logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czuję się jak obywatel i katolik drugiej kategorii.
Autor: Córka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2020-02-04 23:43

Witam Was serdecznie,
Doświadczam bardzo wielu złych rzeczy. Przemocy. Jest to przemoc wymierzona przede wszystkim w moją wiarę, miłość do siebie samej i innych osób, w relacje z najbliższymi - praktycznie w każdą, która jest choćby trochę istotną, która mogłaby być dla mnie ostoją.
Towarzyszy mi lęk o własne bezpieczeństwo, własne granice oraz o własne życie.
Nie ma dnia, żebym nie poczuła się dotknięta, upokorzona, wyśmiana. Czytałam co nieco na temat wpływu myśli, emocji, ale w tym przypadku duże znaczenie ma to, jak wyglądam.
Nic już nie pomaga.
Mam wrażenie, że jestem bezbożna, zła. Wysyłam sobie naprawdę przykre komunikaty. Ciągle coś nie tak. Ciągle ktoś ma pretensje, pomimo, że naprawdę zajmuję się wieloma rzeczami. Im więcej wykonam zadań, tym więcej pretensji, że coś pozostało do zrobienia.
Zauważam także, że inne osoby wysyłają mi komunikaty w stylu: cierp, pracuj ponad siły, nie doceniamy Cię, nie kochamy, nie masz nic mądrego do powiedzenia, na niczym się nie znasz, itp. Czasami natykam się na myśl, że dużo energii pochłaniają te walki duchowe. Toczę bowiem walkę i to mimo woli.
Pojawiały się myśli, by nie iść na mszę. To tak, jakby komuś naprawdę zależało, bym odstąpiła z Kościoła. Jakby to, że opuszczę mszę miało stanowić pomoc lub rozwiązać jego problem. Jakby ułatwiło mu działanie. Stwarzało pole do działania.
Czuję się duchowo maltretowana. Odczuwam to jako działania zmierzające do wykreślenia mnie jako człowieka wierzącego, posiadającego miłość i łaskę Boga, dobre imię. Na dodatek, pomimo, że nie rozmawiam z osobami, które mogłyby mieć takie intencje, czuję się zubożona.
Czuję się wtłaczana do starej roli na zasadzie: "ona to..", "ona lubi to...". Niby nie ma w tym nic złego, ale brakuje mi powietrza, miejsca, przestrzeni do rozwoju jako człowieka. Stare przekonania, które zakorzeniły się wiele lat temu, dziś są obce. Tak, miałam złe przekonania na swój temat. Byłam dla siebie okrutna, snułam złe plany, wyobrażenia. Widziałam się w roli gorszej, brzydkiej, ohydnej, nieakceptowanej i niestety nie godnej miłości innych. Ich pomocy.
Były w moim życiu konkretne sytuacje, gdzie nie została mi udzielona pomoc, gdzie spotykałam się z nieakceptacją, błędnymi przekonaniami, oskarżeniami i naruszaniem moich granic - nie tylko granic prawnych. Nie szanowano także mojego prawa do równości, spokoju. Przedstawiano mi rzeczy, które na danym etapie mojego życia nie powinne być mi znane.
Regularnie chodzę do Kościoła, mam chwile zwątpienia, ale największe pojawiły się tylko wśród znanych mi osób. Czytam regularnie Pismo Święte, pomagam innym, jestem wolontariuszką. Mimo to, sytuacje, gdzie jestem krzywdzona, gdzie lekceważone są moje prawa, moje dobra wciąż się pojawiają. Mówię tu o moich prawach do rozwoju, nauki, bezpieczeństwa, do tego, by inni przestrzegali prawa. Widzę w ich zachowaniu złośliwość. Czuję się jak obywatel i katolik drugiej kategorii.
Jak skutecznie mogę poczuć obecność Boga w moim życiu? Jak skutecznie mogę egzekwować swoje prawa i nie bać się, że powtórzę ich błędy? Jak mam zapobiec temu, że jestem raniona. Jak mam zapobiec pojawiającym się myślom, słowom? Jak mam chronić swoje granice, także te duchowe, związane z wiarą?

 Tematy Autor  Data
 Czuję się jak obywatel i katolik drugiej kategorii. nowy Córka 
  Re: Czuję się jak obywatel i katolik drugiej kategorii. nowy Estera 
  Re: Czuję się jak obywatel i katolik drugiej kategorii. nowy Invisible 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: