Autor: Ania/smutna/Pytająca/Zagubiona/chaos (---.play-internet.pl)
Data: 2020-02-05 20:44
Witam wszystkich,
parę godzin temu stałam przed podjęciem ważnej dla mnie decyzji (nie była to długoterminowa sprawa, nie "sprawa życia i śmierci", jednak dla mnie była ona BARDZO BARDZO ważna...)
Byłam w panice, nie wiedziałam co zdecydować. W tej całej panice panicznie prosiłam Boga o to, aby pomógł mi podjąć ostateczną decyzję, aby to On mnie pokierował ostatecznie tak, aby było dobrze.
Potem, ostatecznie podjęłam decyzję.
Potem poczułam taki wyrzut do siebie, dlaczego zrobiłam tak a nie inaczej, czy to wina tchórzostwa, czy może rozsądku, czy może Bóg wiedział jak powinno być lepiej. Zastanawiam się czy jesli proszę Boga o pomoc w ostatecznym podjęciu decyzji to ta moja decyzja rzeczywiście należy do Boga czy niekoniecznie?
Wiedziałam, że mam mętlik w głowie, że jestem okropnie rozdarta, z jednej strony ciągnęło mnie do jednej "opcji" a z drugiej coś nie pozwalało mi się zmotywować, paraliżowało mnie i nie pozwalało mi jej wybrać.
Jak to rozumieć? czy Bóg mi pomógł skoro Go prosiłam?
Czy mogę uznać swoje hmm silne poczucie niespełnienia (z którym się liczyłam) jako coś chwilowego, a tak naprawdę podjęłam dobrą, "Bożą" decyzję, i jeszcze będzie dobrze?
BŁAGAM o pomoc, to mnie tak męczy... :(
|
|