Autor: #%@&* (---.17-3.cable.virginm.net)
Data: 2020-03-21 10:14
Dobrze, już wiem, że prawda jest zbyt rażąca, nawet dla osób, które moderują to forum, więc nie odpowiem na Twoje pytanie, tak jak Ci się ta odpowiedź należy, ale odpowiem jeszcze raz i w temacie. Przejdzie, to przejdzie, nie to nie, ja po prostu, tak jak całe życie - robię swoje. Przede wszystkim jedno - dziecko, nie zniechęcaj się! Ja jak byłem trochę młodszy od Ciebie, to przez ludzi trochę podobnych do Twojej mamy (to nie byli rodzice, bynajmniej) miałem problem z wiarą przez ok. 10 lat. Ludzie Kościoła katolickiego skutecznie zniechęcili mnie do praktykowania jakimiś, z obecnej perspektywy głupawymi, wypowiedziami pod moim adresem, po których praktycznie przestałem praktykować. To tak gwoli prawdy historycznej. A teraz odnośnie tego co się dzieje - jestem z wykształcenia m.in. biochemikiem i pracowałem naukowo parę lat na toksycznym materiale biologicznym, żeby nie było, że nie wiem o czym mówię, bo się tu zaraz rozlegną głosy "fachowców". Nie robiliśmy badań na wirusach, bo w mojej dyscyplinie nie jest to do niczego potrzebne, natomiast na bakteriach tak, a mechanika i etiologia pewnych procesów biologicznych jest zawsze taka sama.
Obecna GRYPA, nie stanowi ŻADNEGO powodu do zwijania Kościoła katolickiego. To mam miejsce pierwszy raz w historii Kościoła i jest wydarzeniem bez precedensu. Cała ta medialna histeria, której się podporządkował Kościół katolicki. Nie liczy się prawda naukowa, nie liczy się wiara, tylko medialnie sterowana histeria, inżynieria społeczna w skali całego globu. Co roku "na grypę umiera" na świecie ok. 650 tys. ludzi, znamy ok. 300 wirusów, które wywołują objawy grypy (i pewnie jest jeszcze trochę, których nie poznaliśmy), z tego w zależności od okoliczności o których pisałem tu gdzie indziej, więc mi się nie chce jeszcze raz, jak ktoś to skasował, to nie mój problem, w różnych miejscach na świecie od 4 do 17 procent (średnio 15%) grypę wywołują dosyć specyficzne wirusy, tzw. koronowirusy, specyficzne, bo mają charakterystyczną budowę. Właśnie jednego takiego, wcześniej nam nieznanego odkryliśmy (co nie znaczy, że nie istniał i nie działał, tylko teraz mamy metody badawcze [testy opracowano] dzięki którym potrafimy go rozpoznać i opisać). Z tych 650 tys. osób które "umierają na grypę", przez koronowirusy umiera rocznie jakieś 100 tys. Jeszcze trochę nam brakuje, jak widać. Koronowirusy nie lubią mrozów i upałów, więc jak będzie powyżej 20 stopni to przestaną działać, a wrócą jesienią jak będzie zimno i mokro, aż do mrozów. Wirus to jest ciało obce dla organizmu, pasożyt, zwalczany przez organizm. Jak zwalczany - np. wysoką gorączką, która go zabija. Jednak gdy taka gorączka trwa zbyt długo (powyżej 4 dni) może zabić i nas, co ważniejsze zabija przy okazji bakterie, które, będąc z nami w pewnej symbiozie pomagają nam np. w trawieniu. Antybiotyki nie działają na wirusy. Nie ma leku na wirusy, organizm sam sobie z nimi radzi, skoro pomimo corocznych epidemii grypy 99,9% jak widać dookoła przeżywa ją. Szczepionka nie jest lekiem, to wirus w łagodniejszej postaci, który uodparnia organizm na bardziej agresywne odmiany wirusa. Ten jest nowy, więc trzeba poświęcić trochę czasu na opracowanie "odpowiedniej mikstury", bo można więcej szkód, niż pożytku narobić. Wirus wywołuje uszkodzenia wewnątrz organizmu, w którym chce się zagnieździć. Dlatego szuka najsłabszego miejsca w organizmie. Pijesz? No to uderzy w twoją wątrobę, Palisz - zagnieździ się w płucach. Szczególną ekspozycję na trwałe uszkodzenia, niekiedy śmiertelne, wywołane atakiem wirusa, mają ludzie chorzy i starsi. Jeśli bierzesz leki, które osłabiają odporność organizmu, jak ja np. no to wirus ma ułatwione zadanie. Najgorzej jest jak na coś chorujesz i w tym czasie zarazisz się "grypą", ponieważ organizm nie ma jak tego zwalczać (a nie ma leku na wirus!), a naturalny system obronny jest wyłączony i jak nie daj Boże trafisz do szpitala, to tam masz pełną ekspozycję na wszystkie możliwe zarazki. Dobra nowina - na wirusy się nie umiera, umiera się z powodu osłabienia działania (niewydolności) tej części organizmu, którą wirus skutecznie zaatakował. Jak się można zarazić wirusem grypy, tym także? Głównie drogą kropelkową - usta, nos i oczy - 99%. Przez skórę nie, chyba ze mamy rany, ale rękami wkładamy jedzenie do buzi, trzymamy chusteczkę i przecieramy oczy. Co to ma wspólnego z Komunią, doprawdy nie wiem. To może przestańmy w ogóle jeść, oddychać i chodźmy z zaklejonymi na stałe powiekami? Dla potrzeb obecnej sytuacji - czytaj inżynierii społecznej - zmieniono dotychczasową definicję pandemii i z corocznej grypy uczyniono użyteczne narzędzie polityczne do przemodelowania świata w jakim żyjemy. W Polsce dzięki temu prawdopodobnie zostanie osiągnięty odpowiedni wynik wyborów prezydenckich np. (Ale ja bym na to jednak nie liczył!) Ja rozumiem, zaraz wielkanoc (z małej!), potem majówki, a w czerwcu może być ciepło, ale jak będzie zimna i mokra wiosna i takie lato? To co, grypa będzie dalej "szalała", ludzie będą siedzieli w domach, a Kościoły zamknięte? Ja osobiście nie widzę większego sensu w ponownym otwieraniu kościołów zamkniętych z powodu corocznej epidemii grypy. Wiara jest kluczem do naszego życia. To w co wierzymy (i co wiemy), determinuje nasze zachowanie. Niektórzy wierzą bardziej w grypę niż w Boga jak widać. Ciekawe co wymyślą, żeby utrzymać ludzi w domach przez np. 1,5 roku, bo tyle powinny trwać badania kliniczne? No w takie cuda nie wierzę, ale jak widać bezmyślnym tłumem da się sterować w dowolny sposób, więc na pewno będzie przełom i odtrąbimy skukces. Tylko po co wtedy otwierać zamknięte z powodu grypy Kościoły? Przecież nikt nie zamknął meczetów i innych świątyń, choćby buddyjskich. Demonom grypa nie szkodzi. Ja proponuję obwołać epidemię zawałów serca - 18 milionów zejść rocznie, albo raka - wprawdzie tylko 10 mln, ale zawsze coś. No ale ani z rakiem, ani z zawałem organizm sobie sam nie poradzi, a leczenie kosztuje, pewnie przeraża sama skala przedsięwzięcia. Nie zawał serca się nie nadaje do wywołania paniki, bo by państwa zbankrutowały. Te 10 tys, spośród 650 tys., które i tak umrą, nie robią na mnie wrażenia. Jak widać na obecnej hierarchii kościoła (z małej proszę) - tak. Te wszystkie ekscelencje i eminencje mogłyby jeszcze nam poumierać i co by wtedy było z Kościołem? Ja, przepraszam, mam tylko nadzieję, że poumierają (i tak ich to czeka) na HIV, wtedy może Kościół ocaleje.
|
|