logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czuję się przegrany.
Autor: Rafał (35 l.) (---.184.111.123.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2020-04-25 21:03

Witajcie kochani. Proszę mi na wstępie wybaczyć pesymistyczny ton tego wpisu, ale tak dziś się czuję. Mam 35 lat i poczucie braku perspektyw na życie. Czuję ogromne zagubienie i brak oparcia - nie mam przyjaciół i nikogo z kim mógłbym na żywo szczerze porozmawiać o swoich radościach, smutkach i na tematy wiary. Mieszkam wciąż z mamą, nie czuję się osobą zaradna i samodzielną by móc zakładać rodzinę. Mam jakieś swoje zainteresowania, ale one są tylko kroplą w morzu. Nie są w stanie wypełnić pustki, którą noszę w sercu. Na domiar złego - oddalam się od Boga. Tęsknię za Nim, a jednocześnie trudno mi się do Niego zbliżyć. Brak dostępu do Adoracji Najświętszego Sakramentu nie pomaga, bo zwykle w takich chwilach szedłem do kaplicy i oddawałem wszystko Jezusowi. Nie radzę sobie z obecną sytuacją i wraca także pragnienie dawnych grzechów. Proszę o modlitwę. Bóg zapłać

 Re: Czuję się przegrany.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2020-05-02 19:53

Ja na razie tylko o adoracji. I o "braku dostępu". Rozumiem, że dla wielu z nas cenna jest modlitwa, w czasie której możemy patrzeć na wystawiony do adoracji Najświętszy Sakrament. Też lubię :) Ale nie mam nigdy blisko do kaplicy z wieczystą adoracją i żyję.

Adorować można Pana Jezusa także wtedy, gdy nie widzimy Hostii. Czy w miejscowości, w której mieszkasz, wszystkie kościoły są zamknięte na klucz? A tabernakula puste? Nie masz żadnej szansy na wejście do kościoła, w którym jest przechowywany Najświętszy Sakrament? Jeśli masz możliwość, to znaczy, że nie ma obiektywnego problemu, jest natomiast Twoje przyzwyczajenie do formy i//lub miejsca.

A nawet gdybyś nie miał możliwości wejścia do takiej świątyni, to zapewniam Cię, ze Pan Jezus w Eucharystii jest obecny w tysiącach, a może i milionach miejsc na świecie i można Go adorować "na odległość".
Masz czas, to poszukaj historii z życia św. Marii Dominiki Mazzarello, pod hasłem: okienko(okno) w/z Valponasca". To opowieść o włoskiej dziewczynie, która modliła się na poddaszu, patrząc z wiejskiego okna na odległy - zbyt odległy kościoł, do którego nie zawsze mogła pójść. To był jej sposób na adorację. Znany nawet w Indonezji (właśnie znalazłam fotkę). Nic szczególnego, tylko trzeba pomysłu.
O co Ci to opowiadam?
Znajdź swój sposób. Niekoniecznie z widokiem na...

Zdjęcie widoku z okna Valponasca tutaj: http://rete.comuni-italiani.it/foto/2009/171516,
http://www.fmatin.org/wp/?p=2345;
zdjęcie budynku z niby banalnym oknem, o którym wiedzą wszyscy bliżej związani z duchowością salezjańską: https://provaciofs.wordpress.com/2011/05/

Poza tym są transmisje online w czasie rzeczywistym z kaplic wieczystej adoracji, ale nie każdy musi to lubić. Niemniej - są. Więc?

 Re: Czuję się przegrany.
Autor: Wojtek (---.opera-mini.net)
Data:   2020-05-02 20:01

Kolego, odmawiaj Różaniec. Może nowennę do Maryi Rozwiązującej Węzły? Też się od lat czułem podobnie jak Ty. Nikt za Ciebie życia nie przeżyje, nikt Ci złotej rady nie da. Módl się, szukaj wspólnoty. Nie czuj się gorszy ani wyjątkowy w swojej sytuacji. Przegrać znaczy poddać się. Wyprowadź się od mamy, podejmij taką decyzję. Uwolnij się.

 Re: Czuję się przegrany.
Autor: Piotr (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2020-05-02 22:39

Oparcie znajdz w Bogu by zmienic zycie musisz Mu zaufac.
Zwolnic hamulce powierzyc mu swoje zycie. Powiedzmy czujesz sie nie zaradny bo mieszkasz z mama zatem wyprowadz sie. Boisz bo jeszcze nie oddales zycia Jemu. Dasz rade jak nie za 1 razem to za 10. Zaufaj Bogu bo on Ci pomoze ze wszystkim. Powinienes jemu zaufac przekazac mu caly swoj strach troski i obawy. I one wtedy znikna. Posluzylem sie przykladem z wyprowadzka od mamy. Jestes slaby a nie ufasz Bogu a potrzebujesz pomocy. Dzialaj i poddaj sie woli Bozej sluchaj jego glosu bo przemowi przez ludzi jesli zapytasz znajdzie sie wiele mozliwosci tyle ze bedzie Ci trudno wybrac. Pozwol by Bog Cie prowadzil i kierowal Twoim zyciem. Bedziesz sie jeszcze wiele razy bal i myslal ze nie ma szans ale jesli Bogu zaufasz zawsze dasz rade bo On Ci zawsze pomoze I znajdzie sie rozwiazanie. Sluchaj rozwiazan, korzystaj z nich oddaj Bogu swoje zycie, zaufaj Mu, niech On prowadzi w Twoje zycie a nie Ty. Nie boj z tego

 Re: Czuję się przegrany.
Autor: Sabina (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2020-05-03 16:20

Piotrze, bardzo mądrze napisane.

Rafale, każdy z nas przeżywa wzloty i upadki. Każdy z nas ma lepszy i gorszy dzień/dni. Może gdyby nie było tych gorszych dni, "porażek" to nie umielibyśmy tak bardzo doceniać tych dobrych dni, odniesionych sukcesów. Wszystko co nas w życiu spotyka jest po coś a nasze życie do samej śmierci to nieustanny rozwój. Każdy dzień jest pełen doświadczeń, które uczą nas wielu rzeczy. Ciebie obecna sytuacja uczy tego, że jesteś wrażliwym człowiekiem, może warto przekuć tę wrażliwość w działanie np. umiesz robić zdjęcia, malować albo masz jakieś inne plastyczne zainteresowania?

Naszą rolą daną nam przez Boga jest przeżycie życia jak najlepiej i w zgodzie z jego słowem. Nie poddawaj się zniechęceniu i przeszkodą jakie często nasyła na Ciebie Zły Duch. Bóg buduje a Diabeł niszczy. Od Ciebie zależy, jaki kierunek obejmiesz. Zły Duch wmawia - jesteś słaby, nie dasz rady. Bóg mówi - ze mną przejdziesz przez wszystko i zmartwychwstaniesz.

Bóg nie obiecuje Ci, że Twoje życie będzie usłane różami ale obiecuje Ci jedno - z nim zawsze sobie poradzisz, w każdej sytuacji. Diabeł albo niszczy od razu albo oferuje "pomoc", chwilowe ukojenie, które prowadzi do zguby bo to ukojenie to używki, złe postępowanie, które tłumi smutek ale jednocześnie przyspiesza nasz upadek.

To, że mieszkasz z mamą jeszcze o niczym nie świadczy. Może mama potrzebuje Twojej opieki a może po prostu nie chce mieszkać sama (może Ty też nie chcesz mieszkać sam?). Nie zmienia to faktu, że jesteś w stanie się w 100% usamodzielnić. To Ty masz być wsparciem dla mamy, w każdej chwili powinieneś być gotowy na samodzielne życie. Jeżeli to Ci pomoże to wyprowadź się od mamy np. parę ulic dalej. Wiele osób tak robi, nie mieszka z Rodzicami ale mieszka niedaleko (są to często osoby, których Rodzice potrzebują opieki ale też te bardzo zżyte z Rodziną). Codziennie możesz odwiedzać mamę by nie czuć się samotnym lub by ona nie czuła, że ją opuściłeś. To piękne gdy syn interesuje się matką jak się miewa czy u niej wszystko ok.

Wiem, że zmiany nie przychodzą łatwo ale zaobserwowałam w swoim życiu parę osób, które też czuły zniechęcenie, którym wydawało się, że nic ich dobrego nie spotka ale małymi krokami, każdego dnia mimo upadków robiły krok ku lepszemu. I wiesz co, nagle z "szarych myszek", smutnych osób, stawały się przebojowymi, pewnymi siebie ludźmi. Masz dopiero 35 lat a trochę chyba zachowujesz się tak jakbyś był już staruszkiem z milionem chorób i brakiem kogokolwiek bliskiego.

Masz mamę, to bardzo wiele. Znajomych możesz w każdej chwili sobie znaleźć. Wychodź z domu np. na jakieś treningi czy kursy i zawsze ktoś się znajdzie do rozmowy. W ten sposób buduje się sieć kontaktów. Staraj się mieć postawę otwartą na ludzi i powtarzaj sobie codziennie - jestem spoko gościem. Zobaczysz, to może nie od razu zacznie działać ale w końcu wejdzie Ci w nawyk a ludzie zobaczą w Tobie pozytywną osobę. Chyba Ty też wolisz kogoś wesołego od wiecznie niezadowolonego?

Naprawdę znam osoby, które mają wiecznie pod górkę a są duszą towarzystwa i swoją postawą "dziwią/zachwycają" niejednego. Są kochani za swoją pozytywną energię i siłę. A mogłyby się zamknąć w domu i użalać nad sobą tylko do czego to prowadzi? Jasne, potrzebne są dni smutku, wypłakanie ale potem trzeba wstać i zmierzyć się z tym smutkiem - działaniem zaczynając od początku odbudowywać swoje szczęście.

Proszę, zmuś się do pozytywnego myślenia, działaj każdego dnia w kierunku poprawy swojej sytuacji - nawet nie wiesz kiedy a Twoje życie naprawdę się zmieni a gdy potem popatrzysz wstecz zobaczysz, że jesteś silniejszym człowiekiem niż kiedykolwiek byłeś i przestanie Cię wiele rzeczy przerażać, zaczniesz bardziej panować nad swoim losem. Postaw na rozwój duchowy i rozwój siebie ogólny np. jakaś szkoła, studia, kursy poprawiające sytuację na rynku pracy.

I na koniec dodam, kiedy wydawało mi się, że już nie dam rady, że będzie jeszcze gorzej, kiedy prawie "szalałam ze smutku" Bóg zawsze do mnie przemówił czy to w moich myślach czy przez drugiego człowieka. Nigdy Bóg mnie nie opuścił, nawet w najbardziej trudnych momentach i teraz po różnych trudnych doświadczeniach wiem, że z nim mogę wszystko, że jestem silna. Nie boję się tego co będzie jutro bo ufam Bogu, on mi zawsze pomoże. Cierpiałam ale Bóg zawsze był przy mnie a moje cierpienie w końcu się kończyło i nastawały bardzo dobre dni. Takie to nasze życie, musimy tu wiele przeżyć i tych pięknych chwil ale też tych gorzkich. Byle z Bogiem, on zawsze amortyzuje nasze upadki natomiast Zły Duch jeszcze nas przygniata do dna byśmy mieli trudność się podnieść i stracili nadzieję.

Powodzenia i z Bogiem.

 Re: Czuję się przegrany.
Autor: Sabina (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2020-05-03 17:26

Każdą negatywną myśl obalaj pozytywną np. mieszkam z mamą mając 35 lat co przez niektórych - patrzących z boku, nie znających mojej sytuacji, może wydawać się wygodne ale... moja mama ma we mnie wsparcie a ja na ten moment mogę zaoszczędzić trochę pieniędzy (bo mieszkanie samemu wiąże się z dużymi kosztami). Te zaoszczędzone pieniądze mogą pomóc mnie albo mamie gdy zajdzie taka potrzeba. I tak dalej, to jest tylko przykład.

Dedykuję Ci piosenkę: Raz Dwa Trzy "Trudno nie wierzyć w nic".

Tak jak pisałam wyżej, może masz jakieś plastyczne zdolności a może jesteś typem majsterkowicza? Szukaj swojej drogi, tego co lubisz i ciesz się każdym dniem.
Uwierz mi, życie jest piękne i nie ważne czy żyje się samemu czy ma się już założoną Rodzinę. Zawsze może być piękne i bardzo dużo zależy od siły umysłu, czy jesteś swoim przyjacielem czy nie. I od wiary w Boga.

 Re: Czuję się przegrany.
Autor: Rafał (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2020-05-03 21:26

Sabina, Dziękuje Ci serdecznie na długi wpis oraz całej reszcie poprzedników. Dziś już jest lepiej, ale miałem kryzysowe dni w ostatnim czasie. Jakaś taka ciemnośc duszy mnie dopadła i brak nadziei, ale powoli wychodzę na prostą.
Niekiedy widzę swoje życie przez pryzmat pozytywnych doświadczeń i koncentruję się na tym, co wyszło, a czasami perspektywa ulega totalnemu wypaczeniu i jestem totalnie na NIE. Myśle, że Zły atakuje mnie w ten sposób i gdy np nie mam konkretnego zajęcia, przychodzi z pokusą rezygnacji i podsuwa pesymistyczne myśli.

Pytałaś o pasje? Lubię fotografię, muzykę (grywam hobbystycznie na klawiszach) dłubanie przy rowerze i wycieczki, czasem coś pomajsterkowac, lecz ostatnimi czasy te rzeczy nie dają mi szczególnej radości. Po prostu nawet utraciłem gdzieś sens zajmowania się tym. To nie tak, że chodzę smutny i przygnębiony cały czas jak schorowany emeryt :) Niemniej..dochodzę do wniosku, że może gdybym mógł z kim dzielić te pasje, wtedy odczuwałbym jakies większe spełnienie z robienia tego. Nie mam tu nawet na myśli dziewczyny, żony, itp, ale ogólnie drugiego człowieka.

Postaram się wdrażać w życie przedstawione mi tutaj zalecenia. Jeszcze raz dziękuję za odzew i pozdrawiam

Z Panem Bogiem

 Re: Czuję się przegrany.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2020-05-04 01:49

"nie czuję się osobą zaradna"

Spróbuj nazwać (niekoniecznie na forum), na czym konkretnie ten brak zaradności polega. A potem zacznij się zaradności uczyć. Pamiętaj, że nie wszystko musi Ci od razu dobrze wychodzić. Nie zrażaj się niepowodzeniami.

 Re: Czuję się przegrany.
Autor: Sabina (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2020-05-04 22:13

Rafale, nie jesteś jedynym singlem - facetem w wieku 30+.

W takich miejscach jak siłownia, parki sportowe czy np. hale sportowe gdzie ludzie spotykają się np. pograć w kosza są ludzie, którzy mają czas na hobby. Kto szuka ten znajdzie towarzystwo tylko dobieraj sobie ludzi z pasjami, którzy wolą np. pojechać na wycieczkę rowerową czy iść w góry niż kolejny wieczór np. wysiadywać w barze. Sport to zdrowie i jak 2 razy w tygodniu robimy jakiś trening to może nie wyglądamy jak sportowiec ale czujemy się atrakcyjniejsi i nasza samoocena wzrasta.

Może zapisz się do jakiejś sekcji pasjonatów, którzy chodzą po górach? Tam można poznać wiele ciekawych osób. A gdy słyszysz o jakimś koncercie w plenerze może warto byłoby się wybrać przynajmniej żeby wyjść do ludzi i spędzić jakoś ciekawie czas? Muzyka miewa dobry wpływ na człowieka.

Masz 35 lat i mówisz, że nie masz znajomych. Żeby mieć przyjaciół, znajomych to trzeba o te kontakty zabiegać (ale nie nachalnie) i o nie dbać. Rzadko coś "mamy" bez starań. Nie zrażaj się też jeżeli nie każdy będzie chciał się z Tobą kumplować, to normalne, że nie z każdym znajdziemy wspólny temat, nie z każdym nadajemy na "podobnych falach". Poza tym, ludziom się zawsze coś może w nas nie spodobać - musisz być odporny bo zawsze się znajdzie taki co skrytykuje ale miej swój rozum i znaj swoją wartość. Trzeba mieć barierę ochronną i wpuszczać tylko konstruktywną, życzliwą krytykę. Bo nikt z nas nie jest przecież chodzącym ideałem i każdy z nas musi nad sobą pracować.

Mężowie, narzeczeni mają zazwyczaj mniej czasu dla kumpli ale są wolni faceci szukający sobie żony i oni mają tego czasu więcej by spotkać się pogadać.

Powinieneś w siebie inwestować: dokształcać się, szukać lepszej pracy, starać się zarobić na tyle by przynajmniej utrzymać siebie samego bez niczyjej pomocy. To, że masz jakieś hobby to duży plus - bycie ciekawą osobą ułatwia nam wchodzenie w związek. Nie oszukujmy się czymś trzeba tego drugiego człowieka-kobietę zauroczyć jak nie swoim wyglądem (co jest płytkie ale tak bywa przynajmniej na początku) to osobowością, charakterem. Oczywiście jeżeli zależy Ci na znalezieniu dziewczyny.

Wiem, wiem, pieniądze szczęścia nie dają ale nie oszukujmy się - są potrzebne. Gdybyś miał żonę i chciał mieć z nią dziecko to musisz liczyć się z tym, że może być tak, że przez jakiś czas będziesz musiał utrzymać nie tylko siebie ale jeszcze dwie osoby ponieważ różnie to bywa z powrotem mamy po urlopach macierzyńskim/rodzicielskim do pracy. Rynek pracy dalej nie jest łaskawy dla mam. Jeżeli chcesz mieć drugą połowę to wykorzystaj jak najlepiej teraz czas bycia singlem by polepszyć swoją sytuację bo gdy pojawią się inne obowiązki związane z Rodziną to czas będzie się kurczył a nie na odwrót.

Także przemyśl sobie na czym w życiu Ci zależy i działaj by to osiągnąć. Gdybyś np. zapisał się na jakieś studia to spotkanie raz w tygodniu z kumplem by Ci wystarczyło, byłbyś tak pochłonięty nauką, pracą, że nie myślałbyś czasu za dużo myśleć czyli np. wpędzać się w smutki.

Trzymaj się.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: