Autor: Sabina (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2020-05-03 16:20
Piotrze, bardzo mądrze napisane.
Rafale, każdy z nas przeżywa wzloty i upadki. Każdy z nas ma lepszy i gorszy dzień/dni. Może gdyby nie było tych gorszych dni, "porażek" to nie umielibyśmy tak bardzo doceniać tych dobrych dni, odniesionych sukcesów. Wszystko co nas w życiu spotyka jest po coś a nasze życie do samej śmierci to nieustanny rozwój. Każdy dzień jest pełen doświadczeń, które uczą nas wielu rzeczy. Ciebie obecna sytuacja uczy tego, że jesteś wrażliwym człowiekiem, może warto przekuć tę wrażliwość w działanie np. umiesz robić zdjęcia, malować albo masz jakieś inne plastyczne zainteresowania?
Naszą rolą daną nam przez Boga jest przeżycie życia jak najlepiej i w zgodzie z jego słowem. Nie poddawaj się zniechęceniu i przeszkodą jakie często nasyła na Ciebie Zły Duch. Bóg buduje a Diabeł niszczy. Od Ciebie zależy, jaki kierunek obejmiesz. Zły Duch wmawia - jesteś słaby, nie dasz rady. Bóg mówi - ze mną przejdziesz przez wszystko i zmartwychwstaniesz.
Bóg nie obiecuje Ci, że Twoje życie będzie usłane różami ale obiecuje Ci jedno - z nim zawsze sobie poradzisz, w każdej sytuacji. Diabeł albo niszczy od razu albo oferuje "pomoc", chwilowe ukojenie, które prowadzi do zguby bo to ukojenie to używki, złe postępowanie, które tłumi smutek ale jednocześnie przyspiesza nasz upadek.
To, że mieszkasz z mamą jeszcze o niczym nie świadczy. Może mama potrzebuje Twojej opieki a może po prostu nie chce mieszkać sama (może Ty też nie chcesz mieszkać sam?). Nie zmienia to faktu, że jesteś w stanie się w 100% usamodzielnić. To Ty masz być wsparciem dla mamy, w każdej chwili powinieneś być gotowy na samodzielne życie. Jeżeli to Ci pomoże to wyprowadź się od mamy np. parę ulic dalej. Wiele osób tak robi, nie mieszka z Rodzicami ale mieszka niedaleko (są to często osoby, których Rodzice potrzebują opieki ale też te bardzo zżyte z Rodziną). Codziennie możesz odwiedzać mamę by nie czuć się samotnym lub by ona nie czuła, że ją opuściłeś. To piękne gdy syn interesuje się matką jak się miewa czy u niej wszystko ok.
Wiem, że zmiany nie przychodzą łatwo ale zaobserwowałam w swoim życiu parę osób, które też czuły zniechęcenie, którym wydawało się, że nic ich dobrego nie spotka ale małymi krokami, każdego dnia mimo upadków robiły krok ku lepszemu. I wiesz co, nagle z "szarych myszek", smutnych osób, stawały się przebojowymi, pewnymi siebie ludźmi. Masz dopiero 35 lat a trochę chyba zachowujesz się tak jakbyś był już staruszkiem z milionem chorób i brakiem kogokolwiek bliskiego.
Masz mamę, to bardzo wiele. Znajomych możesz w każdej chwili sobie znaleźć. Wychodź z domu np. na jakieś treningi czy kursy i zawsze ktoś się znajdzie do rozmowy. W ten sposób buduje się sieć kontaktów. Staraj się mieć postawę otwartą na ludzi i powtarzaj sobie codziennie - jestem spoko gościem. Zobaczysz, to może nie od razu zacznie działać ale w końcu wejdzie Ci w nawyk a ludzie zobaczą w Tobie pozytywną osobę. Chyba Ty też wolisz kogoś wesołego od wiecznie niezadowolonego?
Naprawdę znam osoby, które mają wiecznie pod górkę a są duszą towarzystwa i swoją postawą "dziwią/zachwycają" niejednego. Są kochani za swoją pozytywną energię i siłę. A mogłyby się zamknąć w domu i użalać nad sobą tylko do czego to prowadzi? Jasne, potrzebne są dni smutku, wypłakanie ale potem trzeba wstać i zmierzyć się z tym smutkiem - działaniem zaczynając od początku odbudowywać swoje szczęście.
Proszę, zmuś się do pozytywnego myślenia, działaj każdego dnia w kierunku poprawy swojej sytuacji - nawet nie wiesz kiedy a Twoje życie naprawdę się zmieni a gdy potem popatrzysz wstecz zobaczysz, że jesteś silniejszym człowiekiem niż kiedykolwiek byłeś i przestanie Cię wiele rzeczy przerażać, zaczniesz bardziej panować nad swoim losem. Postaw na rozwój duchowy i rozwój siebie ogólny np. jakaś szkoła, studia, kursy poprawiające sytuację na rynku pracy.
I na koniec dodam, kiedy wydawało mi się, że już nie dam rady, że będzie jeszcze gorzej, kiedy prawie "szalałam ze smutku" Bóg zawsze do mnie przemówił czy to w moich myślach czy przez drugiego człowieka. Nigdy Bóg mnie nie opuścił, nawet w najbardziej trudnych momentach i teraz po różnych trudnych doświadczeniach wiem, że z nim mogę wszystko, że jestem silna. Nie boję się tego co będzie jutro bo ufam Bogu, on mi zawsze pomoże. Cierpiałam ale Bóg zawsze był przy mnie a moje cierpienie w końcu się kończyło i nastawały bardzo dobre dni. Takie to nasze życie, musimy tu wiele przeżyć i tych pięknych chwil ale też tych gorzkich. Byle z Bogiem, on zawsze amortyzuje nasze upadki natomiast Zły Duch jeszcze nas przygniata do dna byśmy mieli trudność się podnieść i stracili nadzieję.
Powodzenia i z Bogiem.
|
|