Autor: marzena (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2020-06-03 16:39
Pisze do was poniewaz sama juz nie wiem co zrobic z ta sytuacja, czuje, ze oddalamy sie od siebie z mezem coraz bardziej, mimo krotkiego stazu malzenskiego. Po kolei.
Jestesmy para od 4 lat, malzenstwem od trzech. W zeszlym roku w pazdzierniku urodzila sie nasza coreczka. Oboje jestesmy wierzacymi i praktykujacymi ludzmi, nasza Janke rowniez wychowujemy w Bogu i zgodnie z nauka Kosciola.
Maz pochodzi z bardzo wierzacej rodziny, sam rowniez jest przykladnym katolikiem, z pozoru jestesmy zwykla, kochajaca sie rodzina bez awantur, zlosci czy nalogow. Problem zawsze istnial ale po powrocie z macierzynskiego na ktorym bylam przez 12 miesiecy wszystko zmienilo sie na gorsze. Jak juz wspomnialam wczesniej, maz jest wierzaca osoba, zostal wychowany w katolickiej rodzinie z wyrazna rola ojca jako glowy rodziny i mamy, ktora dbala o dom, dzieci, rodzine. Maz zawsze oczekiwal, ze bede pod tym wzgledem taka jak jego matka - gotowanie, sprzatanie, pranie, zakupy itd. byly na mojej glowie, mimo ze pracowalam, czesto wiecej od meza. Czasami mialam troche dosc, bo skoro oboje zarabiamy, wracamy zmeczeni, dlaczego tylko ja musze sie spieszyc z obiadem, o ile szybciej i latwiej byloby, gdybysmy razem cos zrobili. Maz byl przeciwny, zawsze uwazal ze to sa niemeskie zajecia i wrecz grzechem jest zeby mezczyzna uczestniczyl w takich pracach. Z czasem sie z tym pogodzilam i nie mialam pretensji, zmienilo sie to od czasu kiedy urodzila sie dzidzia i po macierzynskim musialam wrocic do pracy ze wzgledu na finanse. Maz nie pomaga przy dziecku, czyli po powrocie z pracy do zwyklych obowiazkow domowych, musze jeszcze zajac sie dzieckiem, nakarmic, pobawic sie, umyc, uspac. Od braku snu i zmeczenia zaczelam miec stany nerwowe i problemy z pamiecia, nie pamietam kiedy ostatnio spalam dluzej niz 4-5 godzin pod rzad. Pracuje 9-17 i czesto prawie zasypiam przy biurku. Probowalam rozmawiac o tym z mezem, ale on twierdzi ze to przez prace i ze powinnam poszukac czegos innego (prace swoja lubie, jest dobrze platna i nie meczaca fizycznie). Jestem w rozsypce. Rozumiem i szanuje przekonanie meza, ale czy to jest wciaz aktualne w schemacie gdy sama pracuje na caly etat? Czy rzeczywiscie wszystko powinno byc na mojej glowie? Czy ranie swoje dziecko i rodzine bo jestem wiecznie zmeczona i nerwowa? prosze was o obiektywna ocene i rady.
|
|