Autor: Weronika (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2020-06-24 23:34
Cześć, od niedawna jestem mężatką, oboje jesteśmy wierzacy, mąż dużo się modli nowenny itd. Miałam ciężkie dzieciństwo
alkohol, choroby i śmierć rodziców, byłam poniżana przez obcych ludzi (lokatorów, którym rodzice wynajmowali dom). I pech cały czas mnie nie opuszcza. W liceum przechodziłam przed depresję, nerwice, która zaczęła się dużo wcześniej, i fobie spoleczna - to był koszmar nie miałam nikogo wszyscy ode mnie się odwrócili, nikt mnie nie lubił bo byłam zamknięta w sobie. W gimnazjum (adoptowała mnie ciotka) trafiłam do ośrodka dla trudnej młodzieży tam przeszłam piekło. Mimo wszystko zdałam maturę i studiuje. Ostatnio z mężem mamy same problemy, chcieliśmy sprzedać dom który zostawili moi rodzice, ale okazało się że sprzedaż kosztuje nas wiele nerwów i nie będzie taka latwa, mąż dostał nagane w pracy z wpisem do akt - boję się o przyszłość. Mieszkamy w małym pokoiku u teściów, mamy z nimi wspólną łazienkę i kuchnie, ale to jest czasem nie do wytrzymania. Mam dość, po prostu mam dość. Jestem w ciągłym stresie. Chcielibyśmy wziąć kredyt ale strach na siebie taka odpowiedzialność. Powiedzcie, dlaczego niektórym żyje się dobrze bez zmartwień a inni mają ciągła tułaczkę z kamieniem u nogi na tym świecie?
Bóg zapłać
|
|