logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Od doświadczenia mistycznego po ateistyczny kryzys egzystencjalny.
Autor: A. (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2020-07-04 22:54

Nie wiem czy będę umiała wyrazić to wszystko, co czuję. Otóż w tamtym roku miałam podczas modlitwy prawdziwe doświadczenie mistyczne. To była najpiękniejsza chwila mojego życia, zjednoczenie z wszechświatem, poczucie szczęścia i obecności Boga. Później przez jakieś 6 miesięcy czułam się doskonale. Potrafiłam powiedzieć szczerze, że kocham całą ludzkość, myślałam niezwykle logicznie i czysto, czytając Biblię rozumiałam bardzo trudne zagadnienia, których interpretacja wymykała się nawet teologom. Na przykład w jakiś sposób, przy dużym skupieniu podczas rozważania "zobaczyłam" (ale nie wyobrażałam sobie tego, po prostu jakoś to poczułam, nie umiem tego powiedzieć) czym jest Trójca Święta. Do tego (nie wiem czy to istotne, ale wtedy ufałam Bogu tak, że nie było dla mnie w tym nic niezwykłego) miałam krótkie epizody czegoś w rodzaju jasnowidzenia. Dokładnie 4 razy pod rząd otworzyłam grubą Biblię dokładnie na tych momentach, o których przed chwilą pomyślałam i które wtedy były mi potrzebne. Później już tego nie powtarzałam, bo stwierdziłam że nie będę wystawiać Pana na próbę. Było jeszcze kilka podobnych sytuacji, ale nie o tym jest temat. Oczywiście w tym okresie ufałam Bogu tak, że nawet przy dużych życiowych problemach (podejrzenie raka u ojca) nie poddałam się i zwątpiłam w Niego nawet przez jedną chwilę, czułam że On mi pomaga i faktycznie - spełniał chyba wszystkie modlitwy, a ja zresztą nie chciałam wiele, wystarczył mi sam ten piękny stan.

Ale jakoś pół roku temu to się zmieniło i to praktycznie z dnia na dzień. Nadszedł taki okres, że czułam ciągle niepokój, smutek, zwątpienie, zaczęłam mieć nawet ateistyczny egzystencjalny kryzys - nie przestałam wierzyć, ale zastanawiałam się dużo "co by było jeśli jednak Go nie ma...". Te myśli były szalenie dokuczliwe. Ten stan trwa do dzisiaj, choć jest dużo lepiej niż było. Dopiero niedawno zaczęłam o tym czytać i z tego co już wiem, to jest podobne do mistycyzmu: najpierw jest właśnie taki okres, a później "noc ciemna". Z desperacji nawet zaczęłam czytać o chorobie dwubiegunowej, ale doszłam do wniosku, że tamtego stanu wcześniej w żaden sposób nie można nazwać jakąś pustą euforią - czułam się niezwykle dojrzale, nie zachowywałam się w ogóle jak osoby w opisywanych tam artykułach, nie mówiłam dużo i nieskładnie, a z wielką rozwagą i spójnością. Proszę, pomóżcie mi, bo nie wiem co mam w ogóle z tym robić... Nie chodzę do kościoła, moi rodzice są zatwardziałymi ateistami, ale sama czytam Biblię, więc na pewno takie rzeczy nie mogły wynikać z jakiejś autosugestii, jak niektórzy sceptycy o tym mówili.

 Tematy Autor  Data
 Od doświadczenia mistycznego po ateistyczny kryzys egzystencjalny. nowy A. 
  Re: Od doświadczenia mistycznego po ateistyczny kryzys egzystencjalny. nowy Hanna 
  Re: Od doświadczenia mistycznego po ateistyczny kryzys egzystencjalny. nowy A ja powiem 
  Re: Od doświadczenia mistycznego po ateistyczny kryzys egzystencjalny. nowy Wierna 
  Re: Od doświadczenia mistycznego po ateistyczny kryzys egzystencjalny. nowy danusia 
  Re: Od doświadczenia mistycznego po ateistyczny kryzys egzystencjalny. nowy Adriana 
  Re: Od doświadczenia mistycznego po ateistyczny kryzys egzystencjalny. nowy A. 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: