Autor: niko (24 l.) (212.244.145.---)
Data: 2020-07-15 16:11
witam
mam 24 lata, jestem osoba wierzaca i praktykujaca, obecnie samotna... Od malego bylam wychowana w tradycyjnym modelu rodziny gdzie maz byl glowa domu a kobieta dbala o dom, rodzine posilki. sama nie wyobrazam sobie zyc inaczej, chcialabym miec 4-5 dzieci a wiadomo ze przy takiej gromadce ciezko o kilka minut dla siebie nie wspominajac o pracy zawodowej.. i tu wlasnie jest moj problem czasy sie zmienily, mezczyzni oczekuja teraz ze kobieta bedzie przynosic pieniadze na rowni z nimi i dodatkowo dbac o dom... ja marze o byciu mama i zona, nie czuje potrzeby spelnienia zawodowego. tu zaczyna sie moj problem, z racji ze odrzucilam sporo szans na milosc czy poznanie kogos wlasnie przez to myslenie, kiedy poznaje chlopaka widzac ze nie studiuje, nie ma mieszkania ani perspektyw w mojej glowie od razu budzi sie glos ze to nie jest dobry kandydat na meza.. jakis czas temu spotykalam sie z kims bardzo wartosciowym, wierzacym chlopakiem i naprawde czulam ze to moze byc ten ale on majac 28 lat po liceum pracuje na magazynie, wynajmuje pokoj, nie ma pomyslu na dalsze zycie wiec wiedzialam ze bedac z nim bede musiala pracowac i pewnie nigdy nie powzolimy sobie na wiecej niz jedno dziecko. mimo ze bolalo przyznalam mu ze nic z tego nie bedzie i odtad jestem sama. jak sobie radzic, czy mam prawo wymagac od przyszlego meza stabilnosci finansowej i jakiegos zaplecza? czy w dzisijszych czasach nie jest juz mozlwie bycie mama w domu i zona ktora dba o meza?
|
|