Autor: Rafał (35 l.) (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2020-10-31 14:34
Kochani. Mam 35 lat, ale praktycznie odkąd pamiętam zmagam się z trudnościami w sferze własnej tożsamości, celów i planów na przyszłość. Nie mam nikogo, mieszkam nadal z mamą i czuję się jak duże nieporadne dziecko. Próbuje oddawać Bogu moje problemy, ale czasem dopada mnie bezsilność i nawet złość na Boga za to jaki jestem. Trudno mi dostrzec w sobie cechy, dzięki którym mógłbym np założyć rodzinę lub podjąć inny rodzaj powołania. Mam pracę, która na dzień dzisiejszy nie daje mi żadnej satysfakcji ani szans rozwoju. Teraz jest weekend, a ja siedzę sam w pokoju. Dookoła mnie książki i Pismo Święte. Otwieram, próbuje czytać, rozumieć, ale wszystko jest jakieś mdłe, bez smaku i bez wyrazu. Tak jak całe moje życie.
Nie wiem na co liczę pisząc ten post, ale psychicznie czuję się wrakiem człowieka. Bez marzeń, bez ambicji, już nawet bez woli życia. Gdybym jutro miał umrzeć to nawet bym się ucieszył z tego powodu. Samobójstwa nie mam zamiaru popełniać, lecz nic mnie juz na tym łez padole nie trzyma. W dodatku wszędzie dookoła zepsucie, zło, kłamstwo, chory i nieprzyjazny świat. Ja chcę wysiąść.
|
|