logo
Niedziela, 12 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nawrócenie a rozpacz. Co robić?
Autor: Mateusz (32 l.) (46.174.210.---)
Data:   2021-05-29 23:04

Znalazłem się w miejscu i czasie kiedy straciłem całą nadzieje. Wpadłem w depresję, której nie mogą wyleczyć już żadne lekarstwa. W końcu z bezsilnosći zawołałem do Boga i postanowiłem się nawrócić. Problem w tym, że obecny stan jest konsekwencją poprzednich lat mojego życia - straconego życia Mam 32 lata i jak to na własny użytek określam przez 14 ostatnich lat nie żyję. Odkąd wkroczyłem w dorosłość żyję od problemu do problemu. Przez lata nie czuję już nawet bezpieczeństwa i spokoju, o szczęściu nie wspominając. Kiedy jeden problem gaśnie od razu w jego miejsce pojawia sie nastepny. Okresu poprzedzajacego opisany wyzej etap rowniez nie moge okreslic jako szczesliwy. Od dziecka wpadałem w kłopoty, które mnie przerastały. Po prawdzie pomiędzy problemami wieku niedojrzalego pojawialy sie chwile wytchnienia i cały czas jednak miałem nadzieję, że kiedyś będę dorosły a wtedy wezmę życie w swoje ręce i wszystko naprawię. Jednak w dorosłość wkroczyłem z chorobą, której nie można było zdiagnozować przez kilka lat. Wtedy zaczęło się moje nieżycie. W tym stanie zawieszenia nie mogłem podjąć żadnej pracy, przegapiłęm studia, pierwsze miłośći, po prostu nie mogłem żyć jak normalny 20-kilkulatek. Wyzdrowiałem mając lat 24. Nie chciałem się cofać więc próbowałem pominąć ten epizod. Niestety nie długo cieszyłem się zdrowiem i z powodu wypadku wpadłem w PTSD i nerwice lękową. Choroby psychiczne to główna oś problemów mojego życia, ale to nie całe resume, choć solidne 50% przynajmniej. Straciłem przez to kilka kolejnych lat użalania się nad sobą. O dalszych perypetiach nie chcę nawet pisać. Meritum jest jednak takie, że w tym czasie trudno było prowadzić jakieś racjonalne życie, wręcz przeciwnie było to odgórnie uniemożliwione, względem czego nie osiągnąłem w życiu niczego, na nic nawet nie mogłem zapracować wliczając w to miłośc, rodzinę itd. Kolejne epizody cierpienia i wyoutowania z normalnego życia właściwie mi to życie odebrały. W końcu nie wytrzymałem i pomyślałem, że tylko Bóg może mi pomóc, postanowiłem się nawrócić. Tyle, że niespecjalnie widzę szanse na tego życia reanimację dlatego czuję ogromną rozpacz co jak rozumiem jest grzechem śmiertelnym. Nie wiem co powinienem robić i myśleć. Czy mogę przystąpić do spowiedzi, czy raczej powinienem się modlić o poprawę życia do Boga i kiedy to ustąpi dopiero wtedy udać się do konfesjonału? Dodatkowo nie mam siły żeby walczyć przez co ciągle wpadam w te same grzechy, nie widzę już żadnej nadziei ani światła więc nawet nie wiem przez ile po ewentualnej spowiedzi nie upadnę. Co robić?

 Tematy Autor  Data
 Nawrócenie a rozpacz. Co robić? nowy Mateusz (32 l.) 
  Re: Nawrócenie a rozpacz. Co robić? nowy Danusia 
  Re: Nawrócenie a rozpacz. Co robić? nowy Marcin 
  Re: Nawrócenie a rozpacz. Co robić? nowy Marek 
  Re: Nawrócenie a rozpacz. Co robić? nowy A2 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: