logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak pomóc chrześniakowi wkraczającemu w trudny wiek?
Autor: Mara (---.204.18.201.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2021-08-07 22:22

Witajcie, jestem mamą chrzestną chłopca, który wkroczył w nastoletni wiek. Gdy się urodził jego rodzice byli młodymi ludźmi, całkowicie zależnymi od swoich rodziców. Ojciec całkowicie zerwał kontakt gdy był niemowlęciem. Matka obwinia dziecko o zmarnowanie jej życia. Chłopiec miał kilku przybranych ojców. Jego mama ma kolejne dziecko, które ubóstwia, a mojego chrześniaka w pewien sposób odrzuca. Chłopiec też był odrzucany przez niektórych z jej partnerów, w czasie kiedy był małym dzieckiem i z pewnością tego nie pamięta, ale mogło odcisnąć to na nim piętno. Obecnie mama chłopca jest samotną matką dwójki dzieci, nie utrzymuje kontaktu z żadnym z ojców swoich dzieci. Nie pracuje, ale nie poświęca wolnego czasu dla syna. Mój chrześniak wkroczył właśnie w nastoletni wiek. Jest kochanym dzieckiem i mimo braku akceptacji u matki i wielu błędów w wychowaniu kocha swoją mamę i dobrze się czuje u siebie w domu. Jest dzieckiem bardzo śmiałym, które wszędzie się odnajduje, rozmownym, lubianym. Powoli zaczyna wychowywać go podwórko. Ma problemy z nauką, zaległości z kilku lat. Jego matka uważa go za idiotę, wypuszcza go na podwórko, żeby mieć go z głowy. Dla chrześniaka koledzy stają się najważniejsi.
Sama nie mam dzieci, nie czułabym się na siłach wychowywać nastolatka, choć wiem, że w przeszłości osoby w moim wieku miały już nastoletnie dzieci. Oczywiście nie jest to moja rola, ale próbuję nakreślić swoją sylwetkę i sytuację. Martwię się o mojego chrześniaka, że wpadnie w złe towarzystwo, nałogi. Gdy myślę o tym jest mi bardzo przykro, bo widzę potencjał w nim drzemiący i widzę jak jego matka go marnuje. Matka jest moją koleżanką, ma ona też swoją rodzinę, która zwraca jej uwagę na dorastającego syna, ale koleżanka zdaje się tym nie przejmować. Nie lubi towarzystwa swojego dziecka, jest dla niej problemem, chce mieć go z głowy, więc chłopiec całe dnie spędza na podwórku. Prawdopodobne też zaczął kraść w sklepach, ale poza tym myślę, że na razie nic złego się nie dzieje. Chłopak uwielbia sport i na tym się skupia. Dużo też gra w gry online. Sieć ma zabezpieczoną, więc nie martwię się o sferę wirtualną, tak jak o to, co może go spotkać na podwórku, gdy zacznie dojrzewać i nie znajdzie akceptacji u matki. Piszę, bo chcę Was prosić o radę, jako że sama nie mam dzieci i żadnego doświadczenia z nastolatkami nie mam pojęcia jak powinnam się zachować. Chłopca rzadko widzę, choć mieszkamy w jednym mieście, ale nawet gdy widzę się z jego matką, on jest wtedy na podwórku. Zdaję sobie sprawę z tego, że może nie mam jakiegoś dużego wpływu na to co się dzieje, ale czy z Waszej perspektywy jako ciocia, którą chłopiec bardzo lubi (choć nie tak jak kolegów z podwórka :)), mogę go w jakiś sposób ochronić przed złym środowiskiem? Jak mogę, zanim będzie za późno, zbudować poczucie, że może na mnie liczyć, że jest dla mnie ważny, że może się do mnie zwrócić z problemem? Co ja w ogóle mogę zrobić w tej sytuacji? Myślałam, żeby go zabierać od czasu do czasu gdzieś - na lody, itp., ale widzę, że on staje się coraz bardziej cwany, coraz bardziej skoncentrowany na pieniądzach, że odwiedza babcie dla korzyści, finansowych zazwyczaj. Jeszcze będąc zupełnie szczerą, może i dałoby się tak zorganizować, żebym mogła się z nim spotkać raz w tygodniu, ale ja też mam swoje życie, nie mogę (albo nie chcę?) spędzać każdego weekendu z chłopcem. Mam jednocześnie poczucie obowiązku, że powinnam go uchronić przed zagrożeniami. Lubię go, lubię gdy jest w domu, kiedy przychodzę. Chrześniak angażować chce mnie w różne zabawy. Często przychodzę zmęczona, nie mam na to ochoty. Godzę się, bo mi go szkoda. Czasami odmawiam. On bardzo lubi czas ze mną spędzony. Dla mnie jest to męczące. Chłopiec potrzebuje bardzo dużo atencji, chce grać w długie gry, na które nie mam czasu, gdy wybieramy krótsze, chce grać w nieskończoność, z trudem mu odmawiam. Czuję się naprawdę zmęczona po spotkaniu z nim. On chce być w centrum uwagi, chce, żeby się nim zajmować, co oczywiście jest zrozumiałe.
Będę wdzięczna za wszelkie rady :)

 Re: Jak pomóc chrześniakowi wkraczającemu w trudny wiek?
Autor: Marta (---.vm31.cable.virginm.)
Data:   2021-08-25 15:13

Dawno temu mój chrzestny zafundował mi wyjazd na oazę wakacyjną. Jego córka (w moim wieku) tam jechała, więc wujek zaproponował mnie i moim rodzicom, żebym też z nią pojechała. Od tego czasu datuje się mój rozwój wiary, jakby nie ta oaza, to przypuszczam, że dawno temu bym została "wierzącą niepraktykującą", bo w mojej parafii katechizacja młodzieży była w beznadziejnym stylu "trzeba odmawiać paciorek, bo się Bozia pogniewa". Nie wiem, czy dalej są oazy, obozy ministrantów, jakieś kościelne obozy wypoczynkowo-sportowe itd, ale jeśli Cię stać, to może byś mu zafundowała taki wyjazd? Poznałby trochę inne towarzystwo.
Co do zaległości w szkole, to fajnie by było mu pomóc w nauce, można osobiście, jeśli jesteś dobra z matematyki czy języka obcego. Domyślam się, że to nie jest szczytem Twoich planów weekendowych, ale za to chłopak nie będzie nalegał na więcej (jak z grami), a z czasem będzie zadowolony i wdzięczny, jeśli jego oceny w szkole się poprawią. Ewentualnie opłacić mu jakiś kurs językowy, sportowy, czy gry na instrumencie itd. Tam też będzie szansa poznać dzieci ze środowiska innego niż podwórkowe.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: