Autor: joa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2004-02-08 22:50
Drogie Panie!
Zauważam, że poczucie niespełnienia, braku zgody na podążanie za wolą Bożą, najczęściej dopada nas wtedy, gdy zaczynamy się zadręczać prowadzeniem rozliczeń dotychczasowych osiągnięć, tempa i sposobów realizacji planów, gdy porównujemy swoje życie z życiem innych. Inaczej mówiąc, wtedy, gdy maleje zaufanie do Pana Boga i przeświadczenie, że tylko On zna właściwą dla nas miarę. W moim przypadku w takich chwilach bardzo pomocny jest Psalm 131(130):
"Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły. [jest zbyt cudowne dla mnie]
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy.
Jak niemowlę u swej matki,
jak niemowlę - tak we mnie jest moja dusza.
Izraelu, złóż w Panu nadzieję
odtąd i aż na wieki!"
Absolutnie nie sądzę, żeby słowa Pana dot. konieczności porzucenia domów, rodzin i dotychczasowego życia, aby pójść za Nim, były jedynym wezwaniem do pełnienia Bożej woli. On Sam przecież "poszedł z nimi" (Maryją i Józefem) "i wrócił do Nazaretu; i był im poddany" (Łk 2, 51). A przy spotkaniu z opętanym: "Człowiek zaś, z którego wyszły złe duchy, prosił Go, żeby mógł zostać przy Nim. Lecz [Jezus] odprawił go słowami:"Wracaj do domu i opowiadaj wszystko, co Bóg uczynił z tobą"." (Łk 8, 38-39). Bądźmy z Nim, tam gdzie jesteśmy.
serdecznie życzę pokoju serca i ufności - A.
P.S. Trudno mi sobie wyobrazić lepszy sposób oddania Panu Bogu komputera - niż powyższy list Renaty :)
|
|