logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie podoba mi się że dziewczyny mi się podobają.
Autor: kuba9131 (---.static.chello.pl)
Data:   2022-01-29 13:23

Nie podoba mi się to że czasami dziewczyny mi się podobają. Denerwuje mnie to, pracuje w magazynie i niestety muszę je oglądać w pracy. Niestety nie mam sposobu jak to zmienić, żeby przestały się podobać.

 Re: Nie podoba mi się że dziewczyny mi się podobają.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2022-02-08 11:41

Potrzebujesz psychologa. A być może też psychiatry i to w trybie pilnym. Im szybciej to do Ciebie dotrze, tym lepiej dla Ciebie, bo w każdym kolejnym Twoim poście widać coraz większe objawy psychozy.

 Re: Nie podoba mi się że dziewczyny mi się podobają.
Autor: Gośka (---.centertel.pl)
Data:   2022-02-08 17:14

Nie wygląda, by Kuba miał psychozę (psychoza to urojenia), tylko prędzej ma purytańskie skłonności, które - jak uważam - mogą wynikać z tego, że jest DDA (dorosłym dzieckiem alkoholika). Napisał o tym w jednym z wątków.

Zrobiłam dochodzenie (😅) i popatrzyłam na wątki założone przez autora w ostatnim roku.
Przewija się w nich jak mantra jeden problem: "podobają mi się dziewczyny i nie wiem, co z tym zrobić".
Czy przez swój introwertyzm, czy też może przez postrzeganie wiary jako restrykcyjnego systemu nakazów - nie utrzymuje kontaktu ze znajomymi i dziewczynami. Cytuję z innego jego tematu (podkreślenia moje):
"poza rodzicami to nie rozmawiam z nikim praktycznie"
"Mój smutek jest spowodowany samotnością, odciąłem się od kolegów, ponieważ obawiam się że pod ich wpływem MÓGŁBYM ZGRZESZYĆ, są oni raczej obojętni religijnie. Dziewczyny nie mam i nigdy nie miałem, nie szukam jej z kilku powodów: po pierwsze to może być duża OKAZJA DO GRZECHU, po drugie nie nadawałbym się na utworzenie związku a tym bardziej założenie rodziny po jakimś czasie, a po trzecie dziewczyny głównie lecą (...)"

Co ja widzę w twoich wątkach, Kuba? Że sobie wymyśliłeś, że lepiej będzie odciąć się od znajomych i dziewczyn. Jako że jesteś introwertykiem, to ci to przyszło jeszcze łatwo, tylko że odczuwasz skutki tego wyboru: samotność. Zakładasz tu wątki, bo nie masz z kim innym o tym porozmawiać. Wiara zamiast ci pomagać, to stała się dla ciebie restrykcyjnym systemem, gdzie trzeba uważać, aby nie zgrzeszyć. Jest to częste zachowanie wśród DDA: nakazowo-zadaniowe podejście do wiary, do przykazań, do modlitwy.

Żebyś wiedział, o czym w ogóle mówię, to wkleję ci obszerne fragmenty książki "Wędrówka do wolności" Dominiki Krupińskiej, która jest terapeutką chrześcijańską i która opisuje, jak bycie DDA może silnie wpłynąć na wiarę.

"Ponieważ w rodzinach alkoholowych nie ma wzajemnego zaufania i poczucia bezpieczeństwa, ich członkowie nie mówią między sobą o wartościach duchowych. Brak pozytywnych wzorców rodziców, tworzących pełną miłości i wzajemnego szacunku oraz żyjącą na sposób chrześcijański wspólnotę rodzinną, uniemożliwia naukę przez naśladowanie. Często występujące zranienia psychiczne i duchowe wypaczają rozwój duchowy lub całkiem go paraliżują, a brak otwartego środowiska wspierającego tworzenie silnej tożsamości i samoświadomości utrudnia budowanie osobistego systemu wartości. Uzależnieni lub współuzależnieni rodzice nierzadko odrzucają religię lub wyznają nadmiernie restrykcyjny model religijności. W efekcie ich dzieci mają skłonność do porzucania wiary w Boga.
Typowe dla dorosłych dzieci alkoholików trudności z wyrażaniem uczuć, ich tłumienie i wypieranie zubożają relacje międzyludzkie oraz utrudniają uczestniczenie w życiu Kościoła, a przede wszystkim osłabiają życie duchowe i uniemożliwiają zbudowanie głębokiej, autentycznej więzi z Jezusem.
Dorosłe dzieci alkoholików cechuje wysoki poziom tzw. uczuć negatywnych: uogólnionego poczucia winy, wstydu, krzywdy, gniewu, lęku, żalu i smutku. Brak im jest poczucia wartości i poczucia bezpieczeństwa, a za to często mają poczucie przymusu. Wskutek tego nierzadko dochodzą do wniosku, że nie są godne uwagi i opieki Boga (...)
Jednak dorosłe dzieci alkoholików mogą uciekać nie tylko od religii, lecz także w religię. Nie chodzi tu oczywiście o zdrową, głęboką i ufną chrześcijańską wiarę (jej rozwój wymaga uzdrowienia sfery duchowej), lecz o wykorzystywanie religii jako środka ucieczki od siebie i swojego bólu, jako jeszcze jednego elementu mechanizmu iluzji i zaprzeczania, jeszcze jednego uzależnienia, które ma tymczasowo poprawiać nastrój. Przyczynia się do tego typowa dla tych osób skłonność do skrajności i do zamykania się w sztywnym sposobie myślenia - czy to w zaangażowaniu religijnym, czy to w odrzucaniu religii. (...)
Fałszywy, zniekształcony obraz Boga jest podstawowym problemem w religijności dorosłych dzieci alkoholików, leżącym, jak się zdaje, u źródeł wszystkich pozostałych.
Obraz (pojęcie) Boga u małych dzieci tworzy się w znacznej mierze w oparciu o posiadany obraz rodziców. Dla malutkiego dziecka jego pierwszym ,,bogiem", wszechpotężnym, blisko obecnym i podtrzymującym życie, są rodzice. Gdy zaczyna się ono dowiadywać o istnieniu Boga i Jego cechach, te pierwsze doświadczenia wyniesione z kontaktów z rodzicami stają się filtrem, przez który przechodzą wszelkie dalsze doświadczenia i informacje. (...) [Dziecko] konstruuje swój obraz czy też pojęcie Boga na wzór swoich rodziców. (...)
Dzieje się tak, ponieważ system poznawczy człowieka interpretuje wydarzenia i tworzy pojęcia w świetle doświadczeń z przeszłości - niekoniecznie nawet pamiętanych czy świadomych. Osoby pochodzące z rodzin z problemem alkoholowym łatwo zatem przenoszą na Boga uczucia pierwotnie odczuwane wobec swoich uzależnionych rodziców: wściekłość, potrzebę aprobaty, strach czy poczucie winy. Nie ufają Bogu i boją się, że zostaną przez Niego skrzywdzone, podobnie jak kiedyś, jako małe i bezbronne dzieci, były zaniedbywane, poniżane, zdradzane czy brutalnie traktowane przez rodziców alkoholików: ojca czy matkę. (...)
Sandra D. Wilson wyodrębniła pięć głównych zniekształceń obrazu Boga typowych dla chrześcijan, których rodzice cierpieli na chorobę alkoholową. Jedna osoba może mieć więcej niż jeden fałszywy obraz Boga.

->"Bóg" okrutny i kapryśny.
Ten fałszywy obraz Boga jest odwrotnością obrazu biblijnego: "Bóg jest miłością". Występuje u osób, które w dzieciństwie wielokrotnie doznawały brutalnej i nieprzewidywalnej przemocy najczęściej ze strony ojca. Cierpiące na niego osoby odbierają Boga jako istotę złośliwą, okrutną, nieprzewidywalną, bawiącą się ich kosztem, a jednocześnie potężną i wszechmocną. Taki "Bóg" wywołuje lęk i przerażenie - nie ma przed nim żadnej obrony. Osoby posiadające taki fałszywy obraz Boga odczuwają ogromne trudności w nazywaniu Boga ojcem i doświadczaniu Jego ojcowskiej miłości.

-> "Bóg" wymagający i niewybaczający.
Ten fałszywy obraz Boga jest wykrzywioną karykaturą słów Pana Jezusa: "Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą". Jest on charakterystyczny dla osób, które w dzieciństwie doznały raczej zaniedbania niż przemocy fizycznej. Osoby mające taki obraz Boga usilują "zadowolić" wymagającego i pamiętliwego "Boga", stale rozczarowanego nimi i złoszczącego się na nie (trudno nie dostrzec tu podobieństwa do typowych zachowań rodziców-alkoholików). Wymagający i niewybaczający "Bóg" stawia wysokie wymagania, nie nagradza sukcesów, bo uważa je za oczywiste, ale nigdy nie zapomina porażek i upadków. Innym zbliżonym fałszywym obrazem Boga jest "wielki księgowy": drobiazgowy, chłodny, pamiętający wszystkie uchybienia i rozliczający z nich.

-> "Bóg" wybiórczy i niesprawiedliwy.
Ten fałszywy obraz Boga jest odwrotnością stwierdzenia św. Piotra: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby". Występuje u tych dorosłych dzieci alkoholików, które uważają Boga za okrutnego, kapryśnego, wymagającego i niewybaczającego, ale tylko względem nich samych. Prawdopodobnie jest to obraz najbardziej rozpowszechniony, gdyż powstaje w wyniku przeniesienia na relację z Bogiem typowego dla DDA przekonania, że są one inne niż wszyscy i "niewystarczająco dobre". Osoby mające taki obraz Boga mogą czuć się chrześcijanami drugiej kategorii. Mogą uważać, że Bóg je dyskryminuje, na przykład zsyła im trudniejsze i smutniejsze życie, oraz traktuje je szorstko i surowo.

-> "Bóg" odległy i niedostępny.
Ten falszywy obraz Boga jest typowy dla osób, w domu rodzinnym nie było przemocy i restrykcyjnie egzekwowanych nadmiernych wymagań, ale rodzice byli emocjonalnie niedostępni - typ alkoholika siedzącego godzinami przed telewizorem z piwem, nieagresywnego, ale wyizolowanego od rodziny, pogrążonego we własnym świecie. "Bóg" odległy i niedostępny nie jest okrutny, kapryśny, wymagający czy niewybaczający. Jest tylko (i aż) niedostępny, odległy, obojętny. Nawet jeśli opiekuje się swoimi wyznawcami, czyni to z dalekiego dystansu i nie jest aktywnie obecny w ich życiu. Ten fałszywy obraz Boga jest przeciwieństwem biblijnego Emmanuela - "Boga z nami".

-> "Bóg" miły, ale zagubiony.
W tym wypadku "Bóg" jest postrzegany jako łagodny i nieudolny. Wydaje się słaby i raczej speszony chaosem panującym w świecie. Jest przeciwieństwem Boga Biblii: potężnego i wszechmocnego. Osoby mające tak zniekształcony obraz Boga przeżywają trudności z wiarą w Jego wszechmoc i panowanie. Nie postrzegają Go jako Stwórcy, który dał wszechświatowi istnienie i nim kieruje. Świat wydaje im się chaotyczny i zwariowany, a Bóg nie może rozwiązać jego problemów. Nie może także skutecznie wesprzeć człowieka w jego życiowych trudnościach. Taki obraz Boga jest odbiciem chaosu panującego w rodzinach alkoholowych, w których rodzice nie potrafią odpowiedzialnie zorganizować własnego życia ani bytu rodziny. Może pojawiać się zwłaszcza wtedy, gdy osobą uzależnioną była matka, a współuzależnionego ojca przytłaczało zarabianie na życie i obowiązki domowe. Osoby mające obraz miłego, ale zagubionego "Boga" czują się zdane wyłącznie na własne siły i zmuszone samotnie zmagać się z trudnościami życiowymi.

---
Ten jeszcze fragment tej książki bym odniosła do ciebie, Kuba:
Toksyczna religijność oparta na wstydzie
obowiązku i poczuciu winy (...) to skutek interpretowania natury ludzkiej jako od urodzenia nieodwołalnie grzesznej i nieczystej. Jego efektem są systemy wychowawcze, których głównym celem jest zmuszenie dziecka do posłuszeństwa i przełamanie jego „naturalnej skłonności do zła". Przy takim podejściu Bóg staje się kimś, kto nieustannie obserwuje człowieka, zauważa każdy jego upadek i karze za niego potępieniem.
Zniekształcona w ten sposób religijność koncentruje się na potępianiu uczuć, szczególnie gniewu, oraz na seksualności i cielesności, które same w sobie uznawane są za nieczyste i prowadzące do złego. Skupia się na grzechu, akcentuje strach przed karą i poczucie obowiązku. (...)
[Toksyczna religijność] stanowi sztywne, nakazowe i ograniczone zachowanie, mające w zasadzie niewiele wspólnego z prawdziwą religią. Nie liczy się ona z uczuciami i potrzebami, uniemożliwia przeżywanie ich jako pozytywnych i naturalnych, lecz uznaje je za grzeszne i niegodziwe. W efekcie ludzie nie stają się coraz pogodniejsi i lepsi, lecz wzrastają w ograniczeniach, lęku, usztywnieniu i podatności na przesądy. Bóg i Biblia wykorzystywane są jako instancja karna, a uwolnienie się spod wpływu tej toksycznej "religii" jest ogromnie trudne. (...)
Szkodliwa religijność (...) [przybiera] postać sztywną, surową, rygorystyczną, kładącą nadmierny nacisk na zachowywanie przepisów i nakazanych wzorców postępowa nia, przeintelektualizowaną i wrogo odnoszącą się do okazywania emocji.

---
Kuba, to, że ci się podobają dziewczyny, jest przecież naturalne. I zwalczanie tej potrzeby co ci daje? Od co najmniej roku piszesz o tym - mówiąc w skrócie walczysz z tym i to nie znika.
To jest normalna potrzeba (chęć bycia z kimś), dlatego jej zwalczyć nie możesz. Wg mnie to jest błąd z twojej strony, że się odciąłeś od innych. Uważam, że sobie robisz krzywdę tym.
Próbowałeś zabijać te emocje, walczyć z nimi, pytałeś się, czy człowiek jest skazany na cierpienie. Wszystko to miało początek w tym, że odciąłeś się od innych, bo bałeś się grzeszyć. Jest to toksyczne pojmowanie wiary. Rujnuje ono życie.
Polecam ci kupno wspomnianej wyżej książki.
Wybrałeś kiedyś samotność i od co najmniej roku piszesz, że jesteś nieszczęśliwy. Uważam, że warto wreszcie zejść z tej ścieżki.

 Re: Nie podoba mi się że dziewczyny mi się podobają.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2022-02-08 23:23

Gośka, dla ścisłości: psychoza to zaburzone postrzeganie rzeczywistości, nie musi się wiązać z urojeniami. Ważniejsze jednak jest to, że Kuba potrzebuje pomocy specjalisty, co konsekwentnie neguje. Problem z dziewczynami to w jego przypadku tylko wierzchołek góry lodowej.

 Re: Nie podoba mi się że dziewczyny mi się podobają.
Autor: kobiecymokiem (---.dynamic.kabel-deutschland.de)
Data:   2022-02-09 15:41

Kuba, a dlaczego nie podoba Ci się to, że podobają Ci się dziewczyny? Bo tylko w tym, że Ci się podobają dziewczyny nie ma jeszcze nic złego.

 Re: Nie podoba mi się że dziewczyny mi się podobają.
Autor: kuba9131 (---.v37.interkam.pl)
Data:   2022-02-09 18:04

@kobiecymokiem Pomijając już to co napisane zostało wyżej. Bo to przeszkadza w skupianiu się na innych ważniejszych rzeczach

 Re: Nie podoba mi się że dziewczyny mi się podobają.
Autor: hanna2 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2022-02-11 11:22

Czyli innymi słowy: nie podoba Ci się to, jak Pan Bóg stworzył człowieka. A stworzył tak, że kobiecie ma się podobać mężczyzna. A mężczyźnie kobieta.
Dobrze rozumiem?
No cóż, zażalenie trzeba zgłaszać do Pana Boga.
I powiedzieć Mu uczciwie (nie nam, bo po co?), że uważasz, że się pomylił w stwarzaniu świata i naraża Cię na stratę czasu.
Tylko wiesz, czas też jest od Boga.
Więc chyba się zapętlasz.
To wszystko wymaga przegadania z terapeutą (chrześcijańskim, żeby Ci liczby "płci" nie pomnożono) i zapewne z księdzem, bo Twoja religijność wymaga przepracowania.

 Re: Nie podoba mi się że dziewczyny mi się podobają.
Autor: maryla (---.dsl.bel)
Data:   2022-03-21 15:29

Kuba to dobrze ze ci sie podobaja kobiety. A jakie sa wazniesze rzeczy dla ktorych kobiety przeszkadzaj ci w skupieniu? Niech zgadne: moze projektujesz jakis wynalazek, nauka, a moze kontemplacja Boga? Jezeli jedno z tych zgadlam to uwazam ze na wszystko mozna znalezc odpowiedni czas daj sie prowadzic Bogu i wierz Mu bezgranicznie nie dajac sie uwiesc zlemu.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: