Autor: nuv (---.dynamic.mm.pl)
Data: 2022-10-08 00:22
Marcin, piszesz, że jesteś letni, ale tego nie mierzy się ilością godzin spędzonych w kościele, czy na modlitwie, ale konkretnym dobrem, które robisz w życiu :) Nie zrozum mnie źle, ale łatwo się zapędzić w taką pułapkę religijności. Wiem co piszę, bo sama się kiedyś w to wpędziłam i długo w tym tkwiłam. Dużo czasu spędzałam w kościele i we wspólnotach, a nie szły za tym żadne owoce. Chciałabym, żebyś o tym pamiętał.
Rozumiem Cię, bo sama też byłam taką osobą w studenckich czasach. Z tym, że ja chodziłam po różnych kościołach, wspólnotach, ale nigdzie zagrzać miejsca nie mogłam, bo miałam problem żeby nawiązać relacje. Pojawiałam się, znikałam i szukałam innej wspólnoty. Nie potrafiłam rozmawiać z ludzmi. Bałam się odezwać, byłam nieśmiała.
Wydaje mi się, że fajne byłoby dla Ciebie duszpasterstwo akademickie, np. dominikanów, wspomnianych wyżej. Też chodziłam, ale w innym mieście. Tam zagrzałam miejsce najdłużej. Pójdź, zobacz. Może Ci się spodoba. Zawsze możesz po prostu przychodzić i słuchać - ja tak robiłam, bo z nikim nie byłam w stanie nawiązać kontaktu. Chodziłam też na Odnowę w Duchu Świętym u Jezuitów - tam gdzie chodziłam spotkania były w kościele. Każdy mógł wejść, pomodlić się. Tzn. zawsze każdy może wejść, ale łatwiej wejść do kościola, niż do salki. Poszukaj może tego typu spotkań na początek.
|
|