Autor: elina (77.111.246.---)
Data: 2023-01-02 22:44
Mam taką dziwną obserwację na poruszony przez ciebie temat. Znam kobietę, do której bez kija nie podchodź. Jest naprawdę straszna z charakteru i jej dzieci jak tylko mogły, uciekły z domu. Mąż cicho siedzi i się za bardzo nie wtrąca. Nie wydaje mi się, że ma ona jakąś refleksję nt. swojego zachowania w stosunku do innych ludzi, więc bywa dla nich naprawdę przykra i męcząca. Norm społecznych nie przekracza, ale jej głównym problemem jest atakowanie słowne i kompletny brak poszanowania dla poglądów innych ludzi. Kobieta ta jest bardzo pobożna, chodzi na wszystkie możliwe msze, nabożeństwa, roraty, drogi krzyżowe, w każdą niedzielę do komunii itp. choć nie ma łatwo, bo do kościoła daleko, ale Pan Bóg jej błogosławi. Wszystkie jej dzieci założyły dobre rodziny, mają dzieci, swoje domy, prace i nie odziedziczyły po niej charakteru. Ona też ma swój dom, dobrą emeryturę, jest sprawna, w miarę zdrowa. Jakichś strasznych życiowych przeżyć nie miała. Nie mam pojęcia, czy ma jakąś więź z Bogiem, ale sądząc po jej aktywności religijnej, może ma.
Więc może nie chodzi tak bardzo o bycie "dobrym człowiekiem", a o tę więź i błogosławieństwo Boże z tym związane. Sama nic aż takiego złego nie zrobiłam w życiu, nie mam złego charakteru, ale nie jestem za bardzo religijna, a zwłaszcza ostatnio, no i co rusz ponoszę konsekwencje grzechów innych ludzi, bo wydaje mi się, że nikt mnie nie broni i te konsekwencje co rusz na mnie spadają, a ja nie mam się jak bronić. Gdyby w/w kobieta była kimś bliskim dla mnie, to przypuszczam, że Bóg nadal by jej błogosławił, a ja ponosiłabym konsekwencje jej gadania i atakowania.
Więc twoje myślenie w kierunku, że ktoś bardzo grzeszy, to nie powinien się spowiadać jest błędne. Powinien, a ty powinnaś ze swojej strony robić wszystko, by konsekwencje jego grzechów nie spadły na ciebie, jeśli to dotyczy twojej rodziny.
|
|