logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: Karina (---.play-internet.pl)
Data:   2023-02-23 23:41

Wydzielone z wątku (inny temat):
https://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=430494&t=430494

Jeszcze raz doprecyzuję pierwsze pytanie, bo nadal to nie jest dla mnie jasne:) Przypuśćmy, że w związek małżeński chce wstąpić para, w której zarówno kobieta jak i mężczyzna mają po 40-45 lat i świadomość, że staranie się o potomstwo wiąże się z ryzykiem poczęcia dziecka z wadami rozwojowymi. Nie biorę pod uwagę in vitro, czy innych technik wspomagania płodności. Przypuśćmy że kobieta nie przeszła menopauzy i teoretycznie może zostać matką. Interesuje mnie, czy decyzja narzeczonych, że nie będą podejmowali starań o dziecko właśnie ze względu na ryzyko dla dziecka i dla matki wiąże się z nieważnością małżeństwa? Czy mają prawo podjąć taką decyzję? Nie wykluczam, że rzeczywiście nigdzie to nie jest regulowane w prawie kościelnym.

Przy okazji jeszcze jedno pytanie przyszło mi do głowy - czy jeżeli małżeństwo mając początkowo dobrą wolę odnośnie potomstwa po kilku latach zmieni zdanie, to czy to oznacza, że sakrament traci ważność?

Odnośnie małżeństw osób starszych to się nie zgodzę - istnieją przecież osoby, które późno znajdują partnera i w późnym wieku decydują się na ślub. Podejrzewam też, że ta tendencja będzie się nasilać.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: bergamotka (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:11

Karina, zasady są formułowane ogólnie, więc nie oczekuj `takiej kazuistyki co ma robić para w przedziale wiekowym 40-45 lat. Encyklika Humanae Vitae w pkt 10 wskazuje "Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka."
Dalszego dziecka. Jak dla mnie w tym nie mieści się konsekwentne unikanie od początku zrodzenia dziecka w ogóle - z takich czy innych przyczyn. Niemniej jednak to jest zbyt istotna by rozstrzygać to na forum.
Dalej - co rozumiesz przed podejmowania starania? Nie ma obowiązku współżycia w jakieś wybrane dni. Para która współżyje kiedy ma ochotę - a nie ogranicza się jedynie do dni które wg ich rachub są niepłodne - stara się o dziecko. Inna rzecz czy takie starania byłyby wystarczające w ich przypadku pary 40-45 lat. Czy brak szukania pomocy medycyny należy traktować jako unikanie zrodzenia dziecka? Szczerze mówiąc to zastanawiałam się kiedyś nad tym bo to jest problem który mnie osobiście ciekawi. Sama bowiem nigdy nie miałam jakichś inklinacji do dzieci ale też nie było tak że perspektywa ich posiadania budziła moja niechęć. Raczej uważałam że gdyby drugiej stronie na tym zależało to i ja bym się bardziej wciągnęła w te tematy. Słuchając jednak różnych przypadków o parach które latami leczyły niepłodność de facto podporządkowując staraniu o dziecko swoje życie to czułam jasno że ja bym tak nie dała rady, w każdym razie nie długo. Potem gdy to swoje usposobienie próbowałam odczytać w kontekście otwarcia na dzieci jako warunku ważności małżeństwa bo to mnie trochę gnębiło to doszłam do wniosku że mogą być pomocna ogólne zasady dotyczące tzw. uporczywej terapii, z której można w pewnych warunkach jak najbardziej zrezygnować. Innymi słowy nie można oczekiwać że ktoś będzie starał się zwiększyć szanse na zajście w ciążę za wszelką cenę bo dopuszczalne jest po prostu zaakceptowanie niepłodności. Ale to tylko moja ocena, nigdy nie miałam potrzeby zasięgnięcia opinii kogoś bardziej miarodajnego. Oczywiście jeśli jednemu z małżonków zależy wyraźnie na dziecku to powinni przed ślubem swoje szanse na rodzicielstwo sprecyzować przy pomocy dostępnych metod i ustalić jak daleko te ich starania miałyby ewentualnie sięgać - bo niezaprzeczalnie jest to kwestia która mogłaby poróżnić przyszłych małżonków w przypadku rozbieżnych oczekiwań czy poglądów na dopuszczalne metody.
Kwestia czy podana przez ciebie przyczyna jest ważna w rozumieniu Encykliki Humanae Vitae. Owszem faktem notoryjnie znanym jest iż wraz z wiekiem wzrasta ryzyko wad rozwojowych jednak to o jakie wady chodzi i o jakim ryzyku mówimy już nie. Ja przykładowo tego nie wiem. Nie sposób też ogólnie określić jak wyglądają szanse na dziecko bez pomocy medycyny u konkretnej pary. I jak dla mnie para która podejmuje tak ważką decyzję jak unikanie zrodzenia dziecka jedynie na podstawie ogólnej obawy której skali i realności nie zweryfikowała nawet choćby przy pomocy ginekologa prowadzącego szuka jedynie wymówki dla wykluczenia dziecka. Skoro tak łatwo rezygnuje to o czym mówimy? A z racji że w jej przypadku możliwe że bardziej aktualnym niż jakieś wady rozwojowe u ewentualnego dziecka byłyby trudności z zajściem w ciążę bez pomocy medycyny to niewykluczone są też jakieś problemy głębszej natury.
Co do zmiany zdania w kwestii dziecka po kilku latach małżeństwa- czym miałoby to być spowodowane i na czym miałoby polegać. Jeśli po kilku latach życia w małżeństwie i w współżycia mniej czy bardziej regularnego dziecka nie ma a małżonkowie nie szukają pomocy medycyny to moim zdaniem niekoniecznie można im z tego czynić od razu zarzut. Ale jak już wyżej zaznaczyłam ja nigdy nie byłam i nie jestem jakoś ukierunkowana na dzieci i stąd dla mnie bardziej takie zachowanie jest zrozumiałe niż intensywne starania o dziecko przy pomocy medycyny. Tyle że powinni mieć świadomość że czas działa na ich niekorzyść w efekcie z upływem lat najpewniej jeszcze trudniej będzie im się doczekać się dziecka. Natomiast jeśli para początkowo otwarta na dzieci po kilku latach zaczyna wyraźnie unikać zrodzenia dziecka to raczej coś szwankuje a niestety ich małżeństwo obrało niewłaściwy kierunek. Po kilku latach wraz z rozwojem małżeńskiej więzi i pogłębieniem miłości małżeńskiej raczej spodziewana byłaby decyzja odwrotna - u osób które chciały jakoś jeszcze czekać z dzieckiem pragnienie by już się nie ociągać.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: hanna (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:11

Mam koleżankę, która późno wyszła za mąż (tuż przed czterdziestką). Mąż o kilka lat starszy. Zwykli ludzie, w sensie: żadne superokazy zdrowia, dość przeciętni co do warunków zdrowotnych, materialnych itp. Mają dwoje zdrowych, wspaniałych dzieci, chłopca i dziewczynkę. Urodzili się oni już po ukończeniu przez mamę czterdziestu lat, drugie - gdy miała skończone przynajmniej 43, jak nie 44.
Małżonkowie nie widzieli powodu, by zakładać z góry, z automatu, że ze względu na samą metrykę obojga potencjalne wady genetyczne wykluczają rodzicielstwo. Raczej odwrotnie, bardzo marzyli o tym, by zdążyć sprowadzić dzieci na świat. I przyszły...

Trafia do mnie zdanie: "I jak dla mnie para która podejmuje tak ważką decyzję jak unikanie zrodzenia dziecka jedynie na podstawie ogólnej obawy której skali i realności nie zweryfikowała nawet choćby przy pomocy ginekologa prowadzącego szuka jedynie wymówki dla wykluczenia dziecka."
Szłabym tropem: jeśli naprawdę nie możemy mieć dzieci, z konkretnych indywidualnych powodów medycznych, no to trudno i bardzo szkoda, ale jeśli to możliwe - chcemy.

Trochę bym się obawiała szukania "zwolnienia z obowiązku rodzicielskiego". Może w podobnych pytaniach być coś z tęsknoty: oby tylko się dało zawrzeć ważne sakramentalne małżeństwo i nie mieć dzieci, mimo że zdrowotnie prawdopodobnie dałoby radę, oby tylko był gdzieś zapis: będzie legalnie i bez dzieci.

"czy jeżeli małżeństwo mając początkowo dobrą wolę odnośnie potomstwa po kilku latach zmieni zdanie, to czy to oznacza, że sakrament traci ważność?" - no nie, małżeństwo jest zawarte ważnie, to nie działa wstecz. Tyle że ci państwo przestają mieć dobrą wolę (czyżby mieli potem złą?) i jeśli nie ma bardzo mocnych powodów, to wygląda na to, że dzieje się tam źle, że sprzeniewierzają się istocie małżeństwa i zadeklarowanej gotowości przyjęcia potomstwa.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: Karina (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:12

@bergamotka

Może w takim razie ten fragment z encykliki Humanae Vitae który przytoczyłaś, jest trochę pomocny w zrozumieniu tej kwestii. Z wiekiem spada nie tylko płodność, ale w komórkach rozrodczych (zarówno żeńskich jak i męskich) zachodzą zmiany genetyczne. W związku z faktem, że coraz więcej osób bierze ślub później i wcale niekoniecznie dlatego, że myśli o karierze - często latami nie znajduje odpowiedniego partnera - zastanawiałam się jak kwestię dzieci rozwiązać w takich przypadkach. Znam nauczanie Kościoła odnośnie małżeństwa i dlatego myślałam o tym co powinny zrobić osoby, które widzą ryzyko i nie chcą go podejmować. I uważam, że w świetle wiedzy medycznej i trudności z jakimi musi się mierzyć rodzina dziecka i potem dorosłego z niepełnosprawnością mają do tego prawo. Nie można na podstawie badań osób stwierdzić, czy dziecko które im się urodzi będzie zdrowe. Można to zrobić dopiero po jego poczęciu na podstawie badań genetycznych, np. amniopunkcji i wydaje mi się, że kobietom po 37 roku życia takie badania się proponuje. Tylko, że aborcja po stwierdzeniu wad genetycznych nie jest rozwiązaniem.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: Estera (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:12

Chore dziecko może się począć w każdym wieku. Znam osoby przed 30 z dziećmi z wadami genetycznymi i osoby po 40 że zdrowymi dziećmi. Karina, wydaje mi się, że próbujesz dmuchać na zimne i wyręczać Boga. Koniec końców to od Niego zależy, czy dziecko urodzi się zdrowe czy nie. A niepełnosprawność dziecka można odbierać dwojako: jako krzyż, ale też jako obdarowanie i droga do Boga.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: elina (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:13

Znam panią, która w wieku 40 lat urodziła bardzo chore i upośledzone dziecko i mniej więcej wiem jak wyglądała opieka nad nim. Starsze dziecko zostało ograbione z dzieciństwa, a dla rodziców życie się skończyło, bo w Polsce nie ma pomocy dla takich dzieci, poza jedynie pomocą przy podtrzymaniu życia. Dom zamienił się w szpital, a rodzice swój czas i energię poświęcali nad opiekę nad dzieckiem. Z przewlekle chorym dzieckiem wypada się z rynku pracy, na wiele lat, a i mąż często odchodzi. Moi znajomi z klasy średniej zamienili się w żebraków, którzy musieli zbierać pieniądze na rehabilitację dziecka, którego i tak się nie dało zrehabilitować (chodziło wyłącznie o kwestię podtrzymania życia na siłę). Bezdzietne panny nigdy nie zrozumieją tego bólu i dla nich to tylko statystyka, a nie żywy człowiek z obawami. Ja miałam w życiu wiele obaw, które się spełniły, niektóre z przerażającą dokładnością, więc nie potrafię ludziom pisać takich bezwzględnych rzeczy jak niektóre osoby powyżej, że mają znajomą, która urodziła zdrowe dzieci, a ja mam taką, która urodziła bardzo chore dziecko i drogo za to zapłaciła ona i cała jej rodzina, także niewinne starsze dziecko.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: bergamotka (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:13

Z punktu widzenia biologii najbardziej optymalny wiek na zajście w ciążę trwa gdzieś do 25 roku życia. Potem zaczyna być już górki. Nie jest zatem tak że ukończenie 40 lat to jakieś doświadczenie graniczne niczym przejście ze światła kiedy było ogólnie dobrze w jakąś smugę cienia kiedy to wszystko się posypało. Ciąża wiąże się z pewnym ryzykiem - i dla matki i dla dziecka. Nie jest tak że dopiero ukończenie 40 lat to jak jakiś wyrok. Pewne ryzyko jest zawsze ale to nie powstrzymuje zasadniczo ludzi od życia. Ogólnie bowiem trudno znaleźć jakąś ludzką aktywność niepozbawioną ryzyka. Nie wiem, być może jest tak jak piszesz że pytanie nie ma z tobą związku, jest abstrakcyjne i przez to problem wydumany. Bo jeśli nie to zgadzam się z oceną Hanny, że w takich konstruktach jest rys szukania sposobu by pewnych zadań nie podejmować i być usprawiedliwionym. Nie trafia bowiem do mnie że para ludzi może być tak wyczulona na punkcie określonego zagrożenia a lekce sobie ważyć inne - być może statystycznie dużo bardziej prawdopodobne. Tacy ludzie - powtarzam, podejmują ważką decyzje rzutującą na ich życie na podstawie ogólnych informacji nie próbując nawet ustalić na czym konkretnie to ryzyko w ich przypadku polega - powinni mieć odpowiednio zdrową i zbilansowana dietę, spożywać odpowiednią porcję warzyw dziennie, pić odpowiednią ilość wody, zapewnić sobie odpowiednią dawkę ruchu, odpowiednia ilość snu, oczywiście wykluczyć użwyki, itd. Prowadząc zdrowy i higieniczny tryb życia najpewniej w okolicach 40tki są w lepszym stanie niż para 30latków, spożywających regularnie przetworzoną żywność i prowadząca raczej siedzący tryb życia. A może nawet w lepszym stanie niż niejeden 20 latek. Jeśli jednak inne zagrożenia cywilizacyjne związane z ze współczesnym światem i życiem w nim - przecież to nie tylko trudności z założeniem rodziny ale i choćby epidemia chorób cywilizacyjnych, wzrost liczby nowotworów, narastające szybkie tempo życia i coraz większy stres zabójczy dla człowieka, zanieczyszczenie środowiska wraz z całym negatywnym wpływem na człowieka - nie są dla nich takim priorytetem bo ani nimi się nie interesują specjalnie ani nie kształtują życia tak by je wyeliminować to stawia pod znakiem zapytania autentyczność ich obaw w tej jednej wybranej materii. Bo jak - tam nie widzą ryzyka? Czy widzą ale jednak chcą podejmować?

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: hanna (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:14

No właśnie, Elino, jedni znają osoby, które urodziły zdrowe dzieci. Inni - że przejmę formułę - "piszą bezwzględne rzeczy", że znają historie urodzenia dziecka chorego i nie bardzo jest tu jeden uniwersalny klucz.
Szczerze mówiąc, wszystko w sumieniu Autorki, która nie określa dokładnej sytuacji, tylko serwuje serię pytań dość ogólnych (oczywiście to jest jej pełne prawo, szanuję), na które wg mnie nie będzie na forum uniwersalnej a wiążącej odpowiedzi. Będą natomiast pytania, przykłady i inspiracje do myślenia, tak sądzę.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: Mateusz (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:14

Owszem, chore dziecko może się urodzić w każdym wieku, ale w dzisiejszych czasach dysponujemy możliwością wykonania badań prenatalnych, a nawet leczenia dzieci jeszcze w łonie matki. Co nie znaczy oczywiście, że powinno się wystawiać medycynę na próbę. O ryzyku wystąpienia chorób decyduje ponadto nie tylko sam wiek, ale również to, z którą z kolei ciążą mamy do czynienia. Jeśli kobieta wcześniej urodziła kilkoro dzieci, to wiek sam w sobie nie przesądza o ryzyku kolejnej ciąży. No i byłbym bardzo ostrożny ze stwierdzeniami typu: "chore dziecko to droga do Boga". Dla rodzica owszem, ale dla samego dziecka? Warto pomyśleć również, a może przede wszystkim o nim.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: bergamotka (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:15

Elino, zdarza się tak że dzieci rodzą się bardzo chore i wymagające stalej opieki. Nie ma jednak z zasady związku między nimi a wiekiem matki. Owszem są badania które wskazują na zwiększone ryzyko wystąpienia nie pewnych wad ale tu na forum, jako laicy, nie mamy wiedzy na temat ani tego jakie to schorzenia, na czym polegają i o ile to ryzyko się zwiększa. Owszem, smutno i strasznie brzmi twoja historia że dziecko urodziło się bardzo chore i upośledzone tyle że coś takiego może się zdarzyć także w przypadku rodziców młodych czy młodszych niż para 40latków. Bo nie jest tak że tym pierwszym to się nie może zdarzyć, bo może. Tyle że oni z reguły z tym się nie liczą. Gdybym się zastanowiła to może znalazłabym w moim bliższym czy dalszym otoczeniu przypadki urodzenia chorych dzieci przez bardziej dojrzałe matki, ale te wszystkie przypadki które nasuwają mi się na pierwszą myśl dotyczą kobiet młodych, w każdym razie przed 35 rokiem życia. Ale z tego nie wyciągam żadnych wniosków bo ja znam niewiele kobiet, które urodziły po 40tce dziecko. A te które znam urodziły dzieci ogólnie zdrowe. Jedna z nich drugie dziecko urodziła mając 40 lat ale raczej jednak większym problemem w tym przypadku niż wiek matki były jej nadprogramowe kilogramy. W ciąży dostała zalecenie by schudnąć i w istocie się do tego zastosowała. Dziecko było malutkie ale poza tym bez problemów i rozwija się świetnie. Pierwsze dziecko urodziła sporo przed czterdziestką ale dziecko po urodzeniu miało jakieś trudności i przez pierwsze lata było jakoś wycofane albo z tyłu w porównaniu do rówieśników. Gdy poszło do przedszkola nabrało tempa, być może wpływ innych dzieci był korzystny dla rozwoju, może potrzebowało po prostu więcej czasu, aktualnie to ładne i rezolutne dziecko odnoszące w szkole sukcesy. Ona natomiast szybko wróciła do swojej wagi sprzed drugiej ciąży, nie wiem ile waży ale dużo. I wiesz Elino to raczej ja bezdzietna panna miałam w czasie jej ciąż obawy i nadal się obawiam o jej zdrowie i przyszłość, i też że jej mąż i dzieci będą musiały się zmagać z jakąś chorobą żony i matki - z pewnych względów jest mi bliska. Ona jako matka dwójki dzieci swoją chorobą się nie martwi. Wiec to nie jest jednak tak że tylko osoby co to życia nie znają beztrosko sobie teoretyzują. Ale może to i dobrze - bo idąc zaproponowanym przez ciebie tropem z przerażającą dokładnością spełniają się obawy które się ma. A skoro ona obaw nie ma to jej zdrowie jest niezagrożone.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: Z (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:15

"Znam nauczanie Kościoła odnośnie małżeństwa i dlatego myślałam o tym co powinny zrobić osoby, które widzą ryzyko i nie chcą go podejmować. I uważam, że w świetle wiedzy medycznej i trudności z jakimi musi się mierzyć rodzina dziecka i potem dorosłego z niepełnosprawnością mają do tego prawo. Nie można na podstawie badań osób stwierdzić, czy dziecko które im się urodzi będzie zdrowe."

Może na początek warto sobie uświadomić, że życie nie zawsze przebiega tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Samo zawarcie małżeństwa wiąże się z ryzykiem, że coś w nim pójdzie nie tak pod względem zdrowotnym (innymi też). Nikt przecież nie otrzymuje gwarancji zdrowia. Niepełnosprawność, bynajmniej nie tymczasowa, może dotknąć każdego w dowolnym wieku. Zarówno współmałżonka, jak i dzieci, które urodziły się zdrowe. Jeśli więc ktoś nie jest gotów na podjęcie ewentualnych trudów związanych z przedwczesną utratą zdrowia któregokolwiek członka rodziny, czy to współmałżonka, czy też dziecka, to powinien podjąć wysiłek lepszego przygotowania się do małżeństwa.

Wydaje mi się, że Twoje obawy dotyczą przede wszystkim urodzenia dziecka z zespołem Downa, bo to jest chyba najczęstsza wada genetyczna. Jeśli tak, to zapoznaj się z pozytywnymi świadectwami rodziców, którzy opiekują się takimi dziećmi. Posłuchaj tych, którzy konstruktywnie radzą sobie z trudnościami, a nie tych, którzy tylko potrafią siać panikę.


"starsze rodzą ciężko chore dzieci, bo, przynajmniej w naszym kraju, usunąć takiej ciąży już nie można".

Chciałaś chyba powiedzieć, elino, że nie można zabijać chorych nienarodzonych dzieci. I mam nadzieję, że nie jesteś za tym, żeby było to możliwe.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: elina (---.nyc.res.rr.com)
Data:   2023-03-16 13:17

@Z

Problem z zespołem Downa jest taki, że zazwyczaj pokazuje się osoby lekko nim dotknięte, uśmiechnięte, dość inteligentne, na zachodzie podobno nawet kończą studia, tylko że takich osób jest zaledwie 5%. Pozostałe są nie tylko głęboko upośledzone i schorowane. Obrońcy życia dokonują takiej drobnej manipulacji w tym temacie i rodzice decydujący się na urodzenie dziecka z tym syndromem, oczekują wprawdzie problemów, ale nie aż tak wielkich. Niestety w 95% rodzi się dziecko ciężko upośledzone i rodzice są zaskoczeni obrotem sprawy, bo miało być w miarę inteligentne i uśmiechnięte dziecko, a jest takie, które nawet nie mówi, z wadami organów wewnętrznych, agresywne itp. itd.

Wiadomo, że nic się nie da przewidzieć. Znałam chłopaka na wózku, który urodził się zdrowy, ale przeszedł bodajże zapalenie mózgu i po tym stał się niepełnosprawny. Czasem do uszkodzeń dochodzi przy porodzie, czasem w wypadku. Różnie bywa. Ale wmawianie ludziom, że czego się boisz "bo moim znajomym po 40 urodziły się zdrowe dzieci", że chore dzieci są takie same jak zdrowe dzieci albo drogą do Boga.

O kwestiach finansowych chyba nie muszę mówić, bo każdy się raczej orientuje jak to wygląda w Polsce. Jak jesteś milionerem to w sumie czemu nie. Zatrudniasz kilka pielęgniarek/opiekunek za dobre pieniądze i żyjesz w miarę normalnie dalej. Obrońcy życia zazwyczaj kończą na "urodź dziecko, bo jak nie to będzie grzech", ale do pomocy nikt się nie kwapi. W mojej okolicy jest swego rodzaju szkoła dla osób upośledzonych, ale tylko dla tych, które są w miarę kontaktowe i samodzielne. Dla ciężej upośledzonych nie ma zupełnie nic i ty rodzicu radź sobie sam, ale na szczęście nie jesteś mordercą.

Ja nie potrafię mówić ludziom, co oni mają zrobić ze swoim życiem. Bo to nie ja za nich żyję, nie ja będę za nich płakać, bać się ani opiekować się ich chorym dzieckiem.

"Posłuchaj tych, którzy konstruktywnie radzą sobie z trudnościami"

Jestem fanką programu Nasz nowy dom i tam wyraźnie widać jak sobie ludzie konstruktywnie radzą. Samotna mama, dom w ruinie, MOPS bierze pensję, a ty rodzicu radź sobie sam. Znałam chłopaka na wózku, który nawet z domu nie wychodził, bo dom nieprzystosowany, a rodzina zbyt biedna, żeby coś z tym zrobić. Choć był religijny to nie chodził do kościoła, bo nie było dla niego podjazdu, a nie miał nikogo, kto by mu pomógł (wózek był ciężki i trzeba było kilku chłopa, żeby go wnieść). Pobożni chrześcijanie z parafii nie zdecydowali się zrobić podjazdu dla osób takich jak on. Do mojego kościoła też zresztą żadna niepełnosprawna osoba nie wjedzie. Nawet starsze panie z trudem się wdrapują, bo wysoko.

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2023-03-16 13:58

Elino, młode osoby, którym rodzą się chore dzieci, muszą się mierzyć z takimi samymi trudnościami jak starsze, a zdajesz się nie brać tego pod uwagę.
Tylko z moich bliskich znajomych:
- osoba przed 25 rż, urodziła dziecko z chorobą dziedziczoną recesywnie, ale tak się złożyło, że oboje rodzice byli nosicielami wadliwego genu
- osoba przed 30, dziecko z ZD
- osoby niewiele po 30, dziecko z ZD, no, ale oni są wyjątkowi pod każdym względem, bo jeszcze adoptowali drugie dziecko z ZD
- osoba w okolicach 30, dziecko z poważną wadą serca
Wiek nie stanowi tu jedynego kryterium jak widać.

Co do bezdzietnych kontra matki... cóż, takie hasła się wysuwa, kiedy brakuje argumentów. Liczyłam, że chociaż na katoliku nie będę brać udziału w przepychankach matki konta lambadziary, ale chyba się przeliczyłam.

Co do:
"Pobożni chrześcijanie z parafii nie zdecydowali się zrobić podjazdu dla osób takich jak on. Do mojego kościoła też zresztą żadna niepełnosprawna osoba nie wjedzie. Nawet starsze panie z trudem się wdrapują, bo wysoko"
to zostaje tylko zapytać: co Ty zrobiłaś w kierunku zmiany tej sytuacji? Czy czekasz, aż zareagują pobożni chrześcijanie?

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: Ζ (---.res.spectrum.com)
Data:   2023-03-16 16:13

"Problem z zespołem Downa jest taki, że zazwyczaj pokazuje się osoby lekko nim dotknięte, uśmiechnięte, dość inteligentne, na zachodzie podobno nawet kończą studia, tylko że takich osób jest zaledwie 5%. Pozostałe są nie tylko głęboko upośledzone i schorowane. Obrońcy życia dokonują takiej drobnej manipulacji w tym temacie i rodzice decydujący się na urodzenie dziecka z tym syndromem, oczekują wprawdzie problemów, ale nie aż tak wielkich. Niestety w 95% rodzi się dziecko ciężko upośledzone".

To nieprawda, elino. Powielasz zasłyszane gdzieś kłamstwa zwolenników zabijania nienarodzonych. Nie zadałaś sobie trudu, żeby zweryfikować to, o czym piszesz. Faktem jest, że większość osób z zespołem Downa obarczona jest tylko lekką lub umiarkowaną niepełnosprawnością intelektualną, a nie głęboką.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_Downa
https://www.mayoclinic.org/diseases-conditions/down-syndrome/symptoms-causes/syc-20355977

"Ja nie potrafię mówić ludziom, co oni mają zrobić ze swoim życiem."

W moim odbiorze mówisz, choć nie wprost: aborcja eugeniczna powinna być dopuszczalna.

"Liczyłam, że chociaż na katoliku nie będę brać udziału w przepychankach matki konta lambadziary, ale chyba się przeliczyłam".

Ja też, Estero :(

 Re: Zawarcie małżeństwa w późnym wieku.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2023-03-16 16:17

Owszem - chore dziecko może się urodzić w każdym wieku, także ludziom młodym, ale jednak wraz z wiekiem rośnie prawdopodobieństwo wad genetycznych. Prawdopodobieństwo - czyli może być zdrowe, ale ryzyko, że zdrowe nie będzie - jest większe. Tym bardziej, że nie wiemy ile ciąż w których wyszły na jaw wady genetyczne jest usuwanych.

Ja jestem właśnie tą, którą trafiło to większe prawdopodobieństwo. Moje drugie dziecko ma zespół Downa. I chyba jestem też tą, która stara się konstruktywnie radzić sobie z problemami i być szczęśliwą - mimo trudności.

Mieliśmy szczęście - wady anatomiczne, które często towarzyszą zespołowi okazały się usuwalne operacyjnie. Owszem - operacja noworodka - wcześniaka jest bardziej ryzykowna - ale - mieliśmy szczęście i wszystko się udało. Nie bez problemów, ale ostatecznie się udało.

Mamy szczęście - bo mieszkamy w Warszawie i w związku z tym mamy dostęp do dobrego szpitala dziecięcego oraz do ośrodków które prowadzą zajęcia dla takich dzieci. Mimo to na rehabilitację czekaliśmy 7 miesięcy. 7 miesięcy to bardzo dużo - w przypadku małego dziecka. Znów - mieliśmy szczęście, bo mogliśmy sobie pozwolić na rehabilitację prywatną.

Mamy szczęście bo nasza córka rozwija się. Wolniej niż zdowie dzieci - jeszcze nie chodzi, nie mówi, a niedługo skończy dwa lata, ale się rozwija.

Mamy bardzo dużo szczęścia - i mowię to z pełną świadomością. Czas spędzony w szpitalu, przychodniach i poradniach, to co tam widziałam i słyszałam uświadomiło mi niezbicie, że mogło być dużo, dużo gorzej.

Mamy również szczęście, bo na razie udaje nam się godzić pracę z opieką i rehabilitacją.

Za jakiś czas przed nami będzie problem przedszkola, szkoły - edukacji w ogóle. To nie jest łatwe znaleźć placówkę, która jest na odpowiednim dla dziecka poziomie, tak, by mogło sie rozwijać na miarę swoich możliwości. Wiem - bo mam w rodzinie drugie dziecko, nieco starsze, również z zespołem. I to nie jest kwestia fanaberii - to kwestia tego, czy i w jakim stopniu człowiek będzie później samodzielny.

W związku z tym wydaje mi się, że rozważanie tego wszystkiego w kontekście decyzji o posiadaniu dziecka w późniejszym wieku - nie jest żadnym szukaniem usprawiedliwień czy snuciem nierealnych scenariuszy. Jest całkiem rozsądnym działaniem. Powołując dziecko na świat jesteśmy za nie odpowiedzialni - owszem miłość, jest bardzo ważna, ale ważne jest także zapewnieniu dziecku optymalnych warunków rozwoju. Dziecko niepełnosprawne wymaga większych nakłądów czasowych i finansowych. Wymaga więcej siły - także tej fizycznej. W dodatku od tego, czy i jakie działania podejmiemy zależy przyszłość dziecka. To czy będzie w stanie żyć samodzielnie, czy może z lekką pomocą, czy może będzie musiało cały czas mieć obok siebie kogoś do pomocy. To, co będzie się z nim działo, kiedy nas już zabraknie. To wszystko warto wziąć pod uwagę wtedy kiedy jeszcze można podejmować jakieś decyzje.

I nie - nie jest moją intencją odwodzenie kogokolwiek od posiadania dzieci. Tak samo jak nie mam zamiaru nikomu mówić, że powinien je mieć. Chciałam tylko powiedzieć, że te najważniejsze decyzje w życiu warto podejmować świadomie - w zgodzie z własnym rozsądkiem i sumieniem. Jedno i drugie jest darem od Boga.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: