Autor: kropka (---.centertel.pl)
Data: 2023-02-26 13:47
Ewangelia (Mt 4, 1-11)
Jezus przez czterdzieści dni pości i jest kuszony
1 Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła.
2 A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód.
3 Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: «Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem».
4 Lecz On mu odparł: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych».
5 Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni
6 i rzekł Mu: «Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień».
7 Odrzekł mu Jezus: «Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego».
8 Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych
9 i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon».
10 Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz».
11 Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.
------
Szczęść Boże;
dwa wątki, co do których poszukuję wyjaśnienia w związku z dzisiejszą Ewangelią
Pierwszy:
Człowiek bez jedzenia może wytrzymać do 3 dni.
Jezus pościł 40 dni na pustyni, a dopiero po 40 dniach poczuł głód. Był przecież prawdziwym człowiekiem, więc limity człowieka Go dotyczyły. Jak to możliwe?
Drugi:
Gdyby ktoś chciał pościć bez niczego (nawet nie że chleb i woda - po prostu: zero jakiegokolwiek jedzenia), spowiednik pod posłuszestwem by mu pozwolił może na MAX! jeden (!) dzień takiego postu. Właśnie z uwagi na limity człowieka. Tymczasem Jezus pościł w ten sposób 40 dni. To, że tak długo trwał w tym poście, wydaje się być równie dużym ryzykowaniem swojego życia, co wtedy, jakby się rzucił w dół z wysokości. Więc w ten sposób - na chłopski rozum patrząc - też jakby wystawiał Pana Boga na probę. Wiem, że tak nie było, że to tylko się tak wydaje. Ale po ludzku takie właśnie wrażenie w pierwszym odruchu odnoszę. Zwłaszcza, że - z tego, co orientuję się - na każde umartwienie trzeba uzyskać pozwolenie spowiednika, który to kieruje się nadrzędną zasadą - nie wolno narażać swojego życia i zdrowia. Jako to powiązać i zrozumieć?
|
|