logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2024-03-30 12:37

W domu moich rodziców i dziadków zawsze przygotowywano święconkę do pobłogosławienia w Wielką Sobotę. Jest to zwyczaj typowo polski. Chciałabym zapytać osoby, które przywiązują do niego sporą wagę:
- dlaczego jest on dla nich osobiście istotny?
- co święconka dla nich wyraża w wierze katolickiej w odniesieniu do zmartwychwstania Jezusa?
- Czy myślicie, że warto tę tradycję przekazywać dzieciom, które urodziły się i dorastają poza Polską?
- Jak ją uargumentować, poza tym, że tak robili przodkowie?

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: Kalina (213.134.171.---)
Data:   2024-03-30 16:21

W Wielką Sobotę błogosławi się pokarmy na stół wielkanocny. Wierni przynoszą w godzinach popołudniowych do kościoła tzw. święcone. Święcenie pokarmów świątecznych jest starym zwyczajem w Kościele. Spożywanie posiłku jest też czynnością świętą, dlatego modlimy się przed i po jedzeniu, a na największe święto Zmartwychwstania święcimy także pokarmy.

Przepełnieni wielkanocną radością, zasiądziemy po Mszy rezurekcyjnej do świątecznego stołu i podzielimy się wzajemną życzliwością przy składaniu sobie życzeń. Nowe życie Zmartwychwstałego Pana symbolizuje poświęcone jajko, którym także dzielimy się wzajemnie.

Kapłan: Prośmy Chrystusa Pana, zawsze obecnego wśród tych, którzy Go miłują, aby pobłogosławił te pokarmy na stół wielkanocny. Wszyscy modlą się przez chwilę w ciszy. Panie Jezu Chryste, Ty w dzień przed męką i śmiercią kazałeś uczniom przygotować paschalną wieczerzę, w dzień Zmartwychwstania przyjąłeś zaproszenie dwóch uczniów i zasiadłeś z nimi do stołu, a późnym wieczorem przyszedłeś do Apostołów, aby spożyć wraz z nimi posiłek; prosimy Cię, daj nam z wiarą przeżywać Twoją obecność między nami podczas świątecznego posiłku, w dzień Twojego zwycięstwa, abyśmy, mogli się radować z udziału w Twoim życiu i zmartwychwstaniu.

Chlebie żywy który zstąpiłeś z nieba i w Komunii św. dajesz życie światu, pobłogosław ten chleb i wszelkie świąteczne pieczywo na pamiątkę chleba, którym nakarmiłeś lud słuchający Ciebie wytrwale na pustkowiu, i który po swym zmartwychwstaniu przygotowałeś nad jeziorem dla swoich uczniów.

Baranku Boży, który zwyciężyłeś zło i obmyłeś świat z grzechów, pobłogosław to mięso, wędliny i wszelkie pokarmy, które będziemy jedli na pamiątkę Baranka paschalnego i świątecznych potraw, które Ty spożyłeś z Apostołami na Ostatniej Wieczerzy Pobłogosław także naszą sól, aby chroniła nas od zepsucia.

Chryste, życie i zmartwychwstanie nasze, pobłogosław te jajka, znak nowego życia, abyśmy dzieląc się nimi w gronie rodziny, bliskich i gości, mogli się także dzielić wzajemnie radością z tego, że jesteś z nami. Daj nam wszystkim dojść do wiecznej uczty Twojej, tam, gdzie Ty żyjesz i królujesz na wieki wieków. W. Amen.

Następuje poświęcenie pokarmów wodą święconą. Po skończonym obrzędzie wypada udać się do Grobu Pańskiego na krótką adorację Najświętszego sakramentu.

Błogosławieństwo świątecznego stołu

--

liturgia.wiara/pl

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2024-03-31 01:03

Jeśli zajrzysz do - straszny banał - Wikipedii (hasło "święconka"), to okaże się, że są i poza Polską rejony, gdzie się błogosławi pokarmy na stół wielkanocny. Jest i co nieco o historii tego zwyczaju. Poza tym jest to tekst z całkiem przyzwoitą bibliografią.

Lubię ten tekst błogosławieństwa, który zacytowała Kalina. To gotowa odpowiedź na pytanie "co święconka wyraża w odniesieniu do zmartwychwstania". Pokazuje on, ten tekst, symbolikę poszczególnych pokarmów, powiązaną z Biblią. Pokazuje też, że zwyczajność i świąteczność (jedzonko, nie tylko świąteczne) mają odniesienie do Pana Boga.

Modlitwę przed jedzeniem i po nim już jako naród raczej zagubiliśmy. Więc może chociaż od święta zauważmy, że to, że mamy co jeść, jest darem.
Modlitwa przed jedzeniem i po nim nie jest czymś typowo polskim, tak na marginesie. W necie jest np. multum włoskich tekstów, jako odpowiedzi na pytanie, jak błogosławić posiłek.
Ciekawe, ile osób jeszcze żegna krzyżem chleb przed rozkrojeniem. Raczej mniej niż więcej, bo chętnie kupujemy... pokrojony.

Jeśli nie ma w danym miejscu księdza, który by pobłogosławił, to nie ma problemu, każdy może pobłogosławić posiłek (modlitwy przed jedzeniem to przecież wyrażają): Pobłogosław, Panie Boże, te dary, które... Pobłogosław, Panie Boże, nas i ten posiłek...
Co z prywatnym użyciem formuły z rytuału (cytat Kaliny), tego formalnie nie wiem, myślę z przekonaniem, że Pan Bóg się nie obrazi; w czasie pandemii podpowiadano samodzielne wykorzystanie tego tekstu...

Argumentacja pozareligijna, bo może to komuś potrzebne. W świecie współczesnym (nowoczesnym) również obecnych jest wiele symboli (a serduszka walentynkowe? ojjj, ale walentynki od świętego pochodzą i... no i tak to jest, z spora część naszej kultury jest fundowana na chrześcijaństwie), warto więc znać i symbole dawne. To jest bogactwo, nie tylko "wąsko" religijne, ale kulturowe. Argumentem jest posiadanie korzeni, kulturowych, ojczystych, nie tylko religijnych. Święto i jego rytuały są częścią tych wartości.

A jeżeli kogoś tradycyjne symbole "nie interesują", to niech ucieka z dala od wielkanocnych jajek (kurzych i czekoladowych), od kurczaczków i od czekoladowych zajączków też, bo i one są symboliczne. Śmigus dyngus też w rachubę nie wchodzi.
Smacznego jajka!

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: Bea (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2024-03-31 19:07

Zmartwychwstanie - nowe życie - pierwociny - pierworodny spośród umarłych - Baranek, chleb, sól, jajka - odrodzenie do nieśmiertelności

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2024-04-02 13:23

Aby na to odpowiedzieć, warto wrócić do… Ostatniej Wieczerzy. Była ona niczym innym, jak kolacją sederową, to znaczy wspomnieniem Wyjścia Żydów z Egiptu (w czasach Mojżesza). Menu tej wieczerzy było ściśle określone przez zwyczaj, potrawy miały znaczenie symboliczne. Wiele z tej symboliki przetrwało w obchodach Wielkanocy. Oto znaczenie niektórych potraw w wielkosobotnim koszyku:

JAJKO jest żydowskim symbolem nowego życia, spożywanym podczas kolacji sederowej. Kolory pisanek mają swoją odrębną (dziś już niestety zapomnianą) symbolikę (fiolet, błękit – Wielki Post, czerwień – Krew Chrystusa przelana na krzyżu, zieleń, brąz i żółć – radość ze zmartwychwstania, brąz – pomyślność rodzinną, czerń i biel – pamięć o zmarłych, ornament „szlaczków” - nieśmiertelność). Jajko miało też swoiste znaczenie „kulinarne”, bowiem dawniej przez cały Wielki Post nie jedzono jajek a w Wielkanoc (co czyniło z nich potrawę pożądaną). Nic dziwnego że z okazji świąt – po ukraszeniu – obdarowywano nimi najbliższych (a także służbę).

SÓL jest symbolem ochrony przed zepsuciem a także przypomnieniem, że chrześcijanie mają być „solą ziemi” (Mt 5,13)

CIASTO W POSTACI BARANKA – oznacza Jezusa Zmartwychwstałego (ciasto w innych postaciach kojarzy się niekiedy z symbolem przemiany nieukształtowanej materii w formę doskonałą, dlatego powinno być samodzielnie upieczone).

BARANEK bywa też wykonywany z masła, marcepanu, cukru, czekolady a także porcelany. Często symbol ten uzupełniany jest chorągiewką zwycięstwa Chrystusa z napisem Alleluja.

CHLEB – symbolizuje Eucharystię z Wielkiego Czwartku, a także „nasz chleb powszedni”

MIĘSO – symbol potrawy z baranka spożywanego przez Żydów podczas kolacji paschalnej (choć dokładna geneza tej symboliki nie jest pewna)

PIEPRZ to kolejna rzecz zaczerpnięta z żydowskiej symboliki biblijnej (oznacza gorycz jaką Żydzi musieli znosić w niewoli faraona a także reprezentuje gorzkie zioła jakie spożyli przed ucieczką z Egiptu). Podobną symbolikę ma także CHRZAB, który niekiedy wkłada się zamiast pieprzu do koszyczka wielkanocnego.

ZIELONE ROŚLINY, a także dekoracje z bukszpanu – symbol nadziei zmartwychwstania

W niektórych regionach do święcenia przynosi się także naczynie z wodą, symbolizującą Ducha Świętego (J 7,38).

Bywa, że lista święconych potraw uzupełniana jest według zwyczajów ludowych, niekiedy wymyślonych w sposób nader zabawny; na przykład niekiedy umieszcza się w koszykach figurkę zająca motywując to tym, iż „ma bardzo czuły sen, śpi z otwartymi oczyma, a więc pierwszy zobaczył, iż Jezus zmartwychwstał” (wydaje się jednak, że zając to „import” z krajów protestanckich, gdzie w wielkanocny poranek praktykowana jest zabawa polegająca na szukaniu przez dzieci "schowanych przez zająca” jajek).

Na początku – idąc za zwyczajami sederowymi – święcono wyłącznie baranka, około VII wieku ukształtował się na Wschodzie zwyczaj święcenia całej żywności przeznaczonej do spożycia na Wielkanoc (ksiądz odwiedzał w tym celu domy wiernych). Zwyczaj ten trafił do Polski około XIV wieku.

Zwyczaj święconki do dziś jest kultywowany w Polsce, w południowej Austrii i Niemczech oraz w Słowenii. Jest też prawosławna odmiana święconki (nazywana paschą), wciąż żywa w Polsce, w zachodnich częściach dawnego ZSRR (np. na Białorusi), na Węgrzech, Grecji, Armenii i Turcji.

Należy ubolewać, iż ta piękna tradycja ma to często już tylko charakter wyłącznie zwyczaju. Ludzi których spotyka się przy "święconce" w kościele, często nie widuje się w kościele w innych okolicznościach. Jak w smutnym dowcipie, w którym "święconkowy" katolik narzeka „Proszę księdza, jak to jest - ilekroć pójdę do kościoła, to albo święconka, albo pasterka...”.

Niezły film na ten temat zrobił w swoim czasie "Wujek Feliks" https://youtu.be/YkNkduHRcYc

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2024-04-03 00:13

Dziękuję Wam za pomoc, za Wasz wysiłek. Wydaje mi się, że nie będzie mi łatwo zachęcić bliskich do przygotowywania święconki i udawania się do bardziej odległego kościoła, gdzie można byłoby uczestniczyć w poświęceniu pokarmów. Po prostu trudno mi zobaczyć w święconce dodatkową, znaczącą wartość wielkanocną, gdy zmartwychwstanie Jezusa jest tuż, tuż. Liczyłam na osobiste świadectwa wskazujące na to, jak istotne jest dla Was zaniesienie pokarmów do kościoła do pobłogosławienia przez księdza, a potem spożycie ich.

Zaproponowana Wikipedia wymienia m.in. artykuł ks. Mariana Pisarzaka MIC "BŁOGOSŁAWIEŃSTWO POKARMÓW I NAPOJÓW WIELKANOCNYCH". Wydaje mi się, że to bardzo wartościowe opracowanie, zwłaszcza dla osób, które próbują na nowo odkryć sens święconki poza Polską. Gdyby ktoś rozważał przeczytanie, to tekst można znaleźć tutaj:
https://www.researchgate.net/publication/324449146_Blogoslawienstwo_pokarmow_i_napojow_wielkanocnych

Mnie utkwił w pamięci ten fragment: "Gdy idzie o poświęcone pokarmy i napoje, wypada zauważyć, iż w okresie narastającego kryzysu przyjmowania Komunii św., także wielkanocnej (XII—XIII w.), były one traktowane jako jej namiastka (antidoron, eulogium). O wysokim dla nich szacunku na terenie Polski świadczy nazwanie ich „ósmym sakramentem”. Opinia katolików była jednoznaczna: „W dzień Wielkanocy, kto święconego nie je, ten jest złym chrześcijaninem”."

Ciekawe, że o powiązaniu spożywania święconki i byciu dobrym katolikiem usłyszałam też ostatnio od bliskiej osoby z Polski - myślę, że była to taka swoista, żartobliwa zachęta.

Jeszcze raz dziękuję :) Jezus zmartwychwstał! Alleluja!

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2024-04-03 08:08

Zdecydowanie nie jest to "ósmy sakrament". W ogóle jest to piękny, ale religijnie stosunkowo mało znaczący zwyczaj w Triduum Paschalnym, które aż pęka od wielkich wydarzeń liturgicznych.
Zdecydowanie ważniejsze od święconki jest skupienie się na cudownej liturgii Triduum i cudownych wydarzeniach tego okresu.

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2024-04-03 13:23

Wiesz, zawsze można zadbać przynajmniej o pobłogosławienie tych pokarmów w domu, o bardziej uroczystą modlitwę przed śniadaniem. Żeby było ono inne niż co dnia, nie tylko bogatsze w wiktuały.
Myślę, że warto. Czas pandemii, kiedy święcenia publicznego w Polsce generalnie nie było, to dobry przykład troski o ten zwyczaj.

Mój brat pracuje niekiedy w niedziele i święta. Także w Wielkanoc. Nie wyobrażamy sobie nie zadbać o to, by zabrał ze sobą cząstki święconej żywności.

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2024-04-03 14:07

Mam pytanie: czy modlisz się przed jedzeniem?
To byłby dobry początek.

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2024-04-03 14:08

Eulogia albo antydor (antidoron) to obecnie coś innego, coś, co funkcjonuje w liturgii prawosławia. Tam używa się odpowiedniego pieczywa (prosfora), które zostanie przemienione w Ciało Chrystusa.
[Piszę językiem celowo popularyzującym, nie umiem budować pełnych zdań "po prawosławnemu", z biedą ogarniam część sterminologizowanego słownictwa.] Części tego pieczywa się nie wykorzystuje (opis byłby dosyć skomplikowany), nie ulega tzw. przemianie darów (katolik powiedziałby pewnie: przeistoczeniu), nie są to więc postaci eucharystyczne w sensie konsekrowanego chleba będącego Ciałem Chrystusa.
I to właśnie pieczywo, rozdrobnione - czyli antydor, inaczej eulogia - jest po liturgii dzielone między wiernych.

https://sptp.uwb.edu.pl/words/425

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: Ζ (---.res.spectrum.com)
Data:   2024-04-04 00:37

Owszem, tę tradycję - nie tylko tę zresztą - warto przekazywać dzieciom, które nie mieszkają w Polsce. Tylko że powinno się zacząć, kiedy dzieci są jeszcze malutkie. Wtedy przyswajają ją sobie w naturalny sposób. A tradycja staje się niejako tradycją rodzinną, podobnie jak inne rodzinne zwyczaje, które wcale nie muszą być w środowisku powszechnie kultywowane.

Argumenty negatywne, które przedstawiłaś ("W dzień Wielkanocy, kto święconego nie je, ten jest złym chrześcijaninem", "o powiązaniu spożywania święconki i byciu dobrym katolikiem usłyszałam też ostatnio"), do mnie zupełnie nie trafiają. Nigdy bym się nimi nie posłużyła, by kogokolwiek zachęcić do pielęgnowania tej tradycji. Do mnie przemawia jej piękno i religijna symbolika. A przede wszystkim błogosławieństwo, których nigdy za wiele :) Owszem, zwyczaj wymaga trochę zachodu i jest z jednej strony niewielkim dodatkiem do Triduum. Ale staje się istotny, kiedy ma się go w sercu. Naprawdę nigdy nie odczułaś jego braku? Zaakceptowałaś "zamiennik" (egg hunt)?

Nie zawsze jest tak, że trzeba gdzieś daleko jeździć, żeby pobłogosławić wielkanocne pokarmy. Czasem wystarczy przekonać ks. proboszcza w swojej parafii :)

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2024-04-05 00:26

"Zdecydowanie ważniejsze od święconki jest skupienie się na cudownej liturgii Triduum i cudownych wydarzeniach tego okresu."

Właśnie tak staramy się robić.

"(...) czy modlisz się przed jedzeniem?"

Tak, ale nie w 100%. Czasami jest to tylko znak krzyża.

"Naprawdę nigdy nie odczułaś jego braku? Zaakceptowałaś "zamiennik" (egg hunt)?"

Nigdy nie prowadziliśmy dzieci na 'egg hunt', bo nie wyznajemy kultu słodyczy, i uważamy, że jest szkodliwe, aby dzieci myślały, że "fajnie" jest nazbierać najwięcej czekoladek i cukierków, i by wiązały to z Wielkanocą. I tak w tym kraju jest duży problem ze zdrową wagą.

Trudno jest mi powiedzieć, czy odczuwam brak święconki. Może raczej wiąże się to z nostalgią, z tęsknotą za tym co, było, a nie ma szans już powrócić. Większość ludzi, dla których święconka miała jakieś znaczenie, już odeszli. Mąż w ogóle nie przywiązuje do niej wagi (zawsze tak było), a każdy z domowników ma swoje nawyki żywieniowe (nie winię ich za to; mnie zmuszano, abym jadła to, co wszyscy, nawet jak dostawałam mdłości od niektórych pokarmów). Akurat typowe potrawy, które wkłada się do koszyka ze święconką, jemy dość rzadko na śniadanie. W Polsce zazwyczaj szliśmy na poranną rezurekcję w niedzielę, po której w domu jedliśmy tradycyjne wielkanocne śniadanie, i wtedy też jadło się święconkę. Gdy przychodzili goście, z nimi dzieliliśmy się poświęconym jajkiem. Były to typowe dla nas zwyczaje. Obecnie jest trochę inaczej, bo chodzimy albo na najbardziej uroczystą Mszę Wielkanocną w sobotę po zachodzie słońca, albo ostatecznie w niedzielę w południe. Domownicy lubią długo pospać, gdy jest wolne. Jeśli mamy gości, to spotykamy się po południu i wtedy je się dania na gorąco. Chyba sama musiałabym jeść święconkę w niedzielę rano (zawsze byłam rannym ptaszkiem). Aby ją wprowadzić, chyba musiałabym bardzo naruszyć przyzwyczajenia domowników.

 Re: Jak uargumentować tradycję święconki?
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2024-04-05 01:39

"Akurat typowe potrawy, które wkłada się do koszyka ze święconką, jemy dość rzadko na śniadanie." - Powiem Ci, że zupełnie nie przekonuje mnie Twoje myślenie. Nie zamierzam Cię bynajmniej namawiać na święconkę, choć lubię jej sens i wymowę. Po prostu uważam niektóre Twoje argumenty "przeciw" za raczej słabe.

Nie przekonuje mnie wzmianka o preferowanym jadłospisie. Wiesz, tu nie chodzi wcale o wielkie jedzenie rzeczy, które jadacie rzadko, lecz tylko i wyłącznie o symbolikę kojarzoną z Biblią. Możesz przecież jeść do syta to, co tam lubicie, płatki na mleku, tosty z dżemem czy cokolwiek, nie trzeba zmieniać nawyków żywieniowych. Przy okazji niedzielnego wspólnego posiłku można się np. podzielić jednym jajkiem na np. 4 osoby albo i na więcej, jedną kromką chleba, jednym np. kawałeczkiem wędliny (nie zmuszamy wegetarian) i ciasta. Okruszek, ale świadomie. Wszystko to, o ile chce się zachować wyżej opisywaną symbolikę.
[Pytanie przy okazji: czy w ogóle wartością jest u Was jedzenie posiłku razem?
Oczywiście święconka nie jest zastrzeżona dla rodzin czy innych grup. Mnóstwo osób samotnych prosi o pobłogosławienie pokarmu].

Nie przekonuje mnie też wzmianka o wczesnym, porannym jedzeniu, i że byłabyś z tym sama. Pora spożywania jest drugorzędna. Nie musi być to przecież bardzo wcześnie rano, ze wstawaniem zbyt wcześnie, niewygodnie, kojarzonym niemiło w wolny dzień. Można jeść o dowolnej porze.
Zwyczaj spożywania pobłogosławionych pokarmów podkreśla jednak wymowę świąt, ich inność, zaznaczaną także pewnym rytuałem.

Akurat te kwestie, kwestię pory dnia czy przyzwyczajeń jedzeniowych można zupełnie pominąć. One nie są wcale - myślę - szczególną przeszkodą, da się uniknąć napięć w tym zakresie.

Pytanie brzmi, czy w ogóle chcesz kultywować taką tradycję? Tak religijną, jak i polską. To się tu mocno łączy.
Jeśli tak, da się znaleźć odpowiednią niewymuszoną i sensowną formę, porę i ilości, może z jakimiś adaptacjami. To mogłoby być też zwyczajnie sympatyczne.
Jeśli nie chcesz albo nie za bardzo chcesz - to żaden i niczyj argument może nie starczyć.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: