Autor: Ruth (---.21.222.174.ipv4.supernova.orange.pl)
Data: 2024-04-29 21:43
Słuchajcie, cztery miesiące nie byłam u spowiedzi. Nie zdarzyło mi się coś takiego bardzo długo, raczej chodzę do spowiedzi zawsze po grzechu ciężkim. No, ale wpadłam w grzech, zaniedbałam sakramenty i tak to się stało. W końcu dziś postanowiłam iść się wyspowiadać. Poszłam do spowiedzi, a tam zimne poty, serce wali jak szalone, uczucie omdlenia. Ledwo dowlokłam się do ławki w oczekiwaniu na Mszę. No i wszystko było dobrze do momentu przeistoczenia. Nogi jak z waty, kompletny paraliż, straszny lęk przed komunią świętą. Poczułam bardzo silną potrzebę wyjścia z kościoła, ale wytrwałam. Dosłownie siłą zebrałam się do Komunii świętej, a w głowie miałam myśli, że na pewno opluję księdza, wypluję Hostię i wybiegnę z kościoła. Przyjęłam jednak Komunię i jakoś doszłam do ławki. Do końca Mszy czułam potworny lęk. Przyszłam do domu i musiałam wziąć leki na uspokojenie. Dodam, że leczę się na zaburzenia lękowe i zastanawiam się, czy to wina choroby czy po prostu złego ducha. Teraz się strasznie boję „zemsty” z ciemnej strony, boję się iść spać, jestem przerażona. Macie pomysł, co to było i jak się przed tym bronić?
|
|