Autor: Iza (---.rzeszow.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data: 2005-05-22 23:03
Mam pewien problem… Wielki problem! Otóż zakochałam się w żonatym mężczyźnie. On ma 29 l. a ja 17 l. Dzieli nas duża różnica wieku, ale to, co do niego czuje ja nazywam „miłością”. Jestem przekonana, że takowa miłość istnieje (Nie wiem jak ustosunkowują się do tego np. psycholodzy, ale właśnie może ktoś z takich osób to przeczyta i wyrazi swoją opinie). Naprawdę go kocham, ale nie chce ranić jego żony (nie mają dzieci). On mnie też kocha i tylko razem czujemy się naprawdę szczęśliwi. Jest jeszcze jeden aspekt tej sytuacji. Jest pewien chłopak, który wyznał mi, że darzy mnie miłością. Naprawdę to widać, że jest we mnie „zakochany po uszy”. Może ktoś z Państwa, kto będzie to czytał uzna mnie za narcyza, ale ja taka nie jestem. Wiem to, bo mi to powiedział i ciągnie się to już pół roku, a on nadal jest mi w stanie wyznać słowa „kocham Cię tak jak nikogo w życiu” (nie raz mi to mówił). Czuje, że go skrzywdziłam, bo wszystko się zaczęło ode mnie, z mojej inicjatywy. Wiem jak cierpi, ale nie potrafię odwzajemnić jego uczucia. Kocham tylko jedną osobę… Nie wiem, co robić! Czy jest możliwe żeby mój (na razie) potajemny związek, kiedy wyjdzie na jaw to da mi możliwość zbawienia? Czy jest szansa na zbawienie? Naprawdę się kochamy i nie wiem, co mam robić! Próbowałam moje uczucie zwrócić ku temu chłopakowi, aby zapomnieć o tym mężczyźnie, ale to tylko doprowadziło do cierpienia tego chłopaka. Czy jest jakieś wyjście? Może powinnam się modlić o zauroczenie w tym chłopaku? Proszę o pomoc, sama już nie daję rady!
(Wiem, że cała ta wiadomość jest niepoukładana, ale dokładnie odzwierciedla mętlik w mojej głowie :( )
|
|