logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: Irmina (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-05-23 22:18

Przeraża mnie fakt mojej grzesznosci jako rodzica. Przytłacza fakt ogromnej odpowiedzialnosci za moje dzeci. Widzę, że to, jak je wychowam, bedzie wazyło na tym, kim i jakie będą. Co wieczór zasypiam z ogromnymi wyrzutami sumienia, że znów nakrzyczałam na moją dwu i półletnią córeczkę, znów popatrzyłam na nia jak na małego złosliwego potwora a nie dziecko, które jest małe i potrzebuje mojej stanowczości, ale nie wrzasków i zrzędzenia typu: "a nie mówiłam". Lata w oazie nie pokazały mi tyle ciemnych stron we mnie jak te parę latek z moimi dziecmi. i codziennie rano sobie obiecuję, że będę cierpliwa, że bedę odpowiadała lagodnie i ze spokojem i niestety prawie codziennie polegam. Modlę sie do Boga o przykrycie moich błedów wychowawczych, proszę o zmianę mojego charakteru, ale cos Pan Bóg milczy. Wydawało mi się, że będę dobra matką, że wystarczy kochac, tyle sie naczytałam, tyle wybawiłam dzieci znajomych, a tu taka klapa na własnym gruncie. Czy jest szansa, że mimo tego, jakimi jestesmy rodzicami nasze dzieci (6-miesięczne i 2,5l) wyrosna na porządnych, dobrych i pewnych siebie ludzi? Bo jak patrzę wstecz, to winy i grzechy moich rodziców ciążą nade mna i moim rodzeństwem (wszyscy mamy tendencje do zazdrosci - mama była zazdrosna, wszyscy z kompleksem niższosci). Szczerze powiedziawszy to chciałabym w jakis sposób wymusic na Panu Bogu, by mnie natychamiast przemienił i uczynił super mamą. Wiem, wiem, to smieszne, ale skąd brac cierpliwośc?

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: Verba Docent (---.197.158.213.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2007-05-24 08:32

Po pierwsze: na Bogu nic nie można wymusić. Dlaczego? Nie będę tego dowodził, bo nie czas i miejsce, przyjmijmy to za aksjomat.

Po drugie: "nobody's perfect" tak kończy się "Pół żartem, pół serio" i tak jest. Wszyscy jesteśmy grzeszni. Nie znam Pani szczegółowej sytuacji (no bo skąd?) ale proszę przyjąć założenie, że nie jest Pani ani w lepszej ani w gorszej sytuacji niż inni.

Po trzecie: jak już cytujemy filmowo to sięgnijmy po ich skarbnicę jaką jest film "Miś" i trochę trawestując powiedzmy: "Są plusy i są minusy, chodzi o to, żeby te minusy nie przesłoniły plusów". A Pani ewidentnie przesłaniają. Jeśli Panią to gnębi, to proszę siąść sobie przy herbacie z małżonkiem i spokojnie omówić plusy i minusy, zastanawiając się spokojnie co ważne a co nie, co poprawić a co nie poprawiać, co wzmocnić a co nie.

Po czwarte: to nie jest tak, że Bóg kogoś przemienia na zasadzie dotknięcia różczką. Bóg stworzył człowieka jako jednostkę autonomiczną, tak autonomiczną, że zdolną do sprzeciwiania się woli Bożej i postępowania po swojemu. Nawet pobieżna lektura Pisma Świętego pokazuje, że jeśli już mówimy o zmianach człowieka, to niezbędny jest jego (tj. człowieka) udział w tych przemianach. Bóg działając przez proroka spowodował, że Dawid sam spojrzał sobie w lustro swojej duszy i zaczął się zmieniać. Jonasz uciekał przed Bogiem ale w końcu sam zaczął pracować nad sobą. Szawła Pan powalił na ziemię ale przecież Paweł mógł wstać i pojechać dalej w swojej wrednej misji prześladowcy. Więc może zacząć do siebie.

Po piąte: zaczęliśmy od cytatu, to cytatem kończmy. "Giovanni, nie traktuj siebie aż tak poważnie" zwykł mawiać do swojego odbicia w lustrze bł. Jan XXIII, papież uśmiechu. Niech się Pani stara jak najczęściej uśmiechać.

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: Lili (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-05-24 11:08

Wiem z własnego przykładu, jak bardzo dzieci pokazują nam prawdę o sobie. Wychowywanie ich bardzo pomaga leczyć się z pychy i wzrastać duchowo. Czasem dzień z dziećmi to więcej niż tydzień zamkniętych rekolekcji :)
Staraj się nie skupiać na sobie i swoich odczuciach, na tym jak Ty źle się czujesz, bo zrobiłaś coś, czego się po sobie nie spodziewałaś. To właśnie pycha sprawia, że to tak boli i jednocześnie nie pozwala na poprawę. Myślisz sobie codziennie: "No, teraz to dam radę, tym razem się nie dam ponieść emocjom". To nie pomaga, bo próbujesz polegać tylko na sobie, nawet w modlitwie próbujesz, jak piszesz, wymóc na Panu Bogu takie czy inne działanie. Chcesz, żeby wszystko było Twoją decyzją i zasługą, chcesz być natychmiast super i doskonała. A przecież jesteś człowiekiem, z całą przeszłością, ze zranieniami, o których piszesz, bezradną wobec teraźniejszości i obawiającą się przyszłości. Powierz to codziennie rano Panu Bogu. Nie myśl i nie mów: chcę być super. Proś raczej, żeby Pan Bóg przyjął Twój dzień taki, jakim będzie i ofiaruj Mu całe swoje starania, bez obietnic.
Może pomóc jeszcze jedno: w dziecku łatwiej niż w dorosłym zobaczyć obraz Pana Boga. Popatrz w oczy tego małego człowieka i pomyśl: ktoś tak piękny i doskonały kocha bezgranicznie mnie, taką zwyczajną osobę, która niczym sobie na to nie zasłużyła. Zupełnie jak Pan Bóg.

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: katarzyn (---.eranet.pl)
Data:   2007-05-24 11:23

Witaj w klubie. Nic nie pokazało mi tak prawdy o sobie, jak wychowywanie dzieci. Nikt nie uczy mnie tak pokory, jak własne dzieci. Byłam wspaniałą matką, do momentu urodzenia swoich dzieci. Biorąc pod uwagę, moje późne macierzyństwo, nosiłam w sobie fałszywy obraz siebie, jako matki bardzo długo. Widząc, błędy wychowawcze moich rodziców i znajomych, i po przeczytaniu wielu książek na temat wychowania, wiedziałam dokładnie jak sobie radzić z dziećmi.Odkrycie prawdy o sobie nastąpiło, kiedy mój pierworodny skończył rok i zaczął odkrywać swoje ja. Jego decyzje były w 90% sprzeczne z moimi, jego sposób egzekwownia swoich decyzji, jego upór powodowały moją zupełną bezradność. Nie wiedziałam, co robić. Co zrobiłam, było źle. Tak samo jak u Pani - "Przytłacza fakt ogromnej odpowiedzialnosci za moje dzeci. Widzę, że to, jak je wychowam, bedzie wazyło na tym, kim i jakie będą." Często po całym dniu starania się, by zachować spokój (bo przecież, nie wolno krzyczeć), nie wytrzymywałam nerwowo i kończyło się krzykiem, i ogromnymi wyrzutami sumienia. Teraz wiem, że to wszystko wynikało też z pychy, z chęci bycia wspaniałą matką, z przypisywania sobie nadmiernego wpływu na to, jakimi ludźmi będą nasze dzieci. Owszem, wychowanie jest ważne, ale nad tym wszystkim czuwa Pan Bóg. To On stworzył te dzieci i to On ma dla nich swój Boży plan. Stwierdziłam, że ta wielka rola, prawie 100% -owego wpływu wychowania na rozwój człowieka - jest mitem. Nasze poczucie odpowiedzialności za każde słowo, każdy gest są tak wielkim ciężarem, że nie jesteśmy w stanie tego unieść. To ten ciężar powoduje, że nie mamy już siły na cierpliwość, uśmiech, spokój. Przy drugim dziecku robiłam swoje, to co uważałam za słuszne. Dziecko się darło, a ja zachowywałam spokój, bo przestałam zwracać uwagę - jak to wpłynie na całe jego życie. Wiedziałam, że robię dobrze i to dziecko ma się dostosować. Efekt jest taki, że mój syn pierworodny, nad którym się trzęsłam i najważniejsze było jego szczęście - szczęśliwy raczej nie był. A drugi syn jest prawie zawsze szczęśliwy. Oczywiście, wcale nie przypisuję sobie za to winy lub zasługi - widzę przecież, że Bóg stworzył ich innych i ma dla każdego inny plan.
Do dzisiaj zdarza mi się stracić cierpliwość, ale wtedy proszę Boga, aby uchronił moje dzieci od konsekwencji moich błędów, głupoty, grzechów.
Pozdrawiam z modlitwą o cierpliwość.
P.S. Z moich doświadczeń, jako dziecka i jako matki, co zastosowałam z książek o wychowaniu, i co wynika z nauczania Jezusa: to nie dziecko jest okropne, ono się po prostu czasami źle zachowuje. Oddzielenie dziecka od czynu. To na złe zachowanie dziecka nie pozwalamy, nie odrzucamy dziecka. Nawet, w największym zdenerwowaniu nie wolno powiedzieć nic złego na dziecko, tylko na jego zachowanie. Dzieci to pamiętają. Stosuję to, bo pamiętam do dzisiaj mojej mamy złe słowa na mój temat, kiedy nie podobało się jej moje zachowanie. Podam jeszcze jeden przykład - moja znajoma miała w zwyczaju odpowiadać na niektóre stwierdzenia swego dziecka: "ale jesteś głupi". Wcale nie robiła tego w złości, ale nie zastanawiała się co mówi. Kiedyś usłyszała, jak jej syn mówi do znajomego: "a moja mama uważa, że jestem głupi". Znajoma przeżyła szok - nie zdawała sobie sprawy z tego co mówiła. Życzę powodzenia i radości w wychowywaniu dzieci. Proszę się nie załamywać swoimi niepowodzeniami, po prostu wychowywanie dzieci jest bardzo trudne, bo przy okazji wychowujemy się sami.

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: Krystyna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-05-24 13:01

Rozumiem Cię Irmino bo też mam problem z cierpliwością.
Gdy słucham porad pedagogów, psychologów wpadam w dołek psychiczny.
Gdy oglądam filmy video, które nakręcaliśmy gdy dzieci były małe (bo teraz już są duże) to nie poprawiają one mojego nastroju, gdy patrzę jak wiele rzeczy, zachowań można byłoby zmienić. Tak bardzo chciałam być idealną mamą i nie udało mi się to, bo chociaż tak bardzo się starałam, może za bardzo liczyłam na swoje siły, a nie na Bożą pomoc?
A teraz pozytywnie o braku cierpliwości. Usłyszałam kiedyś wypowiedź psychologa (tylko 1 raz), że dla dobra dzieci nie możemy być idealnymi rodzicami, bo dzięki naszej niedoskonałości one mogą zmagać się z trudnościami i w ten sposob dojrzewać.
Jechałam kiedyś pociągiem w przedziale, w którym byli rodzice z dwójką dzieci (4, 6 lat). Rodzice byli niezwykle cierpliwi, po prostu niebywale cierpliwi, a dzieci robiły wszystko żeby ich wyprowadzić z równowagi; i niestety im się to nie udawało. Dla współpasażerów byłoby lepiej gdyby jednak tę cierpliwość stracili.
Sama modlę się codziennie o cierpliwość za wstawiennictwem św. Franciszka Salezego. Może Ty będziesz bardziej otwarta na tę łaskę, czego życzę z całego serca.

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: J (---.hsd1.nj.comcast.net)
Data:   2007-05-24 18:22

Myślę, że obsesja na pukncie bycia perfekcyjną matką przyniesie Ci więcej szkody niż pożytku. Będziesz się wiecznie dołować, dzieci będą przyglądać się zdołowanej matce, a Ty będziesz się jeszcze bardziej dołować, że się dołujesz :)
Wychowanie to ogromna odpowiedzialność i nie próbuję tego negować, ale chyba często tkwi w nas przeświadczenie, że dobre wychowanie uchroni nasze dziecko przed życiowymi problemami, że nie będzie się musiało ono z niczym już borykać. Nawet czasem uważamy, że my im to zagwarantujemy poprzez wychowanie. Widzimy wokół nas ludzi okaleczonych przez swoich rodziców, skupiamy się często na naszych ułomnościach spowodowanych uchybieniami wychowawczymi. Nie chcemy tego serwować naszym dzieciom, a jednak w ten lub inny sposób, bardziej lub mniej świadomie to robimy. Może uświadom sobie i zaakceptuj to, że nie jesteś w stanie być matką, która nie popełnia błędów. Tak samo jak nie potrafisz żyć nie grzesząc. Brak cierpliwości. Czymś jest spowodowany. Tu nie tylko charakter odgrywa rolę. Może jesteś zbyt przemęczona? Może da się zrezygnować z czegoś na rzecz odpoczynku? Zastanów się nad tym. A może założyłaś, że Twoje dzieci też muszą być perfekcyjne?

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: katarzyn (---.eranet.pl)
Data:   2007-05-24 19:23

I jeszcze jedno. Wniosek z międzynarodowego sympozjum psychologów, dotyczący wychowania: dorośli, którzy jako dzieci doznali zranień związanych z procesem wychowania, potrafią poradzić sobie z tymi zranieniami, o ile została im wszczepiona odpowiednia hierarchia wartości.
Okazuje się, że nauka o tym, co jest dobre, a co złe jest podstawą wychowania i jest ważniejsza, niż dbanie o dobre samopoczucie dziecka.
(Niestety, dokładnego źródła nie podam, bo nie pamiętam - czytałam ten artykuł kilka lat temu.)

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: andy pandy (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-05-24 22:41

Tak jak chcesz wymusić na Panu Bogu Twą przemianę, tak samo wymuszasz na dzieciach zachowanie zgodne z Twoimi oczekiwaniami. Przestań wymuszać a staniesz się cierpliwa.

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: B. (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-05-25 03:49

Zdanie tytułowe jest sformułowane strasznie. Na Bogu nie da się nic wymusić. Bóg sam Ciebie Kocha, do szaleństwa (aż do cierpienia na krzyżu). Wymuszanie jest wtedy, kiedy ktoś jest oporny, prawda? Tymczasem Pan Bóg nie jest "oporny" wobec dobra, sugerowanie tego jest wręcz obrażeniem, brakiem należnej czci, czy czujesz już to?
Życzę Ci, żeby Pan Bóg dał Ci pomoc w osiągnięciu tej cierpliwości, której pragniesz. Poproś o pomoc męża, a dzieci zacznij szanować, bo są więcej niż książętami, są stworzonne na wzór i podobieństwo Boga.
Jak Matka Boża wychowywała Jezusa? Czy była cierpliwa?
A na marginiesie - pewnie też na podobne sytuacje Pan Bóg dał przykazanie "czcij ojca i makę", kiedy matka kocha tak bardzo a cierpliwości zabraknie... :)

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: Dziadek_Muminka (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-05-25 09:13

Tak sobie myślę (czasami) i dochodzę do wniosku, że pytanie powinno brzmieć:
"Jak zmusić siebie do tego, aby Bóg mógł mnie przemienić?"
W innym bowiem razie "podpada" to pod kuszenie Boga:

"Kuszenie Boga

KKK 2119 Kuszenie Boga polega na wystawianiu na próbę – w słowach lub w uczynkach – Jego dobroci i wszechmocy. Właśnie w ten sposób Szatan chciał, by Jezus rzucił się ze Świątyni i aby przez to zmusił Boga do działania (Por. Łk 4, 9). Jezus przeciwstawia Mu słowa Boga: "Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego" (Pwt 6,16). Takie wystawianie Boga na próbę rani szacunek i zaufanie jakie należą się naszemu Stwórcy i Panu. Zawsze zawiera zwątpienie dotyczące Jego miłości, opatrzności i mocy (Por. 1 Kor 10, 9; Wj 17, 2-7; Ps 95, 9)." - za teologia.pl

Pozdrawiam i zachęcam do modlitwy :)

 Re: Jak wymusić na Panu Bogu, aby mnie przemienił?
Autor: Calina (---.mis.prserv.net)
Data:   2007-05-25 22:23

Droga Irmino,
jesteś wspaniała, że TERAZ o tym myślisz, a nie jak to się częściej zdarza, niektórzy "budzą się" po kilkunastu latach i patrzą na swoje owoce już dojrzałe. Wtedy już za późno na nadrobienie zaległości wychowawczych. I nie chodzi o perfekcjonizm, ale nie będę się rozpisywała. Ty widzisz to sama. I dużo już moi przedmówcy mądrych rzeczy napisali. Byłaś w Oazie i również nic nowego, gdy usłyszysz, aby oddawać sprawy Bogu oraz modlić się za rodzinę, najlepiej wspólnie i na pewno wiesz, że u Pana Boga "nic na siłę", tylko drogą miłości.
Tu rozwinę sugestię J. Myślę, że twoja niecierpliwość wynika z przemęczenia, niedospania. To jest najtrudniejszy okres; mając kilkumiesięczne dziecko i drugie dwuletnie. Nie znam twojej sytuacji rodzinnej, na ile mogłabyś pozwolić sobie na jakiś relaks, zostawiając dzieci pod opieką męża, czy kogoś z rodziny. Nie wiem, czy jesteś domatorką, czy raczej nie za bardzo. A może WSZYSTKIE domowe obowiązki są na twojej wyłącznie głowie? To też ma duży wpływ na samopoczucie kobiety, kiedy jest konieczność bycia z dziećmi 24 godziny na dobę. Na pewno potrzebujesz odpoczynku, pójścia na parę godzin tam, gdzie nie musisz myśleć o dzieciach, gotującej się zupie. Spacer wspólny z dziećmi to nie to samo, jakby ktoś tak myślał. Może trzeba, aby twój mąż więcej cię wspomagał? Może potrzebna jest lepsza organizacja czasu lub pomoc z zewnątrz. Są matki, którym całodobowa opieka na dziećmi i domem nie przysparza stresów, a odwrotnie czują się spełnione. Jeśli tracisz cierpliwość i reagujesz krzykiem, to objaw, że chyba do nich nie należysz. Musisz też wiedzieć, że ten okres szybko minie (przedszkole, szkoła) i nie będzie nocnego wstawania i będzie więcej czasu. Pomyśl, co można zmienić już dzisiaj na korzyść swojego samopoczucia, które "odreagowywujesz" potem nieintencjonalnie. I nie zamartwiaj się na zapas - wszystko potrzebuje czasu, zmiana serca - za Bożą pomocą też :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: