Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data: 2007-06-17 01:29
Słowo "powołanie" samo w sobie budzi wiele wątpliwości. Oczywiście. Ale całe nasze życie to jedna wielka wątpliwość. Bo zasadniczy problem zasadza się w naszej wolności. Wolność z założenia oznacza (w naszej kondycji) niepewność. Tak, więc, cokolwiek robimy - żyjemy i umieramy w niepewności, często opłakując opłakane skutki naszych "wolnych" działań. A jednak - czy to jest cała prawda o naszym życiu? Z całą pewnością nie "beze Mnie nic nie możecie uczynić" J 15,5. Stąd przy wszystkim wątpliwościach, możemy żyć w pokoju, cierpliwie czekając na WYJAŚNIENIE.
Mądrze myślisz agni, a jednocześnie myślę, że się mylisz. Jest wiele Kobiet powołanych przez Boga, tak na kartach Biblii, jak i poza nią. Niektóre z tych powołań wstrząsały ówczesnym światem i zmieniały bieg historii. Czytając tak dosłownie Pismo Święte, nie zostawiasz pola manewru Bogu, (który jest bytem wolnym "czytacie Pisma...") i człowiekowi. Pierwsi (powołani przez Jezusa) chrześcijanie, byliby szczerze zdziwieni Twoimi odkryciami. Oni Boże powołanie rozumieli zupełnie inaczej, (co nie oznacza, że Bóg ich bez przerwy nie zaskakiwał zmuszając do zmiany myślenia i stereotypów - patrz Filip, powołanie Korneliusza - Twoje myślenie przypomina mi myślenie uczniów, przed którymi tłumaczy się Piotr ze sprawy Korneliusza). Agni, bądź wolna, tego oczekuje od Ciebie Bóg.
To, co mimo wyraźnej niechęci Ojca Moderatora, miałem jednak zrobić ten wykład z historii? Tak to jest, proszę Ojca, gdy za historię biorą się amatorzy (albo, gdy historycy odkryją nowe, nieznane źródło, traktują go jak objawienie i przysysają się do niego jak pijawki - kiedyś na uniwersytetach wprowadzając w warsztat naukowy, wykładowcy będą tłumaczyli, jakie błędy popełnili historycy z IPN, o amatorach nie wspominając). Ale to odrębny temat. Wracając, tak to chodzi o Fiat Maryi, ale ono jest początkiem nie końcem historii. Ono jest pewnym wzorcem, pewną miarą powołania, a nie celem samym w sobie. Jeśli już, to może bardziej bym się zanurzył w całej rzeczywistości Ogrodu Oliwnego? Ona jest jakby prawdziwsza (bardziej bogata w opis, mniej w domysł). Mamy tam i pełnię dialogu Ojca z Synem (odpowiedź na powołanie) i uczniów we wszystkich ich reakcjach (jakby się kto uparł, to były tam i zakonne powołania rycerskie). Ale to też niepełny trop i chwilami mylący. Nie da się wszystkiego WIEDZIEĆ. Ale jestem wszak ojcem i skończyłem jakieś studia, chociaż teoretycznie ja nic z nich nie mam. Więc to nie jest tak, że nic nie wiem i dalej jestem w punkcie wyjścia "beze Mnie nic nie możecie uczynić" J 15,5. W punkcie wyjścia jest ten, kto nic nie robi (zakopał talent).
|
|