Autor: Edyta (---.elpos.net)
Data: 2012-10-16 13:22
To stary wątek, jednak myślę, że to może się komuś przydać: "...Ale co ja właściwie kocham, gdy kocham Ciebie? Nie fizyczne piękno, nie urok tego świata, nie świecące jasne światło dnia, które jest tak miłe dla oczu; nie powaby miłości, które przyciągane są przez zmysłowe pragnienia. To nie są rzeczy, które kocham, gdy kocham Ciebie, mój Boże. A mimo to, kocham Ciebie, jakbyś był Światłem i słodkim Zapachem, i Melodią, i Pokarmem i wypełnieniem wszystkich moich duchowych pragnień. W mej duszy świeci Światło, którego świat nie pojmie; są melodie, które nie ulotnią się; są słodkie zapachy woniejące rozkoszą, których żaden wiatr nie rozwieje...; są śmiechy szczęścia zjednoczonej miłości, które nie przeminą. Wszystko jest tym, co kocham, gdy kocham mojego Boga" Augustyn.
Też jestem na etapie zastanawiania się nad rodzajem mojej miłości do Boga, na czym o ma polegać, jak ma wyglądać miłość oblubieńcza itd. I też nie jestem zakonnicą, ale zwykłą dziewczyną. Jednak wydaje mi się, że to nie chodzi o miłość uczuciową, bo można nic nie czuć fizycznie, ale kochać Boga w czynach, tak jak się potrafi i na ile ma się siły i to będzie prawdziwa miłość. Jeśli masz jakąś trudną sytuację, mów: Wytrzymam to z miłości do Ciebie. Trudne zadanie: Zrobię to, bo Cię kocham. Polecam książkę "Z miłości do Jezusa" Basilei Schlink. To nie tylko dla kobiet, ale też dla mężczyzn :-)
|
|