Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2009-02-03 14:12
1. Jeśli chodzi o udawanie, to i bezpośrednie spotkanie nie pomoże. Jak chcę udawać, to będę udawać i co mi zrobicie? Dlatego zawsze bardzo mocno podkreślam, że kierownik duchowy powinien być równocześnie spowiednikiem, bo tylko wtedy jest szansa, że się jest do końca szczerym. Piszę szansa, bo czasem i podświadomie człowiek się upiększa nawet w konfesjonale (przecież moje grzechy są zawsze niechcący, przypadkiem, przez kogoś, z winy sytuacji a nie mojej, nieprawdaż? :))))) Chyba że skrupulant, to wtedy dokładnie na odwrót. Jeśli jest tylko kierownictwo, to rzadko kierownik ma pełny wgląd w sumienie, bo łatwo wtedy prowadzić uduchowione rozmowy, zapominając że "pospolitość skrzeczy". Natomiast są sytuacje, w których ciężko jest to pogodzić, bo np. do spowiedzi się chce częściej, a kierownik nie ma czasu lub jest za daleko, a obecny spowiednik nie chce się tego podjąć.
2. Uważam, że teraz mail to to samo co kiedyś list. Tak samo się pisze, tak samo czyta, można sobie wydrukować, jak kto chce. Czym to się różni? I tu i tam można być szczerym, otwartym, i tu i tam można zmyślać, udawać, oszukiwać. Jedyne co jest inne, to fakt, że w liście widać charakter pisma, jak to coś komuś mówi, i że bardziej się stara ładniej pisać. W internecie uważa się za normalne wszelkie literówki, a nawet błędy ortograficzne. Ale to zależy od kultury człowieka i też coś może o piszącym powiedzieć. I odnośnie polonistycznych umiejętności, i szacunku do osoby, do której piszę.
3. Sytuacje życiowe są bardzo różne i nie można generalizować. Łatwo się pisze, że kierownik tylko osobiście, bo w internecie to "be". W Polsce co krok to kościół, co krok konfesjonał, o każdej porze coś się znajdzie, zadzwonię to ksiądz przyjdzie bo ma dyżur. O kierownika duchowego oczywiście dużo trudniej, ale jak ktoś szuka to zawsze znajdzie, choć niekoniecznie kogoś o znanym nazwisku. I wydaje nam się że wszędzie tak jest. A są takie miejsca w świecie, gdzie komputer jest w każdym domu, nawet po kilka, a do systematycznej spowiedzi nie ma gdzie iść. O kierowniku duchowym nie wspominając, bo to tylko fanaberie. Za to psychologów mnóstwo, w zastępstwie. Tam, gdzie ciężko o dobrą, systematyczną, troszkę dłuższą spowiedź, kontakt mailowy z kimś, kto choć w części zastąpiłby kierownika duchowego jest ogromnie ważny. Pamiętajmy, że kierownik duchowy to nie jest pojęcie jednoznaczne. Mamy w głowach obraz świętego, prowadzonego przez drugiego świętego :))) A pierwszym kierownikiem duchowym jest każda matka/ojciec. Katecheci przygotowują do pierwszej spowiedzi, ale tak naprawdę robi to najczęściej matka, której się dziecko pyta: czy to grzech i jaki? W swoim życiu możemy spotkać wielu ludzi, którzy na danym etapie byli naszymi kierownikami, bo mieliśmy do nich zaufanie i pytaliśmy o Boga i o swoje życie. I takiego kierownika można też mieć w internecie, przez internet. To każdy, kto nas prowadzi do Boga, kto pokazuje drogę do Boga. Z ukryciem, udawaniem, to jak pisałam: tylko od szukającego Boga i prawdy zależy, czy kierownictwo coś da, czy nic. Kierownik zawsze zakłada, że ktoś mówi prawdę, bo tylko tak można poważnie rozmawiać.
Problem leży gdzie indziej i jest ogromnie ważny, czasem decydujący o naszej przyszłości. Mianowicie weryfikacja "kierownika duchowego" w internecie. Gwarancja szczerości ze strony korzystającego z kierownictwa ma znaczenie dla samego kierowanego, a nie kierownika (czy w konfesjonale, czy w rozmównicy, czy w internecie - to jest ten sam problem). Od jego szczerości zależy prawie wszystko, więc szczerość leży w jego interesie. On się ma tym martwić, a nie inni. Jego wina - jego strata. Kierownik tu nie ma nic do stracenia. Czas? Skoro czas przeznaczył na miłość bliźniego, to Bóg tak to przyjmie, nawet gdy rozmówca robi sobie jaja.
Natomiast wybór na kierownika człowieka, który nie wiadomo gdzie zaprowadzi - to może być prawdziwy dramat. Tutaj trzeba głośno krzyczeć: po czyimś jednym ładnym wpisie na forum nie decydujcie, że ktoś ma wami kierować, nie oddajcie swojego życia w obce ręce. Piękny i mądry wpis nie daje gwarancji ani wyznawania przez piszącego wiary katolickiej, ani jego głębokości, ani mądrości w wierze. Może być ładnym cytatem, albo świadczyć o inteligencji piszącego.
Lepiej nie mieć żadnego kierownika, niż nie wiadomo kogo. Jak się chce być z Bogiem, i będzie taka konieczność - to Bóg nas do kogoś zaprowadzi.
Dlatego do słów Kawy: "Opcja, że kierownictwo zaczyna się listownie i trwa tylko listownie wydaje mi się sztuczna i dość nierealna." - dodam: i niebezpieczna, jeśli się nie poznało wcześniej człowieka. Niebezpieczna dla kierowanego. Ale jeśli nie ma innej możliwości (lub ta jest najlepsza), a człowiek pewny, to pozwólmy ludziom skorzystać chociaż trochę. Kierownictwo duchowe może być na bardzo różnym poziomie - z przeróżnych względów. Nie zawsze jest to najwyższa półka. I nie od razu potrzebujemy najwyższej półki. Czasem do wzrostu wystarczą rozmowy z kimś tylko trochę bardziej doświadczonym, a takie mini-kierownictwo ubogaca obie strony. Dopóki więc nie jesteśmy na etapie O. Pio ;)))) każde kierownictwo jest dobre, a nawet tylko przyjaźń duchowa z kimś, kto też naprawdę Boga szuka.
A internet wtedy jest dobry tak samo jak każdy inny sposób kontaktowania się.
Ale jeszcze raz podkreślę:
1. byle nie oddać swojego życia w niesprawdzone ręce. Można wtedy stracić wszystko.
2. jeśli tylko istnieje możliwość, to kierownictwo duchowe powinno się łączyć ze spowiedzią. Tylko wtedy obraz jest pełny.
|
|