Autor: Jerzy (---.isp.tvkg.net)
Data: 2009-04-09 10:37
Dla nas, żyjących tu i teraz w postaci cielesnej, trudno jest pojąć, że jesteśmy częścią niezrozumiałego dla nas świata, w którym żyją wszyscy: Bóg w Trójcy, Maryja, Matka Przenajświętsza, święci Pańscy i Aniołowie. Kiedyś, kilkanaście lat temu, doświadczyłem spotkania z "tym światem" i to wielokrotnie. Najpierw udziałem moim stała się muzyka, której nie sposób przypisać ziemskie pochodzenie, gdyż nie ma na ziemi instrumentów zdolnych wydobyć podobne dźwięki (było to w czasach, gdy elektronika była w powijakach - to zdarzenie miało miejsce w latach 60-tych). Szczególnie wyrazistym obrazem, a zarazem odpowiedzią na postawione pytanie było zdarzenie, gdy będąc w sanatorium siedziałem przy stoliku patrząc na paczkę papierosów i zastanawiając się nad ewentualnością pozbycia nałogu. Gdy myśl ta przemknęła przez mój umysł, w tym samym momencie własnymi oczami zobaczyłem kobietę krzątającą się po jakimś pomieszczeniu - poprawiała serwetkę na jakimś meblu, by w tym momencie spojrzeć w moją stronę i wyrzec jakże znamienne zdanie: "Ofiaruj to Jezusowi". Kim mogła być owa kobieta? Nie przedstawiła się, nie powiedziała mi: "Jestem Matką Pana naszego, Jezusa Chrystusa". Tych słów nie było, a jednak czułem, że to była Ona.
Jestem takim samym grzesznikiem jakich wielu na tym świecie. Zdaję sobie sprawę, że walka z grzechem jest ponad ludzkie siły i bez Bożej pomocy jesteśmy bezradni. I tu z pomocą przychodzą nam także Aniołowie (być może także święci). Ich obecności także doświadczyłem. Pierwszy raz, gdy podczas Mszy św. doznawałem uczucia, że moja spowiedź nie była pełna i gorąco prosiłem Boga, by otwarł moją pamięć. W tym momencie omal nie doznałem szoku, gdyż jakaś osoba (nie widziałem jej) jakby z niezwykłą niecierpliwością, a może nawet gniewem wyrzuciła mi w twarz moją nieprawość. Bez słowa wstałem i natychmiast udałem się do konfesjonału. Innym razem, chcąc pokłonić się Panu zacząłem odmawiać litanię do Najświętszego Imienia Jezus. Nagle zauważyłem małe zamieszanie, jakby konsternację kilku osób, które nie mogły zorientować się początkowo gdzie podziała się intencja modlitwy, by po chwili stwierdzić, że "to chyba dla samego Boga".
Ostatnie doświadczenie dotyczy Ojca Świętego Jana Pawła II w kilka miesięcy po jego śmierci, ale byłoby to już zbyt dalekie odejście od tematu. Szczęść Boże.
|
|