logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Michał (193.238.94.---)
Data:   2010-07-27 20:54

Witam. Mam taki problem. Od jakiegoś czasu borykam się z różnymi stanami psychicznymi typu natręctwa, myśli samobójcze czasami i różne tym podobne. Powodów tego może być wiele - od przebywania przez 6 lat w złym towarzystwie, po siedzenie przed komputerem i grami swego czasu po 10-12 godzin dziennie, po masturbacje przez 12 lat, po poniżanie w dzieciństwie itp. Ale czy to są prawdziwe powody tego? Ostatnio zauważyłem, że od jakiegoś czasu "obserwuję" wnikliwie siebie od środka. Badam jak się zachowuje moja dusza, jakbym siedział w niej. Nie wiem czy to czasem nie jest niebezpieczne i czy to stąd nie biorą się moje problemy. Czytałem kiedyś o Buddyzmie Zen, o Medytacji Transcendentalnej. Te filozofie i zabiegi mówią m in. "Po co szukać szczęścia na zewnątrz siebie, jeżeli można je znaleźć wewnątrz siebie". Nawet się w to swego czasu zagłębiłem i miałem pewne "doznania mistyczne" - wydawało mi się że jestem w centrum wszechświata (ale wtedy miałem coś w rodzaju manii - podszedłem do pianina elektronicznego i ni stąd ni zowąd zacząłem tworzyć na bieżąco jakieś utwory które naprawdę brzmiały "profesjonalnie" - a ja nie mam wykształcenia muzycznego i nie umiem za dobrze grać - czułem że mogę góry przenosić - ale to nie było takie Jezusowe, czułem pustkę w głowie a zarazem milion myśli naraz. Potem obejrzałem artykuł video, że te filozofie to szatańska sprawka, i że pozytywne myślenie to coś najgorszego (bo te filozofie polegają na pozytywnym myśleniu - uwolnieniu się od cierpienia - nirwana). Że wśród praktykujących je jest zastraszająca liczba samobójców. Ale już teraz tego nie uprawiam, ale zagłębiam się w siebie, obserwuje co się dzieje w środku mnie. Może przez to mam te dziwne stany. Czy powinienem przestać to robić?

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: A. (---.play-internet.pl)
Data:   2010-07-27 21:51

Problemy natury psychicznej warto konsultować ze specjalistą (np. psychologiem) w realu, nie przez internet, a nie polegać wyłącznie na własnej ocenie (nikt nie jest sędzią we własnej sprawie) Jeśli te trudności splatają się ze sferą duchową, i tu warto szukać specjalisty: księdza, zakonnika, ewentualnie mądrego kierownika duchowego (może być nim również osoba świecka).
Pozdrawiam.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Maciej (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2010-07-27 21:57

Wizyta u lekarza psychiatry pomoże na pewno w Twoich problemach. To co doznawałeś przez tyle lat zniszczyło Twoją psychikę, a Ty się pytasz czy to ma wpływ na to co dzieje się teraz z Tobą? Dziękuj Bogu że jeszcze żyjesz.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Iwona (82.132.248.---)
Data:   2010-07-27 22:10

Potrzebujesz wspólnoty religijnej. Serio. Rozejrzyj się w parafii lub okolicy - na pewno coś się znajdzie. Wadą Buddyzmu Zen jest wg mnie to, że nawet jak już znajdziesz to szczęście w sobie to nie masz się nim z kim dzielić. To taka opinia naturalnej blondynki. Ze wspólnot czasochłonnych (a takie byłyby dla ciebie wskazane - 12 godzin przed komputerem świadczy że masz dużo czasu na zbyciu) sam wybierz odpowiednią, bo siedząc po drugiej stronie komputera, nie wiem czy Bóg Cię woła do Oazy, Duszpasterstwa Akademickiego, Kręgu Biblijnego, czy Neokatechumenatu. Sama jestem Neonką i wydaje mi się, że to najbardziej czasochłonna wspólnota. Nie wiem jednak gdzie cię Bóg powołuje. Samemu ciężko. Za ciężko. Kościół też został założony jako wspólnota a nie system filozoficzny do studiowania. Czasem myślę sobie, że właśnie dlatego Pan Jezus nie zostawił ani jednego pisma - zostawił to wspólnocie kościoła.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Basia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2010-07-27 22:16

W Twoim sercu - jak w i w sercu każdego człowieka mieszka Bóg. Jest tak blisko. Nie skupiaj się więc - zagłębiając się w siebie - na swoich odczuciach, na różnych stanach psychicznych, na filozofiach i dziwacznych medytacjach - tylko na Bogu. Nawiąż z Nim relację na modlitwie. Takie modlitewne spotkania z Bogiem w Twoim sercu - możesz bezpiecznie praktykować. Filozofii i medytacji transcendentalnych - radzę stanowczo zaprzestać. To się może źle skończyć.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: B. (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2010-07-28 09:50

Powinno pomóc Ci świadectwo osoby, która przez to przeszła i zdołała z tego pomyślnie wyjść. W księgarni internetowej księży Marianów "Promic" są płyty DVD z o. Josephem-Marie Verlinde (Jacques Verlinde), podaję Ci linka:
http://www.wydawnictwo.pl/index.php/s/wyniki/k/typ/l//id/8
Zachęcam Cię do kupienia. Kilka lat temu słuchałam rekolekcji z o. Verlinde. Przekazuje dogłębną wiedzę na te tematy - jest świadkiem. Powodzenia. Z Bogiem będzie dobrze.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2010-07-28 10:31

U zarania chrześcijaństwa spotkało się ono z gnozą. Gnoza to taki prąd religijno-umysłowy, który zakłada dualizm świata, istnienie wiedzy tajemnej, której opanowanie dostępne jest wybranej grupie ludzi. Istotą gnozy było subiektywne, bezpośrednie doświadczenie "odkrycia i poznania Boga w sobie", w swoim wnętrzu. Na drodze duchowych ćwiczeń, medytacji, kontemplacji tajnych pism, ćwiczeniom z pogranicza wiedzy tajemnej i magii możliwe było (wedle ich mniemania) samozbawienie się człowieka, poznanie Boga, wręcz przebóstwienie człowieka. Nieważne były losy Izraela kierowane ręką Pana a opisane w Starym Testamencie, proroctwa mesjanistyczne, inkarnacja Boga w Jezusie Mesjaszu, Jego życie i nauki, śmierć męczeńska oraz perspektywa odkupicielska i parakletyczna powstała w perspektywie Zmartwychwstania. Ważna była wewnętrzna podróż dostępna tylko niektórym.
Drogi katolicko-ortodoksyjnego (proszę nie utożsamiać tych pojęć z dzisiejszym rozumieniem tych słów, mam na myśli chrześcijaństwo, które zdeklarowało się po stronie powszechności a nie elitarności oraz poparło prawowierne rozumienie Słowa Objawionego) chrześcijaństwa i jego gnostyckiego nurty rozeszły się gdzieś na przełomie III i IV wieku. Ale czkawka gnostycka odbija się cały czas. Cały czas istnieje w chrześcijaństwie pokusa "samoprzebóstwienia" dzięki podróży wgłąb samego siebie.
Postulat poznawania samego siebie jest ciągle aktualny ale nie jest "imperatywem kategorycznym". Nie może być celem samym w sobie, w oderwaniu od tego co nas otacza, bez relacji z innymi.
Filozofie idące drogą samopoznania (przede wszystkim buddyzm) głoszą to co głoszą. Są pewną propozycją.
Nasza, chrześcijańska propozycja jest inna choć mamy wiele miejsc wspólnych.
My chrześcijanie idziemy ku Bogu po śladach Jezusa Pana a nasze samopoznanie jest tylko jednym, wcale nie najważniejszym środkiem pomocniczym.
Oni idą ku nirvanie kierując się przede wszystkim przykazaniom Przebudonego, który nakazują samozbawienie.
My chrześcijanie wierzymy, że Jezus narodził się, żył, cierpiał i zmartwychwstał dla naszego zbawienia, z miłości dla nas. I wiarę tę wyrażamy w ramach wspólnoty, zwanej Kościołem, łączącej wszystkich tych wiarę tę podzielających.
Oni praktykują doskonałość wewnętrzną, odcinając się stopniowo od świata będącego dla nich źródłem cierpienia. Chcą w ten sposób dojść do stanu, w którym cierpienie to całkowicie ustanie.
Wybór należy do Pana, w końcu ma Pan wolną wolę, dar rozpoznawania dobra i zła, sumienie i rozum.

Poza tym nie radziłbym bawić się w auto-psychoterapię bez opieki specjalisty. To co Pan opisuje to jest de facto samoleczenie swoich chorób psychicznych (trzeba rzeczy nazwać po imieniu: takimi są natręctwa, myśli samobójcze "i tym podobne") i nie należy leczyć ich samemu ale pod opieką specjalisty (który ma stosowny dyplom i zna metody lecznicze). Czy jeśli Pana boli ząb to będzie go leczył sam? Albo złamanie kości? Nerwica natręctw jest chorobą (tak jak złamanie kości), wpisaną do światowego rejestru chorób WHO (symbol F 42.0) i istnieją określone, zaakceptowane metody jej leczenia. Kto postawił Panu diagnozę odnośnie Pana stanu psychicznego? Pan sam? Czy ma Pan stosowną wiedzę w tym zakresie udokumentowaną dyplomem?
Choroby leczy medycyna, religia jest od czegoś zupełnie innego i medycyny zastąpić nie może. Może pomóc, jeśli właściwe do tego podejdziemy ale może też zaszkodzić jeśli potraktujemy ją jako praktykę magiczną.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Michał (193.238.94.---)
Data:   2010-07-28 12:44

Chodzę do psychologa i psychiatry od 1,5 roku, a wcześniej byłem w szpitalu psychiatrycznym.
Należę do Duszpasterstwa Akademickiego, do Oazy i do grupy modlitewnej. Czytam Pismo Święte, modlę się i czytam książki religijne.
Problem ze specjalistami polega na tym, że oni poza przepisywaniem leków i gadaniem trzy po trzy, nic więcej nie robią - nie wiem czy to wynika z ich lenistwa, czy z czego. Byłem prywatnie u chrześcijańskiego psychologa i psychiatry. Czuję, że jeżeli sam nie będę się interesował jak sobie pomóc, to nikt tego za mnie nie zrobi.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2010-07-28 16:40

Panie Michale,
I to jest inna rozmowa. Jeśli jest pod opieką specjalistów to:
primo - musi mieć Pan świadomość, że leczenie tego typu schorzeń trwa dłużej niż rok czy dwa
secundo - jeśli jest Pan niezadowolony z terapii prosi Pan specjalistów, którzy Pana prowadzą o sporządzenie historii choroby, opisu terapii i idzie Pan z tym w ręku do innego specjalisty mówiąc mu: cierpię na to i na to, dotychczasowa terapia nie przynosi skutków, co Pan/Pani na to? Co może mi Pan zaproponować?
Jest to święte prawo każdego pacjenta.

Przystępując do terapii medycznej trzeba od lekarza wymagać:
określenia diagnozy
opisu terapii jaka ma być przez niego zastosowana
określenia celu leczenia (tj. do jakiego stanu chcemy iść)
Dobrze jest zapytać przy tej okazji o koszty, tak aby nie było niejasności.

Oczywiście, że musi Pan interesować się swoim stanem i tym co się w Panu dzieje. Ale to zupełnie inna sprawa niż to, o czym Pan pisze na samym początku.

Buddyzm nie wyleczy schorzenia F42.0. Proszę nie mieć żadnych złudzeń.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Mati (---.197.158.213.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2010-07-28 17:34

To zaglądanie do wnętrza powinno być zaglądnięciem w swoje sumienie.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Kasia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2010-07-28 17:38

Aż dziwne, że chrześcijański psycholog/psychiatra nie potrafił ci dać wsparcia jakiego potrzebujesz.
Myślę, że powinieneś wytrwać w tym, co już robisz i oprócz tego skorzystać z modlitwy o uzdrowienie. Może znajdziesz coś dla siebie tutaj:
http://www.se.neteasy.pl/index.php?option=com_frontpage&Itemid=1

a jeśli nie, to poszukaj przez Google. Tylko uważaj, żeby te Msze były "firmowane" przez znane ci wspólnoty chrześcijańskie. Kolejna uwaga, to że modlitwa o uzdrowienie w twoim przypadku być może będzie musiała być kilka razy powtórzona. Silniejsza będzie na pewno modlitwa grupy (wspólnoty) osób, ale możesz zacząć od indywidualnej np. takiej:
http://www.apostol.pl/modlitwy/rozne/modlitwa-o-uzdrowienie-wewn%C4%99trzne

Jeśli miałeś tak pokręcone doświadczenia, to lepiej poproś o taką modlitwę osoby, które mają duże doświadczenie, a nie tylko dobre chęci.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Michał (193.238.94.---)
Data:   2010-07-28 20:05

Na Mszę o uzdrowienie też chodzę od 2 miesięcy do kościoła o. Jezuitów w Łodzi (bo jestem z Łodzi). Chodzę tak samo na grupy modlitewne przy tym kościele o podobnej tematyce.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Esterka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2010-07-28 21:43

Michał - jeśli Ty nie zechcesz sobie pomóc, to żaden terapeuta tego nie zrobi. Oni są tylko od podpowiedzi, wskazania kierunku, a nie od podawania gotowych recept na życie.
Czytając Twoje posty mam wrażenie, że nie bierzesz odpowiedzialności za własne życie - uznajesz za winnych wszystkich naokoło. A tymczasem to TY SAM wszedłeś w złe towarzystwo, TY SAM się masturbowałeś, TY SAM grałeś na komputerze 12 godzin dziennie - a teraz czekasz aż ktoś zrobi czary-mary i wszystko zniknie. Z takim podejściem terapia nie ma sensu - marnujesz czas swój i psychologa

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Michał (193.238.94.---)
Data:   2010-07-28 22:03

Ale przecież już tego nie robię, wziąłem się za siebie i po to piszę tego posta, bo chciałem wiedzieć, czy też mam się wziąć za to 'zaglądanie do środka siebie'.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Esterka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2010-07-28 23:07

Gdybyś się naprawdę wziął, to byś się tak nie usprawiedliwiał.
Powiedz lekarzowi o tym zaglądaniu do środka i innych dziwnych rzeczach, które się z Tobą dzieją. Wg mnie to jest kolejny objaw nerwicy. Też się z nim zmagam.

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Zosia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2010-07-29 22:40

Michał, zapytaj księdza jakiegoś, czy to jest niebezpieczne. Jeśli jeden nie będzie wiedział, to zapytaj innego, a może masz dostęp do egzorcysty. On przynajmniej powie Ci, jakiego typu jest to problem.
A gdy zajrzysz do środka, to co tam widzisz?

 Re: Czy 'zaglądanie' do swego wnętrza jest niebezpieczne?
Autor: Maciej (---.as43234.net)
Data:   2010-08-03 03:04

To co nazywasz "zaglądaniem do swojego wnętrza", i to że określasz je jako "niebezpieczne", w istocie jest powiedzmy zupełnie nie tym kierunkiem, którego i Ty, i Pan Bóg od Ciebie oczekuje. Wnioskuję to z autopsji tj. w dużej mierze podobnych doświadczeń życiowych, które również uszkodziły mi psychikę, jak i treści twojego posta - jego "odczucia'. Myślę także, że w twoim przypadku nawet uczęszczanie na nie wiem jak dużą liczbę spotkań grup, wspólnot modlitewnych a także terapii psychologicznych (plus farmakologiczne leczenie psychiatryczne) niewiele Ci da.
Kiedyś od chrześcijańskiego psychologa usłyszałem pojęcie "skoncentrowanie na sobie". Któż nie zajmuje się sobą w zwykłych czynnościach dnia codziennego?
I większość ludzi robi to dobrze, zwyczajnie, naturalnie i po prostu. Ale są ludzie (w tym ja) którzy wpadają w pułapkę totalnego właśnie wewnętrznego skoncentrowania się na sobie przez długi okres czasu. Efekt wiadomy i choć przyczyny w dużej mierze znane i rozpoznane, to wyjścia z sytuacji brak.
I choć osobiście borykam się z tym problemem od wielu lat, a twoje doświadczenia przeszedłem (wciąż przechodzę) i na własnej skórze, to mogę tylko o jednej pomocy wspomnieć a raczej otrzymanej łasce zaświadczyć, którą jest bezpośredni indywidualny choć wśród ludzi własny kontakt z Bogiem - dialog. Nawet wszelkiego rodzaju, zewnętrzne i wewnętrzne cierpienia ciała, nie są tak straszne, gdy jest się blisko swojego Stwórcy. I choćby wydawało się nam nawet, że nas opuścił (w kontakcie, dialogu) to On jest.
Po grupach i wspólnotach, dziesiątkach terapeutów, lekarzy, szpitali, nie znalazłem lepszej odpowiedzi (pomocy) na własne dolegliwości choć w pewnym sensie w zupełnej samotności. A jaka jest twoja droga "do zdrowienia"?
Z Bogiem.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: