logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Ja (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2010-11-20 11:48

Nurtuje mnie od jakiegoś czasu pewna sprawa, z którą nie potrafię sobie poradzić, która nagromadziła we mnie [może to zabrzmi bardzo zuchwale] swojego rodzaju żal do Boga i do siebie samej także [przede wszystkim za głupotę]. Ponad rok temu modliłam się o coś bardzo gorąco, systematycznie, modlitwą czasochłonną, wymagającą skupienia i wyrzeczeń przez wiele, wiele dni. [oczywiście wcześniej i później także się modliłam, ale już w inny sposób] Kończąc, otrzymałam to o co tak szczerze błagałam. Potem dziękowałam, wielu znajomym opowiadałam jak Bóg jest cudowny, wspaniały, że trzeba tylko zaufać, gorąco, szczerze i wytrwale się modlić a On na pewno nie pozostanie obojętny. Moja radość i wdzięczność była przeogromna, później jednak wkradł się w ten mój cud od Boga grzech, początkowo walczyłam z nim, później się poddawałam, a na koniec świadomie chciałam i dążyłam do niego, czyli małymi krokami [bo tak w końcu działa szatan] przechodziłam na drugą stronę, choć od Boga się nie odwracałam, z jednej strony żałowałam, z drugiej nie miałam siły by walczyć, po prostu poddałam się. Czasami w złości krzyczałam 'Boże dlaczego, przecież nie tak miało być!' Miałam silne postanowienia, że następnym razem już nie, ale to było zbyt silne. Później to o co tak bardzo się modliłam i co było moim szczęściem nagle odeszło, nie ma, było i minęło. Głupia byłam, choć nie pierwszy raz w życiu. Ale czy Bóg jest mściwy? Czy stało się tak dlatego, że nie potrafiłam uszanować tego co dostałam? Że byłam zbyt słaba, by na początku powiedzieć stanowcze NIE? Że w pewnym sensie przez ten grzech zdeptałam swoje wartości? Chciałam żeby było inaczej, żeby Bóg w tym wszystkim triumfował. Żałuję bardzo... ale nie rozumiem. Przecież Bóg nie ofiaruje człowiekowi tylko dlatego, że się człowiek modli, tego co by było dla niego złe. Sprawa ta w życiu jest dla mnie bardzo istotna, nie chcę życia takiego jakim ono jest ponownie [wiedząc już jakie było wspaniałe przez ostatni rok, jak się odnajdywałam w swoim, teraz już mogę stwierdzić, powołaniu]. To moje pragnienie jest na pierwszym miejscu, inne się nie liczą, bez innych się obejdę. To jest zbyt silne. Dostałam i straciłam. Jak to rozumieć? Gdyby nie ta modlitwa i to, że zaraz po niej otrzymałam to o co się modliłam pewnie nie miałabym rozterek. Ale przecież w życiu nie powinno mówić się o przypadkach, gdy kierujemy się modlitwą i ufnością wobec Boga?

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Coya (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2010-11-20 12:52

Przeczytaj historię Abrahama. Od początku do końca.
Historia Hioba też może być pomocna. Tak jak Księga Tobiasza (zwróć szczególną uwagę na historię Sary).
Czasem w życiu już tak jest, że tracimy coś, na czym nam bardzo zależy. Mnie w takich chwilach pomaga zdanie św. Augustyna: "Pan Jezus mógł zejść z krzyża, ale wolał wstać z grobu". To dla mnie znak, ze im większe cierpienie, tym większa radość będzie później.

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Ulka (---.toya.net.pl)
Data:   2010-11-20 13:35

Nie wchodząc w poboczność tematu - nasuwa mi się porównanie: to jest tak, jak mama daje dziecku wyproszoną, ukochaną lalkę, kupuje mu w prezencie - czy ta lalka jest zła? Nie, może służyć zabawie, rozwojowi dziecka, sprawia mu radość. Ale dalej idąc - dziecko zamiast nią się bawić, po jakimś czasie łamie jej rączki, nóżki, wkłada sobie kawałek do nosa - i konieczna jest wizyta u lekarza. (Zakładamy, że dziecko ma już kilka lat i zdolność myślenia) Czy mama była mściwa, dając dziecku lalkę? Dała mu, żeby sobie krzywdę zrobiło, żeby mu pokazać "ha, zobacz jakie głupie jesteś"? Litości.
Widzę w tej sytuacji wielką okazję i szansę dla Ciebie na przyjrzenie się Twojej relacji z Panem Bogiem, bo wybitnie coś jest nie tak. Nie chcę tu celowo poruszać sprawy grzechu, nawrócenia, proszenia, rozczarowania, itd. Ale moim zdaniem rzecz jest do "obgadania" między Tobą a Najwyższym, to sprawa między Wami. Jeśli tylko pozwolisz sobie na słuchanie Go, a Jemu na to, by Ci pokazywał jaki ON jest, jaka jest Jego Miłość. To wymaga czasu, zaangażowania, wysiłku, to nie zawsze jest proste, ale - naprawdę - sądzę, że ta sytuacja, mimo bólu i smutku - jest wielką szansą na wielką zmianę w Twoim życiu. Tylko zacznij szukać. :)

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Myszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2010-11-20 14:11

Nie mogę mówić w imieniu Boga - czy rzeczywiście było tak, ze wysłuchał tej modlitwy czy nie, i co by było gdyby nie wysłuchał. Ale może to zachęta do przyjrzenia się sobie i zrewidowania własnej postawy? Św Paweł pisze: "Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania" (1 Kor 15,19). Szatan twierdził, ze Hiob kocha Boga za te wszystkie dobra doczesne, którymi Bóg go obdarzył. Czy z tobą tez tak jest? Czy za Hiobem jesteś w stanie powtórzyć, "Choćby mnie zabił Wszechmocny, i tak ufać Mu będę" (Hi 11,13)? Przyjrzyj się sobie. Czy szukasz Jego woli? Czy Jezus rzeczywiście jest dla ciebie najważniejszy? Czy jest On rzeczywiście Panem twego życia? Czy jesteś w stanie na wszystko powiedzieć "Tak"?
A może właśnie to jest owoc twojej modlitwy, Bóg chce cie przemienić, wezwać do większego zaufania. A stary człowiek w nas musi obumrzeć, aby w nas ukształtował się Chrystus, a to często dzieje się także przez cierpienia, rozczarowania - może właśnie po to, abyśmy bardziej zawierzyli Chrystusowi i z Nim zjednoczyli się - a nie skupiali tylko na Jego darach.
Ale nie martw się, Bóg jest kochającym Ojcem i jest w stanie obrócić wszytko, zwłaszcza zło, ku twojemu dobru (Rz 8,28). Ale najpierw szukaj Jego Królestwa (Mt 6,33).

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: andrzej2 (83.238.194.---)
Data:   2010-11-20 14:17

Pan Bóg daje nam dobre rzeczy. Ale to my decydujemy, jak je używać. Modliłaś się - otrzymałaś. Ale sama zobaczyłaś, że nie tak poszło jak miało, krzyczałaś do Pana Boga - a to też modlitwa - więc Ci pomógł, zabrał to z czym sobie nie radziłaś. Pan Bóg zawsze słyszy. Nie widzisz Jego działania?

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Kobieta (---.play-internet.pl)
Data:   2010-11-20 15:27

Może posłuchaj trochę ks.Pawlukiewicza:
http://www.kazaniaksiedzapiotra.pl/tag/modlitwa/

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Tad (---.acn.waw.pl)
Data:   2010-11-20 15:50

Przeczytaj z sercem księgę Hioba, postaw się na jego miejscu. Zrozumiesz.

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Basia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2010-11-20 23:22

Przypuśćmy, ze modliłaś się, aby pewien chłopak zakochał się w Tobie. Tak się stało, i było to dla Ciebie jak cud. Ale potem, kiedy byliście już razem, natura wzięła górę nad czystością i rozsądkiem. Twoje marzenia o czystej i pięknej miłości, o jaką się modliłaś (i nie było w tym pragnieniu i modlitwie nic złego)- prysły w konfrontacji ze słabością i grzechem. Bóg, któremu zależy na zbawieniu każdego człowieka przyczynił się do rozstania. Koniec zauroczenia, aby uratować przed dalszym trwaniem w grzechu. Bóg nie jest mściwy. On dotrzymał "swojej części umowy" - dal to o co prosiłaś. Ty nie dotrzymałaś warunków. Ale możesz zacząć od nowa. Proś Boga z całej siły, nie tylko o spełnienie marzeń, ale o wytrwanie w dobrym. On Ci zawsze pomoże. Ale jeśli będzie widział, że tą "zabawką" możesz sobie zrobić krzywdę - to albo Ci jej nie da, albo - odbierze.

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Franciszka (---.222.244.92.spray.net.pl)
Data:   2010-11-20 23:24

Miotają tobą różne rozterki, bo zgrzeszyłaś. Wszystko przestało ci się podobać, odkąd zaczęło dziać się coś nie po twojej myśli. A gdzie jest miejsce Boga w twoim sercu? Piszesz o swojej modlitwie, grzechu, powołaniu, a nie wspominasz o tym, jak szukasz i starasz się wypełniać Wolę Bożą.
Miałaś nadzieję, że spełni się twoje pragnienie, gdy się pomodlisz. Pragnienie spełniło się. Tylko nie nazywaj tego, co robiłaś, wiarą. Pan Bóg daje takie "cukierki" na zachętę nam, ludziom słabej wiary (bo oprócz świętych, wszyscy jesteśmy słabej wiary), a zły duch wykorzystuje moment słabszej czujności człowieka (w tym przypadku wykorzystał twoje samozadowolenie ze spełnionej modlitwy) i podsuwa rozwiązania sprzyjające grzechowi. Nie przeszłaś zwycięsko tej próby i uległaś. Zdarza się. Teraz nie pozostaje ci nic innego, tylko wrócić do Boga, przyznać się wobec Niego, że jesteś tak słaba, iż niczego bez Niego nie dokonasz. Gdy oddasz Jezusowi Miłosiernemu całkowicie i bez reszty swoją przeszłość, wyzbędziesz się rozterek i osiągniesz spokój.

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Ag (---.centertel.pl)
Data:   2010-11-20 23:46

Bóg pragnie Ciebie i Twojego dobra. Oto droga zaufania Mu. Może refleksja nad ofiarą Izaaka Ci pomoże? Nie wiem, jakie Twoje pragnienie jest na pierwszym miejscu, oby było to pragnienie, by w Twym życiu wypełniła się Jego wola, bo ta jest drogą Twego szczęścia. Życzę Ci wolności Dziecka Bożego, które wie i doświadcza tego, że jak popełnia błąd, Ojciec bierze je w swoje ramiona i sam niesie przez strumienie i górskie rzeki, przez przepaście i wąwozy, których nie dajesz rady przejść sama. A w ramionach jesteś przecież bliżej Niego, niż jak Cię trzyma za rękę, gdy idziesz o własnych siłach. :)

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2010-11-21 05:48

"Moja radość i wdzięczność była przeogromna, później jednak wkradł się w ten mój cud od Boga grzech" -
"Krąg milczenia, które śmiertelnie zamyka. Kiedy wydawałoby się, że wszystko potoczyło się pomyślnie, zgodnie z życzeniem króla, narracja o jego grzechu kończy się słowami: "Postępek jednak, jakiego dopuścił się Dawid, nie podobał się Panu" (2 Sm 11,27b).

Ponieważ król nie zdawał sobie z tego sprawy, Bóg wychodzi mu naprzeciw, posyłając do niego proroka Natana, by otworzył mu oczy na jego grzech. Prorok czyni to, odwołując się najpierw do ogólnoludzkiego poczucia sprawiedliwości, by następnie wskazać na króla jako tego, który pierwszy jej nie zachowuje. Równocześnie prorok pomaga Dawidowi rozpoznać swój grzech, ukazując mu, że jego istotą jest niewdzięczność wobec Boga i zlekceważenie Jego słowa. Dopiero wówczas w sercu króla rodzi się zdrowe poczucie winy, które przybiera formę wyznania: "Zgrzeszyłem wobec Pana" (2 Sm 12,13a)."
Dawid i Judasz
Zdrowe i chore poczucie winy
Pokusa samozbawienia
http://www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=2596

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: B. (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2010-11-21 12:04

"otrzymałam to o co tak szczerze błagałam"; "wkradł się w ten mój cud od Boga grzech"; "Później to o co tak bardzo się modliłam i co było moim szczęściem nagle odeszło"; "czy Bóg jest mściwy?" -
To straszne, że nie widzisz absurdu tego pytania. Bóg nie dałby - byłoby źle, Bóg dal - jest mściwy. Wychodzi na to, że mimo swej religijności zawsze ocenisz Boga źle. Coś tu nie gra. To jest szemranie, a może bluźnierstwo. Jesteś kolejną Ewą, która nie uwierzyła Bogu, że grzech przynosi śmierć (także np. śmierć miłości między kobietą i mężczyzną).
Przeproś Boga z całego SERCA za raniące Go słowa i wreszcie poddaj się Jego woli (Przykazaniom). Czas leczy nasze rany. Jeżeli np. chłopak Cię porzucił, to też trzeba czasu, ale i zaprzestania rozpamiętywania oraz "zagospodarowania" czasu na pożyteczną aktywność.
***

"Lecz z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: "Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili". Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: "Zły duch go opętał". Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije. a oni mówią: "Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników". A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny" (Mt 11, 16-19) - przeczytaj także dalej.

"Z kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci, które przebywają na rynku i głośno przymawiają jedne drugim: "Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie płakali". Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: "Zły duch go opętał". Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: "Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników". A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność" (Łk 7, 31-35).

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2010-11-22 20:17

Ani grzech nie przekreśla udanego życia, ani brak grzechu (chociaż czy to możliwe?) go nie zapewnia. W takiej sytuacji jak Twoja będzie tez matka, która "wymodliła" dziecko, a ono krótko żyło, ktoś, kto dostał dobra pracę, a szybko ją stracił. Pojawi się żal do Boga, że dał nam coś i zabiera. Ale powinno tez pojawić się pytanie: czy wolałabym nigdy tego nie mieć? Nie przeżywać wspaniałych chwil, żyć w marazmie i tzw spokoju? Piszesz, ze nie mogłabyś żyć jak dawniej. I dobrze. Takie przeżycia, choć boleśnie, bardzo nas rozwijają. Pokazują nam życie, jakiego pragniemy i to, czego musimy się wystrzegać. Najtrudniej przetrwać ten ból. On kiedyś minie. Bóg nas ciągle wysłuchuje - to dobra nowina. Ale najlepsza, że zawsze się nami zaopiekuje i nie trzeba do tego wymyślnych modlitw - wystarczy wiara i zaufanie. Mam na swoim koncie taką wysłuchana modlitwę, która wcale mi szczęścia nie przyniosła, choć dochowałam czystości. Ale po coś było to doświadczenie w życiu potrzebne, tak jak Tobie twoje. Z Panem.

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Ja (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2010-11-22 23:09

Z tą mściwością nie chodziło mi o to, że Bóg celowo dał mi to o co prosiłam, abym teraz cierpiała, tylko czy straciłam to, bo był grzech, bo nie potrafiłam żyć w 100% w Bogu (choć chciałam) i czy jeżeli byłabym silniejsza i bardziej pokładała ufność w Nim to grzechu by nie było, a moja modlitwa byłaby wysłuchana do końca (pytanie bez odpowiedzi, wiem). Choć tak szczerze, nie otrzymałam rezultatu tego o co prosiłam, tylko środek do jego osiągnięcia. Więc to wcale nie jest tak, że moja modlitwa nie zostanie wysłuchana kiedyś tam, teraz może musiałam się nauczyć, boleśnie co prawda, ale cóż, jedni rodzą się mądrzejsi, a inni muszą uczyć się na swoich błędach. Jedno jest pewne, gdyby grzechu nie było, a wszystko miałoby się skończyć jak się skończyło, cierpienie byłoby mniejsze (przykazania są dane dla dobra człowieka, na pewno nie po to by utrudnić życie). W każdym razie jestem wdzięczna Bogu, za ten ostatni rok (że byłam tak szczęśliwa, jak nigdy wcześniej), tylko żal do siebie, że nie byłam fair wobec Niego. Czasem łatwiej wybaczyć drugiej osobie, niż sobie samemu. Bogu też się trudno wybacza (choć tak naprawdę nie mam Mu czego wybaczać, bo okazał wobec mnie tylko swoją miłość, a to ja byłam głupia), a miałam milion pytań - "dlaczego mi to dałeś, skoro wiedziałeś jak to się skończy?" To wcale nie oznacza, że mam Boga za nic, oznaczało to tylko moje zagubienie, żal, rozgoryczenie niezrozumienie sytuacji i przeogromny lęk. Czasem w człowieku coś pęka, jak kość i później trzeba czasu by się zrosło, ważne by nie łamać dalej. Dziękuję za, w wielu przypadkach, podnoszące na duchu i pełne empatii wypowiedzi. Mam nadzieję, że tej lekcji życia nie zapomnę i błędów nie powtórzę.

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: Lionne (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2010-11-23 14:27

Cokolwiek było, jak bardzo to wyprosiłaś i cokolwiek się stało, to na pewno nie jest to jeszcze koniec Twojej drogi. A Pan wiedział doskonale, że tak się zdarzenia potoczą.
Przed Tobą jeszcze wiele, a to zdarzenie na pewno będzie Ci pomocne, pomocne w drodze do Pana. A przecież taka droga nie jest prosta i radosna, czasem trzeba się cofnąć, iść drogą okrężną, a czasem zwyczajnie czekać.
Istotne jest aby przez ten cały czas nie tracić kontaktu z Panem. Każdy czas czemuś służy, zaufaj i śpij spokojnie.
Pozdrawiam.

 Re: Gdyby nie ta spełnieniona modlitwa, nie byłoby rozterek.
Autor: kuzynka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2010-11-25 08:48

Grzech na pewno niszczy i mógł zniszczyć, to co miałaś. Nie znaczy to, że to było celem Boga. Taka jest natura grzechu - a nie Boga.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: