Autor: Bogna/p.o. moderatora (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2012-02-08 09:50
Z komentarza do Nowego Testamentu - Biblia Poznańska (szerszy kontekst - Mk 7, 1-23)
Mk 7, 1–23. Por. Mt 15,1–20. Judejczycy słynęli z przestrzegania najdrobniejszych przepisów Prawa i religijnych tradycji. Ich wierność przeradzała się często w uciążliwą drobiazgowość. Celowali w tym zwłaszcza faryzeusze i nauczyciele Pisma w Judei. Obmywanie rąk przed posiłkiem było przedmiotem drobiazgowych przepisów. Mk dla objaśnienia swoich czytelników nieobeznanych z judaistycznymi zwyczajami wymienia przykładowo niektóre z nich (7,3 można także przetłumaczyć: obmywali aż do łokcia – pykna, jak mają SW i in.). Galilejczycy, którzy z racji mieszanej ludności zamieszkującej ich kraj spotykali się o wiele częściej niż Judejczycy z ludźmi pochodzenia nieżydowskiego, uważanymi przez Prawo za nieczystych, byli pod tym względem mniej dokładni. Uczniowie Jezusa będąc Galilejczykami postępowali podobnie. Nieprzestrzeganie rytualnych obmywań wzięto im więc za złe. Jezus jednak stanął w ich obronie, odmawiając faryzeuszom i nauczycielom Pisma prawa sądzenia uczniów, ponieważ nie rozumieją Prawa Bożego. Ich postawę ilustruje cytat z Izajasza (29,13 według LXX), w którym nie zabrakło słowa „obłudnicy”. Wskutek tego wyżej stawiają swoją interpretację aniżeli samo Prawo, co niekiedy doprowadza do przekreślenia Bożych przykazań. Chodzi o bardzo szczegółowy wypadek. Przykazanie: „Czcij ojca i matkę” (Wj 20,12; 21,16) nakładało na dzieci obowiązek utrzymania rodziców na starość i zapewnienia im środków do życia aż do śmierci. Teoretyczne rozważania nauczycieli Pisma dotyczyły pytania: Czy syn może ofiarować Bogu, a w praktyce świątyni to, co powinien dać rodzicom na utrzymanie. Odpowiedź brzmiała: Może. Taką ofiarę nazywano „korban”. Druga część zagadnienia była już bardziej skomplikowana. Na pytanie: Czy syn, który ofiarował na świątynię to, co było przeznaczone na utrzymanie rodziców, ma obowiązek zabezpieczenia im nadal starości ze swoich funduszów, odpowiadano przecząco. Co więcej, „pobożny” syn nie od razu musiał oddać w świątyni zadeklarowaną ofiarę; mógł z niej nawet przez jakiś czas korzystać, ale jego rodzice w żadnym wypadku nie mogli tego uczynić, ponieważ była to już własność Boża. Ich krzywda była oczywista. Niestety, nie dla religijnych teoretyków i formalistów. Jezus z pasją wytyka karygodne błędy, które wypaczały Prawo Boże. Do podobnych absurdów dochodziło w zakresie legalnej czystości. Następuje więc wyjaśnienie, że czystość i nieczystość legalna, czyli rytualna, nie decydują o wartości człowieka. Rozstrzyga o niej czystość i nieczystość moralna, ta zaś nie zależy od tego, co człowiek zjada, ani od tego, z kim się spotyka, ani od tego, czego dotyka. O moralnej wartości człowieka rozstrzyga to, co on myśli, czego pragnie, do czego dąży. Wnętrze człowieka, jego życie duchowe, a nie to, co w niego z zewnątrz wchodzi, stanowi o jego czystości lub nieczystości.
Z komentarza praktycznego do NT - tamże (kontekst nieco tylko poszerzony)
Mk 7, 6–13. Na pierwszych wyznawcach Chrystusa duże wrażenie musiały zapewne robić słowa proroka Izajasza potępiającego Izraelitów za to, że czczą Boga jedynie wargami, a sercem są od Niego daleko. Odwoływanie się do tego proroctwa było wprowadzaniem w atmosferę rozumnej służby Bożej (Rz 12,1) i przygotowaniem do praktyki składania Bogu ofiar duchowych (1 P 2,5). Tak więc chodzi o sprawę znacznie poważniejszą. Umywanie lub nieumywanie rąk to tylko malutki wycinek wielkiego problemu wewnętrznej postawy człowieka wobec Boga. Dlatego w swej odpowiedzi Jezus pomija zupełnym milczeniem pytanie faryzeuszy. Równocześnie dowiadują się oni – i z pewnością nie tylko oni – że najbardziej sędziwe zwyczaje ojców powinny być zarzucone, jeśli pozostają w kolizji z wolą Bożą. Tymczasem uczeni w Piśmie i faryzeusze nie tylko zaniedbywali przykazanie Boże, lecz wręcz je ignorowali w swej niezdrowej trosce o zwyczaje ojców. Tak np. mimo iż istniało wyraźne przykazanie udzielania materialnego wsparcia rodzicom, to jednak zdarzało się, że nie dość wrażliwe na potrzeby swoich rodziców dzieci tłumaczyły się, iż to, co ewentualnie mieliby dać rodzicom, Bogu złożyły w ofierze. Oczywiście niczego już nie można było uszczknąć z rzekomego daru złożonego Bogu w ofierze, choć w rzeczywistości były to niekiedy tylko zwykłe wykręty. Tymczasem Bóg nie życzy sobie, by Mu oddawano cześć kosztem miłości bliźniego. Miłość Boga jest bowiem nierozłącznie powiązana z miłością bliźniego.
***
W obu komentarzach znajdziesz wyjaśnienie znaczenia słowa "korban"
|
|