Autor: baranek (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2012-02-11 21:33
Błogosławiona Maria pisała te słowa do męża - również błogosławionego. Znała męża i wiedziała, że w tym konkretnym (ich) przypadku takie słowa nie będą przesadą.
Nie mogłyby dotyczyć jednak wszystkich małżonków bez wyjątku, bo nawet małżonkowie mający sakrament małżeństwa mogą (lub jedno z nich może) umrzeć w śmiertelnych grzechach i nienawiści do Boga i współmałżonka (co się zdarza, niestety).
Być świętym (błogosławionym)- to zawsze najpierw liczyć się ze zdaniem Boga, a potem dopiero żony/męża.
To kochać Go bardziej niż kogokolwiek i cokolwiek na świecie. TYLKO WTEDY bowiem, gdy Bóg będzie na pierwszym miejscu, wszystko inne będzie na WŁAŚCIWYM miejscu - jak powiedział św. Augustyn przed wiekami.
Podam przykład:
Załóżmy, że czyjaś ukochana żona umiera.
Jeżeli Bóg (Jego wola) nie są najwyższym dobrem tego męża, a żona była jego uwielbianym "bożkiem" - rezultatem będzie bunt przeciw Bogu, złość do Niego, gorycz, depresja, może nawet samobójstwo męża (zdarza się).
Załóżmy, że ukochana żona żyje, ale zdradza, i nawet odchodzi.
Scenariusz - jak wyżej, lub mężowskie życie w nienawiści, nieprzebaczeniu, goryczy, chęci zemsty.
Jeśli Bóg byłby dla owego męża najważniejszy - mąż zniósłby te wszystkie rzeczy w pokoju, miałby bowiem ufność (w przypadku śmierci), że spotka się z żoną i zjednoczy z nią w niebie (jak pisała Maria), lub w przypadku zdrady - miałby siłę i motywację, by ratować małżeństwo, walczyć o nawrócenie żony (zagrożone jest bowiem zbawienie grzesznicy). Przecież małżonek kochający przede wszystkim Boga, a swą żonę bardziej niż własne życie - nie będzie jej kochał egoistycznie - tzn. tylko dotąd, aż coś jej do głowy głupiego nie strzeli. Będzie ją kochał na wieczność, by móc być z nią zjednoczonym w niebie, więc dzięki Bogu, którego stale ma przed oczami, będzie zdolny do wybaczenia, pojednania i modlitwy o nawrócenie żony z grzesznego życia.
Jeśli Bóg nie będzie najważniejszy dla męża - taki mąż o własnych siłach nie będzie zdolny do wybaczenia i starań o nawrócenie żony. Raczej będzie zadowolony, gdy żona się potępi, bo to będzie słuszna kara za jego krzywdy. :)
Jeszcze jedna bardzo ważna rzecz:
W każdym człowieku, w jego sercu jest pewna przestrzeń, którą trudno nawet wyrazić, której nie zrozumie nawet najukochańsza, najlepsza, najbliższa nam osoba. W tej przestrzeni serca ZAWSZE jesteśmy i będziemy samotni, nierozumiani przez nikogo z ludzi. Niektórzy są tym sfrustrowani: szukają zagłuszaczy tej przestrzeni: alkohol, zabawy, seks, "przyjaźnie", imprezy, czy też inne, zdawałoby się niewinne zagłuszacze: pęd do wiedzy, hobby, zainteresowania itp. Jeśli w jakiś sposób uda nam się tę przestrzeń serca zagłuszyć, zignorować - zdaje się nam, że jesteśmy szczęśliwi. Gdy jednak ta przestrzeń da o sobie znać, a nie rozumie nas ukochana żona/mąż i dzieje się tak raz, drugi, dziesiąty - dochodzimy do wniosku, że to nie była miłość i może należy się rozstać. Stąd biorą się w większości rozwody z powodu "niezgodności charakterów", poszukiwania coraz to nowych partnerów, którzy to może nareszcie nas zrozumieją. Tymczasem tylko Bóg, który jest konstruktorem naszej osoby, zna wszystkie tajniki naszego serca. Zna nasze uczucia i myśli przebywające w tej przestrzeni.
I tylko On może nas zrozumieć, bo nas stworzył - i wie jak. Stworzył tę przestrzeń w nas po to, byśmy szukali Jego, by nie było nas w stanie nasycić, zaspokoić żadne Jego stworzenie, które jest mniejsze przecież niż On sam. Bóg nie chce, byśmy zadowalali się okruchami. Chce nam dać samego Siebie. Ta przestrzeń w nas jest po to, byśmy ją zapragnęli zaspokoić, wypełniając ją jedynym Dobrem - Bogiem, który - jedynie On - może nas napełnić prawdziwą radością i zaspokoić nasze tęsknoty.
Dlatego ukochana/y żona/mąż, która/y jest TYLKO stworzeniem Boga, nigdy nie da człowiekowi takiego szczęścia, takiego poczucia zrozumienia, takiego nasycenia pokojem, jak może uczynić to Bóg.
|
|