Autor: Michał (---.range86-150.btcentralplus.com)
Data: 2012-05-24 21:11
Na tytułowe: Oczywiście.
P.S.
Jak to zrobić. No to nie jest takie proste. Już wyjaśniam dlaczego. Zapewne przeczytałeś niezbyt udane streszczenie średniowiecznej reguły zamiany. Niestety nauka ta, kiedyś ogólnodostępna, w erze nieustającej reformy szkolnej, która sprawia, że tego czego uczyłem się w 3 klasie liceum, wy uczycie się na 3 roku studiów specjalistycznych, a to co nam wykładali na studiach, jest wiedzą w ogóle niedostępną, jako, że zbyt trudną. Czasem wykładają ją profesorowie na seminariach dla doktorantów, częściej stanowi przedmiot habilitacji. Sam więc widzisz, że ktoś, kto podejmuje się streszczenia czegoś, czego nie rozumie, nie jest wiarygodnym świadkiem. (To tak, jakby radził sporządzenie lubczyku dla umiłowanej przez posypanie głowy popiołem) A co tu mówić o dziatwie szkolnej, która wchodzi do szkoły, by czas miło spędzić i wychodzi z umiejętnością stawiania krzyżyka na liście wyborczej jednej partii. Jako, że to zbyt trudne dla 18-tolatków, przyucza się ich jedynie do rozpoznawania dwóch liter pe i o. Czasem są problemy z krzyżykiem (trzeba tak go postawić, by nie kojarzył się z symbolem religijnym), pewnie dlatego mamy tyle głosów nieważnych. No sam widzisz, że to trudne.
Owszem, tak, jak najbardziej, oczywiście da się zamienić grzechy ciężkie na lekkie. Jak to zrobić? Nie tak prosto. JAK TU SŁUSZNIE SPOSTRZEŻONO, NA KONKRETACH TRZEBA, NIE TEORETYZOWAĆ. Przypuśćmy, ktoś dopuścił się zabójstwa. Żeby było trudniej, niech będzie to zabójstwo biskupa. No może jeszcze utrudnijmy, podczas odprawiania Mszy w kościele. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że nie każdy może sobie na taki grzech pozwolić, więc dla ułatwienia dodajmy, że niech to będzie król. (Taki średniowieczny, prawdziwy, nie telewizyjnie podmalowany na laleczkę Barbie.) No zrobił co zrobił, ale konsekwencje wtedy były straszliwe, nie to co teraz. Teraz, to można biskupa zabić, a potem jako świadek uczestniczyć w jego procesie kanonizacyjnym. Ale nie będę się wypowiadał o dzisiejszych czasach, bo musiałbym tzw. wulgaryzmów używać, potocznie zwanych, nie wiem dlaczego przekleństwami (to tak jakby twierdzić, że korniszony i ogórki kiszone to to samo, no chyba, że się już ruszają, wtedy tak, efekt spożycia jest taki sam). Więc ten król na dzień dobry tracił królestwo. Z urzędu wypowiadali mu posłuszeństwo poddani. Ładny mi król, bez ziemi. I bez poddanych. Dzisiaj to normalne, ale wtedy, musiał ruszać na podbój Europy, by sobie coś znaleźć, a jak to zrobić samopierw, bo wszak i rycerze mu posłuszeństwo wypowiadali? Ręki na siebie też nie mógł podnieść, bo by do jednego grzechu piekielnego drugi dorzucił i tak mąk piekielnych jeszcze sobie przysporzył. Niektórzy, kazali się w takim wypadku żywcem zamurować (ich piekielne wycie, w niejednym zamku do tej pory rozlega się nocami). Inni, szli na wieczną banicję, czasem do końca życia pełniąc najniższe posługi jako bracia zakonni, jeśli znaleźli takowy klasztor, któren ich przyjął. (Dlatego, król, jeśli był porywczy, zawczasu fundował klasztory po całej Europie, świadom, że obcych łacniej przebłagać, niż zawziętość swojaków.) Czasem, przywdziawszy wór pokutny, a pod nim włosiennicę, ruszał pieszo przez Europę pełną Saracenów na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, gdzie szczęśliwie dotarłszy, spędzał resztę życia o żebraczym chlebie. Jeśli nie, trafiał na galery, gdzie jego męki doczesne szybko dobiegały końca. Za to później, mógł ten nieszczęśnik, którego imię po wieczne czasy było przez potomnych zapomniane, liczyć na przychylność Pana Boga i wstawiennictwo biskupa, który jeśli nie był mściwy, potrafił wybłagać skrócenie mąk czyśćcowych nawet do lat 300. Sam więc widzisz, że nie było to takie proste. Do czasu. Pieniądz wszystko może, dlatego w krótkim czasie dopracowano się przeliczników. I tak, za zabicie biskupa można było zdjąć interdykt po ufundowaniu nowej katedry hojnie uposażonej (tak ze 40 wsi, albo i jakie niezgorsze miasteczko. Można było też żupy solne na 30 lat w dzierżawę oddać. Najdłużej trwało odstąpienie od obowiązku bosego pielgrzymowania w worze pokutnym do papieża. Ale i z tym sobie poradzono (czasem np. królowie przenosili papieży w bliższe sobie strony). Jeśli chodzi o pielgrzymkę pieszą do Ziemi Świętej, (wiadomo, że król nie zawsze miał tyle czasu, co teraz - popracuje sobie do 14-tej, a potem może w piłkę do upadłego kopać) wynajmowano więc zastępstwo. Za stosowną opłatą, jakiś sługa królewski podejmował się zaliczyć za króla ten obowiązek, wiadomo, opłata była sowita, bo i droga daleka i ryzyko spore. Jak biedak miał szczęście, do doszedł, jak nie, no to pisałem wyżej. Nie na darmo też Pan Jezus posłużył się przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie. Istniał cały system spisanych przeliczników w zależności od ciężaru grzechu ciężkiego, który umożliwiał zamienienie ich na adekwatny grzech lekki. Niestety w dobie współczesnej nauka ta poszła w zupełne zapomnienie. Pewnie w archiwach watykańskich znalazłbyś jakieś zachowane egzemplarze, tyle że po łacinie, która obowiązywała w Europie jeszcze do XIX w. Nie wiem, czy byś sobie poradził? Myślę, że warto spróbować, jako że sam zamieniać nie możesz, jest to przywilej dany przez Pana Jezusa wyłącznie Kościołowi (którym odpuścicie, będzie odpuszczony, a którym zatrzymacie, będzie zatrzymany). Myślę więc, że na początek zacznij od najłatwiejszego w tym wszystkim, to jest od łaciny.
|
|