logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: Lina (---.juranet.eu)
Data:   2012-06-14 17:34

Szczęść Boże,
Postanowiłam napisać na forum gdyż nie wiem jak wyjść z pułapki, w której się znalazłam. zostałam wychowana w katolickiej rodzinie, zawsze wysoko ceniłam Kościół i nigdy nie miałam chwil zwątpienia w Boga, jednak będąc w szkole średniej szukałam rozrywki i prowadziłam "imprezowy" tryb życia. w międzyczasie związałam się z o kilka lat starszym mężczyzną, który imprezował dużo dłużej i intensywniej. po kilku latach zamieszkaliśmy ze sobą. zaczęłam odczuwać wielką tęsknotę do Boga, martwiłam się też o mojego chłopaka, gdyż był pogrążony w nałogach, a także o naszą relację. pochodzę z rodziny gdzie tradycja, wiara i rodzina są najważniejsze. nasza relacja taka nie była. długa modlitwa o jego nawrócenie przed obrazem Chrystusa Miłosiernego: "Jezu ufam Tobie" poskutkowała szeregiem zbiegów okoliczności, które wyjawiły tajemnice ukrywane przede mną przez chłopaka. wyprowadziłam się. jednak zamiast moje cierpienie z tym związane ofiarować Panu Bogu w intencji jego nawrócenia, wypłakiwałam się w rękaw przyjaciółkom. po pół roku zeszliśmy się. jednak nie chciałam już podjąć wspólnego mieszkania. minęło następne parę lat. Miłosierdzie Pana jest jednak wielkie. doznałam prawdziwego nawrócenia, mimo, że kilka lat temu nie zaufałam Mu do końca. odczuwam ogromną radość z przyjmowania Komunii świętej. planowaliśmy ślub na ten rok, jednak musieliśmy przełożyć na rok następny. przez 7 lat współżyliśmy bez ślubu, teraz przestałam odczuwać potrzebę współżycia, nie chcę więcej obrażać Boga grzechami. przyszły mąż mnie nie rozumie. nie wiem co robić, chcę mu pokazać życie z Bogiem, jednak on tkwi w innym ciężkim grzechu, niż cudzołóstwo. nie był u spowiedzi ponad 10 lat, a te kilkanaście lat temu nie dostał rozgrzeszenia gdyż nie potraktował spowiedzi poważnie. próbowałam go zaciągnąć na Neokatechumenat, na Msze o uwolnienie i uzdrowienie, pokazywać filmy i świadectwa osób z podobnymi doświadczeniami jak on. na Neokatechumenacie był kilka razy i się zbuntował, po Mszy o uwolnienie był zirytowany każdą drobnostką i nic się nie zmienił. filmy i książki - obejrzy początek, a później jest nieobecny, lub przeczyta kilka stron. naprawdę wybieram tematykę, która powinna go interesować i nic. :( w dodatku ciągle namawia mnie do współżycia, a gdy odmawiam, mówi, że mnie traci.
doradźcie Kochani co mogę uczynić, by przeżyć ten rok celibatu? jak uczynić, by ten rok owocował w poprawę naszych nieseksualnych relacji? jak pomóc mu wyjść z nałogów, by z czystym sumieniem założyć z nim rodzinę (chodzi mi o przyszłe potomstwo)? jak przyczynić się do jego nawrócenia poza modlitwą (oczywiście modlę się za niego)? nie chodzi o to, że chcę coś zrobić, zanim Bóg sprawi cud. najzwyczajniej nie wiem jak zachowywać się na co dzień, by to zmierzało w dobrą stronę. dodam jeszcze dwie rzeczy. on został wychowany w katolickiej rodzinie jednak bez poprawnych wzorców rodzinnych. problemy jego wynikają też z nałogów, zamiłowania do pieniędzy, których zawsze mu brakowało i nerwowego usposobienia. chcę go wyzwolić z tego za sprawą Boga.
drugą rzeczą jest to, że nie liczę na odpowiedzi bym go zostawiła. zdaję sobie sprawę, iż podejmuję ogromny trud, ale świadomie biorę ten krzyż na siebie. kocham tego człowieka i chcę mu pomóc. tylko jak?

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: AsiaBB (---.c192.msk.pl)
Data:   2012-06-20 09:06

Aż się nasuwa powiedzieć ci: "wiej, póki czas", ale skoro nie chcesz takich rad... To powiem inaczej - nic nie możesz zrobić, żeby zmienić tego człowieka, stracisz tylko siły i z czasem będziesz czuć się coraz bardziej sfrustrowana, zmęczona, zrezygnowana. Zresztą widzisz sama, że twoje starania nie przynoszą efektu. Dlaczego? Dlatego, że on musiałby chcieć sam. A nie chce. I go nie zmusisz. Możesz oczywiście modlić się za niego całe życie, jednak pamiętaj, że Bóg uszanuje wolną wolę twojego narzeczonego i nie będzie obdarzał go żadnymi łaskami na siłę. A na marginesie - jesteś pewna, że łączy cię z tym człowiekiem miłość? Miłość małżeńska to wzajemne obdarowywanie się, wspieranie. Ty dajesz z siebie bardzo dużo, nawet ponad siły. A co on daje tobie? Zastanów się nad tym.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: Ewika (---.wist.com.pl)
Data:   2012-06-20 09:45

Robisz wszystko, żeby go wyciągnąć z nałogów, ze zła. A tymczasem sama siedzisz w nałogu. Uzależnienia od niego. A to już nic wspólnego z mądrą miłością nie ma. Usiłujesz go zmieniać - nie wiem, jakie Ty miałaś z kolei relacje w swojej rodzinie, ale Twoje działanie bardzo przypomina kobiety, które wiążą się z "niegrzecznymi chłopcami" - alkoholikami, rozwodnikami, wiecznymi imprezowiczami, nieodpowiedzialnymi z nadzieją, że uda się zmienić ich sposób i styl życia. Mija rok, drugi, kolejny - nic się nie zmienia. A później płacz nad zmarnowanym życiem, swoim, dzieci. Módl się za nim, o jego zbawienie - ale z dala od niego. Nie nawracaj go na siłę - bo nic z tego nie będzie. Usprawiedliwiasz go, że miał złe wzorce rodzinne. Usprawiedliwiasz go, pomimo tego, że już kiedyś Cię zawiódł. Moim zdaniem nie jest to kandydat na męża i ojca rodziny. Cóż mogę Ci polecić? Idź do dobrego, katolickiego psychologa i przedstaw wszystko, tak jak tutaj napisałaś. A następnie podejmij wychodzenie z uzależnienia od drugiej osoby. Dopiero wtedy odpowiedz sobie na pytanie czy to na pewno aby jest miłość, a nie zaślepienie. Nie mogę Ci poradzić niczego innego, nie mogę Ci powiedzieć, żebyś nadal z nim była i starała się namówić go na nawrócenie i czystość.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: Ewa A. (---.range109-148.btcentralplus.com)
Data:   2012-06-20 10:21

Twój przyszły (i przeszły) nie dopuszcza do swego serca Boga. Dla niego popęd jest ważniejszy niż odpowiedzialność za siebie i drugiego. Odrzucając Boga, odrzuca swoje zbawienie. Na razie myśli, że stan "błogości" seksualnej będzie wieczny, i że on jest najważniejszy. A chrześcijanie stawiają Boga na pierwszym miejscu, pozostałe rzeczy i tak będą nam dane przez Boga, bo On się o nas troszczy.
Dopuszczaliście się razem tego samego grzechu. Ale każdy za siebie w pojedynkę będzie odpowiadał za swoje czyny przed Bogiem na sadzie ostatecznym. Ty się nawróciłaś, możesz być dumna z siebie, ale czy do końca?

Liczyć możesz na Boga, ale On nie zdziała żadnego cudu "na pokaz". Jestem ciągle związana z tym "przyszlym" i on doskonale wie jak na Ciebie wpływać. Może Cię znowu namówić do grzechu, jeśli Ty nie nazwiesz wszystkiego po imieniu. To Ty najpierw powinnaś się zmienić i Twoje słowa powinny być TAK i NIE.
Jeśli nie chcesz budować rodziny na Bogu, posypie się u was w życiu tak jak wali się dom wybudowany na piasku.
Jeśli chcesz się zmienić: postaw warunek: spotykamy się oficjalnie tylko w moim rodzinnym domu. Czy Twoja rodzina taka katolicka, jak piszesz, nie może być przykładem wzajemnego poszanowania się? A to co was wcześniej łączyło - trzeba nazwać głośno i jasno, że zbłądziłaś, a teraz pojednałaś się z Bogiem i nigdy nie chcesz Go zdradzić, bo On jest dla Ciebie ważniejszy, niż nawet Twoi bliscy: matka, ojciec, Twój "przyszły".
Trzymaj się Boga, bo szatan walczy o Ciebie. Służyłaś mu dosyć długo. Z Panem Bogiem.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-06-20 10:34

Skoro jeszcze nie związałaś się małżeństwem, nic straconego: rozstań się z tym mężczyzną, a wszystko będzie dobrze. Tak to jest, gdy zaczyna się relacje z mężczyzną falstartem, czyli wspólnym mieszkaniem. Znawcy tematu twierdzą, że gdy pęknie struna skrzypiec, po związaniu jej na supeł, instrument już nie zagra tak, jak z nową struną. Trudno, stało się, trzeba zaczynać od nowa, tylko teraz już nie z tym mężczyzną i nie od wspólnego pomieszkiwania przed ślubem.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: Tomek (---.acn.waw.pl)
Data:   2012-06-20 20:31

Lino - nie walczysz z narzeczonym, lecz z tym, który jest przeciwnikiem Boga. Zły walczy o niego, a grzech powoduje, że Twój narzeczony nie ma jak walczyć. Jeśli będziesz go zmuszać, pokazywać świadectwa, ciągać na Msze, raczej mało osiągniesz bez dodatkowego wsparcia. Mam doskonały przykład koleżanki, która wytrwale i gorąco modliła się za swojego chłopaka zadeklarowanego ateistę. "Biegała" do św. Józefa, klęczała z różańcem w ręku i udało się. Nie załamuj się. Sama, ze swoim intelektem, swoimi pomysłami nie wygrasz. Codzienny różaniec (nawet cały - a więc 4 części jeśli masz czas) to wielki "odgromnik" od działania sił złego. To Twoja szansa.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: Ewa (89.204.130.---)
Data:   2012-06-20 20:54

Jak powiedziała moja poprzedniczka, małżeństwo to wzajemne obdarowywanie się miłością, a nie jednostronna i chora miłość. Kiedyś będziesz żałować, jeśli z nim zostaniesz. Pan Bóg nie wymaga od nikogo takiej ofiary. On chce, żebyśmy byli szczęśliwi już tu na ziemi. Ale niektórzy sami pakują się w kłopoty, a potem mają pretensje do Pana Boga. Czy chcesz swoim ewentualnym dzieciom zafundować takiego ojca? To niesprawiedliwe wobec nich. Twój "przyszły" nie zmieni się po ślubie na lepsze, jeśli teraz mu na Tobie nie zależy. To prawda, jak powiedzieli poprzednicy, że Pan Bóg szanuje wolną wolę człowieka i nikomu nie będzie na siłę udowadniał swojej miłości. Przecież człowiek może nawet wybrać piekło i Bóg nie będzie go na siłę powstrzymywał.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: I. (---.10.11.univie.teleweb.at)
Data:   2012-06-21 13:46

W 7 rozdziale 1 listu do Koryntian wers 16, św. Paweł pisze: "skądże zresztą możesz wiedzieć, żono, że zbawisz Twojego męża?". - Nie masz wobec tego człowieka zobowiązań, nie wychodź za niego, jak Cię nie rozumie.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: Przemek (---.zamek.net.pl)
Data:   2012-06-22 00:33

Chyba już sporo czasu minęło. W zasadzie jedyna przeszkodą do małżeństwa jest on sam. Nie można nikogo zmuszać do zmiany siebie bez jego woli. Małżeństwo chrześcijańskie może zawrzeć tylko dwoje chrześcijan. Jeśli nie chce się zmienić, Bożego życia prowadzić z nim nie będziesz.

Jemu jest tak wygodnie. Widocznie wyczuł, że na dużo mu pozwalasz i weźmie Cię na przeczekanie. Jakby mu zależało na spokoju Twego sumienia, zdecydowałby się o wiele lat wcześniej. Mam takie wrażenie, że sama się boisz czy on wytrzymałby tyle czasu bez współżycia. Z tego wynikałoby, że jesteś nieważna dla niego. Nie do końca mu ufasz, a zarazem nie chcesz zmian w życiu.

Może ten związek wydał już swoje owoce? Czy naprawdę myślisz, że można żyć w grzechu i jeszcze wyprosić Boga, aby dopomagał wbrew ludzkiej woli drugiej strony? Czy dla ciebie chrześcijaństwo to kompromisy ze złem? Nie można być trochę w ciąży i trochę być wiernym wartościom.

Samo mieszkanie ze sobą na stałe, nawet bez seksu to też grzech - zgorszenia. Robienie różnych innych rzeczy jakie powinny być czynione w małżeństwie. Pozdrawiam i życzę owocnych refleksji.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-06-22 13:29

Jeśli jest Pani gotowa żyć z człowiekiem, który Pani nie rozumie, jest to Pani wybór. I Pani poniesie tego wyboru wszelkie konsekwencje. Tak dobre, jak i złe.
Jeśli ma Pani jakiekolwiek wątpliwości, sugeruję zakończyć ten związek. Bycie razem kobiety i mężczyzny nie może być obszarem niezrozumień, wątpliwości, udręki, i tak dalej.
Małżeństwo to "zabawa" dla dorosłych, którzy wiedzą czego chcą i gotowi są brać udział w tym długodystansowym i trudnym biegu.
Jeśli na samym początku nie ma zgodności poglądów, nie ma co liczyć na to, że się jakoś ułoży. Statystyki pokazują, że "im dalej w las, tym więcej drzew". Problemy nie rozwiązane na początku skutkują lawinowym narastaniem kolejnych problemów, te znów multiplikują się i potem wszystko tak się zapętla, że nie ma wyjścia.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2012-06-22 18:29

"świadomie biorę ten krzyż na siebie" - Droga Lino, po pierwsze, musisz zmienić swoje patrzenie na krzyż. Krzyż ma nas czynić miłośnikami Chrystusa, a nie masochistami lub cierpiętnikami. Każdy i tak otrzymuje krzyże w "sam raz" i z Panem Bogiem jest w stanie je nieść. Ale, kiedy zaczyna dodawać nierozsądnie sobie sam krzyży, to szybko go one przygniotą.
Pytasz o konkretne rady, to ci je dam:
Zerwij z nim całkowicie i natychmiast, bo musisz coś radykalnego zrobić, aby on COŚ poczuł. Jako jedyne usprawiedliwienie powiedz mu, że przemyślałaś wszystko i dla ciebie życie z Bogiem i założenie rodziny z kimś, kto będzie na tej drodze do Boga cię wspomagał jest ważniejsze od pieniędzy, dobrego ustawienia, sukcesów życiowych, a nawet uczuć jakie do niego żywiłaś.
I koniec. Żadnych kontaktów więcej. I konsekwentne milczenie na próby pojednania się z jego strony. Próby te będzie on ponawiał z coraz większa siłą i to bardzo dobrze. Może też się "obrazić" i milczeć, ale ty się tym nie zajmuj, bo w tej chwili nie będzie to miało znaczenia, jak będzie przeżywać zerwanie. Przeżywać je, z tego co opisałaś (10 lat bez spowiedzi), raczej będzie bezbożnie. A chodzi o to, aby zaczął przeżywać coś z Bogiem. Gdy będzie bezsilny, to może i zwróci się w tę dobrą stronę. Może lecz nie musi, bo jest wolny. W tym czasie ty tylko się módl np. codziennie Koronką do Miłosierdzia Bożego, albo jak lubisz się modlić więcej, to nawet możesz odmawiać nowennę Pompejańską lub to, co ci serce podsunie. Bo widzę twoje wielkie zdeterminowanie.
Jeśli posłuchasz mojej rady, (jak zechcesz), to jestem pewna, że znajdą się najlepsze rozwiązania tych wszystkich rozterek. Bóg wie jakie. Nie od razu, ale na pewno. :)
Dlatego, że wybierając Boga, nie możemy się zawieść.

 Re: Przyszły mąż mnie nie rozumie.
Autor: Ewa (89.204.130.---)
Data:   2012-06-22 22:04

Calina dobrze napisała. Też przekonałam się już wielokrotnie, że jeśli się odda jakąś sprawę Panu Bogu, zrezygnuje się ze swojego głupiego uporu i krótkowzroczności, Pan Bóg zawsze poprowadzi i po jakimś czasie będziemy Mu dziękować. Dam może dwa przykłady:
Pierwszy. Byłam zakochana, ale najpierw poszłam z tym do Pana Boga i powiedziałam podczas Mszy św. tak z całego serca, że jeśli to jest Jego wola, to przyjmuję tę miłość, a jeśli nie, to niech weźmie ode mnie to uczucie. I stało się coś niesamowitego: Po Mszy św. odeszło ode mnie to zauroczenie, zostałam uwolniona natychmiast. Ten człowiek jest teraz tylko moim znajomym. Po roku okazało się, że gdyby było coś więcej niż zwykła znajomość, byłby to bardzo zły wybór. Niech Pan Bóg będzie uwielbiony za swoją miłość do nas. On naprawdę chce, żebyśmy byli szczęśliwi już w tym życiu, ale trzeba się godzić, nieraz rezygnować z własnych zachcianek i po prostu szukać Jego woli. On jest naprawdę najlepszym Ojcem.
Drugi przykład. Starałam się o jeden wyjazd zagraniczny, nic z tego nie wyszło. Było mi smutno. Mieszkanie, w którym miałam mieszkać za jakiś czas całkowicie się spaliło. Nikomu nic się nie stało, ale nikt też nic nie uratował. Wtedy przeprosiłam Pana Boga, że było mi przykro i że nie zaufałam Mu natychmiast.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: