Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2012-10-31 10:36
Pani/Panie TeBe
Nigdzie, nigdy i żaden sposób nie twierdziłem, sugerowałem, zakładałem, że szatan nie istnieje, więc nie musi mnie Pan/Pani w tym zakresie nawracać, bom nawrócony.
Ja po prostu uważam, że pewne proporcje w naszje religijności zostały zachwiane, bo szatan i jego sprawy nie stanowią osi wobec której obraca się chrześcijaństwo i pytanie o szatana i jego sprawki nie jest zasadniczym, nawet nie jest aż tak istotnym pytaniem chrześcijanina/chrześcijanki. Nieustannie o tym przypominam. Zasadniczym pytaniem chrześcijan jest pytanie: "Jak dojść do Boga idąc po śladach Jezusa Pana?".
Ja, w ramach moich skromnych możliwości, szukam odpowiedzi na to pytanie. I szukając jej doszedłem do wniosku, że jeśli będę trzymał się Boga, to żadne szatańskie bicie, plucie, kopanie mi nic nie zrobi. Tą oto refleksją podzieliłem się ze wszystkimi Państwem czytającymi moją wypowiedź.
Ale skoro Pani/Pan uważa, że jednak jest inaczej, że grozi Pani władztwo szatana i boi się go Pani/Pan, to ja to rozumiem. Jeśli Pani/Pan lub ktokolwiek inny uważa, że w szukaniu drogi do Boga istotne jest będzie poszukiwanie odpowiedzi na pytanie "czy szatan ma dostęp do moich snów", to ja też nie mam nic przeciw temu jeśli jednak zachowa się pewien porządek rzeczy i uzna, że pytanie o drogę do Boga jest pytaniem ważniejszym, istotnym i zasadniczym a to drugie pytanie ma tylko charakter pomocniczy. Dopiero przy takim założeniu pytanie o sny ma sens jako pytanie chrześcijańskie, inaczej wykracza poza ramy naszej wiary i wkracza na obszary, które są mi obce.
Trudno mi polemizować z tezami ks. prof. Ratzingera, które Pani/Pan przytacza, zwałaszcza, że są to cytaty wyrwane z większej całości i ciut "poszatkowane". Ale też trzeba uwzględnić tu jedno założenie, które Ratzinger zrobił pisząc o władztwie szatana nad człowiekiem. Założeniem tym jest to, że jedynym, prawdziwym, absolutnym władcą człowieka jest jego Stwórca, władca nad władcami. Władca, który w swojej władzy sam się ograniczył dając człowiekowi swoje dary: wolną wolę, rozum, sumienie, umiejętność odróżniania dobra od zła, wiarę w to, że może być zbawiony. I dopiero niewłaściwe wykorzystanie tych darów przez człowieka powoduje, że człowiek zrywa wieź, która łączy go ze Stwórcą (który nie jest Bogiem dalekim, nieosiągalnym ale jest Emmanuelem, Bogiem, który jest z nami) i powoduje, że człowiek może przejść "na ciemną stronę mocy", popaść w władanie tego, który jest wrogiem. Wrogiem (hebr. satan- wróg) tak Boga, jak i Jego stworzenia. Myślę także, że wrogiem samego siebie ale to temat na inną, bardzo subtelną teologiczną refleksję.
|
|