Autor: on (---.torservers.net)
Data: 2013-07-08 10:36
Nie tak dawno zadawałem sobie podobne pytanie jak Ty. Przez kilkanaście lat moje życie pozbawione było sensu, zadręczałem się wydarzeniami z przeszłości, których też nie wyobrażałem sobie abym wyznał kiedykolwiek na spowiedzi, czułem się nic nie wartym człowiekiem, bez żadnej przyszłości, pogrążającym się sam z dnia na dzień. Przez okres jakiegoś roku planowałem iść do spowiedzi i wyspowiadać się z całego życia. Kończyło się na samym planach i odkładaniem tego na jakaś dalszą przyszłość. Mimo tego czasem się spowiadałem, aczkolwiek bez wyznawania najważniejszych grzechów. Z każdej takiej spowiedzi wychodziłem zadowolony na 5 minut, po tym czasie wspomnienia wracały, a wraz z nimi moje dręczenie. Kiedyś będąc w kościele czułem taką nieopisaną potrzebę aby pójść się wyspowiadać ze wszystkiego i zostawić całą przeszłość za sobą, nawet poczyniłem jeden krok w kierunku konfesjonału, jakby mnie coś/ktoś popchnęło - trudno to opisać bo to nie był taki zwykły krok - ale mimo wszystko, wstyd i strach zwyciężyły i nie poszedłem do tej spowiedzi, ale było już bardzo blisko. Od tego czasu minęło kilka miesięcy. W międzyczasie dowiedziałem się o mszach św. z modlitwą o uzdrowienie i o uwolnienie prowadzonych przez o.Witko, o.Pacyfika, o.Teodora Knapczyka - być może ktoś jeszcze prowadzi takie msze - ja słyszałem tylko o tych 3 zakonnikach. Postanowiłem, że wybiorę się na taką modlitwę i że wyspowiadam się z tego wszystkiego co mnie do tej pory dręczyło. Tym razem miałem na tyle odwagi aby przystąpić do spowiedzi, bardzo tego chciałem - spowiedź się odbyła, a ja "narodziłem się na nowo" - wiem, że to brzmi banalnie, ale najzwyczajniej w świecie nie da się tego opisać. To co było do tej pory odeszło w niepamięć, a ja jestem teraz wolnym człowiekiem i czuję Bożą obecność, nie straszne mi są sprawy, które do tej pory mnie przerastały. Życzę Tobie abyś nabrał odwagi, wiem, że to nie łatwe, mi też to szybko nie przyszło. Ale po naprawdę wielu przemyśleniach doszedłem do wniosku, że życie na ziemi bez Chrystusa i życie w grzechu jest pozbawione sensu a nawet chwilowe przyjemności to złudne chwile, które z prawdziwym szczęściem niewiele mają wspólnego, zaś najmniejsza porażka, stres są dla nas nie do pokonania. Powodzenia :)
|
|