Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2013-06-30 11:09
W ten sposób "załatwia się" nagłą wizytę u ciężko chorego, któremu grozi śmierć. Tutaj nie wiem na czym polega ta "pilność" sytuacji, niezbędność oczywiście rozumiem :)) To, że to obca parafia nie ma tutaj najmniejszego znaczenia, wielu z nas w ogóle nigdy nie chodzi do spowiedzi w swojej parafii - to było bardzo bardzo dawno temu, kiedy zdaje się był obowiązek spowiedzi wielkanocnej u swojego proboszcza.
Pytanie jest inne: czy rzeczywiście trzeba przyjść nagle, przerywać księdzu nie wiem co: drzemkę, wizytę przyjaciół, rozmowę telefoniczną, przygotowanie kazania - bo mi się zdarzyło ciężko zgrzeszyć? W takich sytuacjach trzeba pomyśleć: a gdyby tak nawet nie wszyscy, ale 50% osób, które właśnie zgrzeszyły ciężko, natychmiast przychodziło na parafię z prośbą o spowiedź?
Znam zdanie niektórych ludzi, że jak ktoś poszedł na księdza, to ma być do dyspozycji. Ale to jest zwykły człowiek, który jakoś sobie planuje czas. Zanim się tak powie, trzeba najpierw popatrzeć na siebie. Też można powiedzieć: chcesz być katolikiem, to nie grzesz ciężko. Wiesz, że jest szczególna sytuacja (jaka?), bo np. jutro jest msza pogrzebowa Twojej matki i "musisz" iść do komunii - to tym bardziej dzisiaj nie grzesz. Głupio mówię, prawda? No trochę głupio, ale czy nie ma w nas ogromnego braku pokory nawet nie wobec kapłana, ale wobec samego Boga? My sobie możemy grzeszyć kiedy chcemy, bo nam się w tej chwili zachce. Możemy grzeszyć nawet całymi latami. A potem nagle nam się zachce spowiedzi i wszyscy mają być nagle do naszej dyspozycji. Nie mówię tylko o tym "wątkowym" przypadku, ale ogólnie. Ileż razy słyszałam: Bóg mnie nie kocha, nie chce mojego nawrócenia, bo tak bardzo chciałam iść do spowiedzi, a w trzech kościołach o tej porze nie było żadnego kapłana. Podobnie mówią i ludzie, którzy nie byli 20 lat do spowiedzi, i ci, którzy chcą chodzić codziennie do spowiedzi, bo codziennie się masturbują. Dla mnie takie żądanie natychmiastowej spowiedzi jest jakimś nieporozumieniem. Jak mi się chce sikać, to owszem, muszę iść natychmiast. A spowiedź, to korzystanie z tak ogromnego dobra, że nie może polegać na żądaniu, by wszyscy księża byli do mojej dyspozycji, gdziekolwiek jestem i o każdej porze, bo mnie się właśnie zachciało (przypominam wątek na forum o budzeniu księdza w środku nocy, bo zgrzeszyłem i potrzebuję spowiedzi). Jezus aż umierał na krzyżu, żebyśmy mogli z tego daru skorzystać. My i tak mamy zbyt łatwy dostęp do konfesjonałów, co w pewnym sensie, niestety, ułatwia nam nie tylko naszą spowiedź, ale i grzeszenie. Sto razy byśmy się zastanowili, gdybyśmy wiedzieli, że po grzechu przez rok nie pójdziemy do komunii, bo nie ma w konfesjonale kapłana.
Owszem, ksiądz nam nie robi łaski spowiadając nas, bo do tego został posłany. Ale i my nie robimy łaski spowiadając się. A czasem sprawiamy takie wrażenie. To stąd potem biorą się odczucia, że skoro już przyszliśmy, to ksiądz MUSI udzielić nam rozgrzeszenia, a jak nie udzieli to nas krzywdzi.
Dla mnie normalną sytuacją byłoby "złapanie" księdza przed mszą, po mszy (w Polsce msze są codziennie), albo podczas dyżuru w kancelarii i umówienie się na spowiedź. Normalniejsze też byłoby dla mnie zatelefonować i zapytać, kiedy byłaby możliwość spowiedzi (wyjaśnić powód pilnego poszukiwania) - wtedy ksiądz może wybrać wolny czas, nie ma tego żądania, by ksiądz w tej chwili rzucił wszystko co robi i zajął się Tobą. Nie ma tu przecież zagrożenia śmiercią.
Ale jeszcze raz piszę: nie wiem co to znaczy ta "pilność" sytuacji. Rozumiem, jeśli za chwilę czeka Cię bardzo niebezpieczna podróż, czy inna sytuacja, która może być zagrożeniem Twojego życia, np. operacja. Mniej rozumiem, jeśli jutro jest msza wspólnoty (z którą jesteś w drodze) i po prostu wstyd Ci nie iść do komunii, a do "swojego" księdza ze wspólnoty też Ci wstyd iść do spowiedzi, ale masz możliwość. Ludzie bardzo różne rzeczy uważają za pilne, dlatego się rozpisałam. Jeśli na spokojnie, po przeczytaniu tego i pomyśleniu czym jest spowiedź, nadal uważasz, że to jest naprawdę pilne i "musi" być teraz - to idź i dzwoń na domofon. To jednak - według mnie - nie jest normalne zachowanie katolika, tylko wyjątkowe, i w rozmowie z kapłanem trzeba o tym pamiętać. Pokorna prośba, a nie żądanie.
Teraz z kolei zakładam, że sytuacja naprawdę jest pilna. Jeśli ksiądz nie znajdzie czasu lub nie będzie go w domu, a Ciebie czeka coś niebezpiecznego, to pamiętaj, że możemy wzbudzić w sobie żal doskonały, który MOŻE zmazać nawet grzech ciężki. Jeśli potrafisz, to nie ma już niebezpieczeństwa śmierci w stanie grzechu ciężkiego. Gdy nie ma możliwości spowiedzi, to warto z tego korzystać. Ale to NIE ZASTĘPUJE spowiedzi. W absolutnie wyjątkowej sytuacji można nawet wtedy przyjąć Najświętszy Sakrament, ale tutaj jest warunek, który trzeba wypełnić: iść natychmiast do spowiedzi, gdy tylko się da i te grzechy ciężkie także podczas spowiedzi wypowiedzieć. Natychmiast jak się da. Tam gdzie nie ma kapłanów na co dzień, a komunii udziela świecki szafarz, taka potrzeba może być częsta. U nas w Polsce - musiałaby być sytuacja rzeczywiście wyjątkowa. Skoro komunii udziela kapłan podczas mszy świętej, to znaczy, że jest tu możliwość spowiedzi, bo jest kapłan. Wstyd przy spowiedzi jest rzeczą normalną, więc nie może być argumentem korzystania z nadzwyczajnych przywilejów. Niepójście do komunii w jeden dzień (oczekiwanie na spowiedź) naprawdę może przynieść coś dobrego, tęsknota za Jezusem może pomóc w odrzucaniu pokusy, albo w zrozumieniu wartości spowiedzi. To naprawdę nie jest zwykłe umycie rąk.
|
|