logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Powinnam chodzić do szkoły, ale.
Autor: Elveine (212.244.182.---)
Data:   2013-09-20 11:38

Jestem teraz w pierwszej liceum. W gimnazjum zmagałam się z myślami samobójczymi,(ale nie na tyle silnymi, żeby mieć próby samobójcze) i w pewnym stopniu z nerwicą. Nie mogłam za bardzo odnaleźć się w swojej klasie, ale miałam koleżankę z którą się dobrze dogadywałam i jakoś sobie radziłam. Pod koniec gimnazjum i w wakacje czułam się bardzo dobrze, niczym się nie przejmowałam. Byłam pewna, że w liceum będzie o wiele lepiej. Ale jak już pewnie się domyślacie, nie jest lepiej tylko gorzej. W pierwszym tygodniu nie umiałam się odnaleźć przez co zaczęłam bać się szkoły i strasznie stresować przez co nie mogłam jeść. Teraz nie chodzę do szkoły i nie wiem co robić. Powinnam chodzić do szkoły, ale przez nią czuję się o wiele gorzej i psychicznie i fizycznie. Mogłabym mieć indywidualne nauczanie, ale tego strasznie się boję. Najchętniej poszłabym już do pracy. ;///

 Re: Powinnam chodzić do szkoły, ale.
Autor: d... (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-24 12:21

Może warto powiedzieć o tym rodzicom. Chociaz oni nie zawsze nas rozumieja, ale szczera rozmowa z kimś moglaby Ci pomóc albo z psychologiem. No ale przede wszystkim Warto twój problem ofiarować Panu Bogu.

 Re: Powinnam chodzić do szkoły, ale.
Autor: Monika (już 17l.) (---.piaseczno.robbo.pl)
Data:   2013-09-24 19:33

Mniej więcej rok temu pisałam tu podobnego posta.
Różnica jest w tym, że moje problemy zaczęły się dopiero w I LO.
W tej klasie, szczególnie przez pierwsze kilka miesięcy niemal w ogóle nie jadłam, cięłam się, aż do dwóch prób samobójczych, chciałam uciekać z domu, nie chciałam tylko chodzić do tej szkoły, wagarowałam. Nie dogadywałam się z klasą, źle się tam czułam. Doskonale wiem co czujesz. I bardzo Ci współczuję. To uczucie jest okropne.

Do szkoły jednak musisz chodzić. Musisz się przemóc. Jeśli masz możliwość takiego nauczania (ja nie miałam) to skorzystaj. Może to nie będzie Cię tak dołowało, niszczyło.

Rozmawiałaś na ten temat z rodzicami? Z pedagogiem szkolnym?
(taa... teraz pisze takie rzeczy, a sama tego nie potrafiłam zrobić rok temu)
Musisz podjąć jakieś działania. Musisz zdobyć wykształcenie, żeby móc pracować. Masz cel: chcesz pracować. Więc, mimo braku chęci, mimo lęku, mimo nerwicy, myśli samobójczych weź się w garść i postaraj choć trochę. Nie musisz mieć 5 czy 6 od razu. Ważne, żebyś chodziła do szkoły i się w miarę uczyła.

Teraz nie chodzisz, a zaległości się zbierają. Ja też, jak nie chodziłam, miałam dużo zaległości. Przez cały I semestr obrywałam za to wszystko...
Jeśli rozmawiałaś z rodzicami to poproś ich o wizytę u psychologa.
Mojemu sens, podczas całej I klasy (tzn. teraz też, ale wtedy było ogólnie tragicznie) nadawało to, że codziennie przed szkołą, albo wieczorem szłam na mszę. Jeśli masz taką możliwość to spróbuj. I módl się!

Wiesz... Ja w I klasie nie zawsze się uczyłam, ale wtedy prosiłam Pana Boga, żeby jakoś wykombinował coś, bo ja tego nie przeżyję. Oczywiście, nie liczyłam, że mnie wysłucha, no bo w końcu miałam czas na naukę, ale nie chciało mi się po prostu, jednak On, ku mojemu zdziwieniu ZAWSZE po tej prośbie mnie słuchał. Miała być kartkówka, przełożona, nic nie umiałam na matmę - pani zapytała nie mnie a kogoś innego. I tak wiele, wiele razy. A potem płakałam ze szczęścia, ze Pan Bóg tak mnie kocha. Trudno mi nadal uwierzyć w to, że Pan Bóg mnie wysłuchuje. Fakt, że miałam sporo jedynek, ale często było to dlatego w czasie, gdy Boga miałam gdzieś, nie modliłam się.
BÓG CIĘ KOCHA! I ON CI POMOŻE!!!
Tylko daj coś z siebie. Jakąkolwiek chęć...
Postaraj się. Wierzę w Ciebie.
Mnie się udało.
Ze średniej 3,18 na I semestr na 4.06 na koniec roku. Paska nie miałam, ale dałam z siebie wszystko. Nie zależało mi na kontakcie z osobami, które nie chcą tego, które nie zasługują na to. Ucz się dla siebie, chodź do szkoły dla siebie.
Miałam jeszcze inne, rodzinne problemy, ale jak zajęłam się nauką na serio, nie tylko siedziałam przy biurku z otwartą książką, myśląc jakie to życie jest głupie, to i te problemy nie odgrywały tak dużej roli.
Przed szkołą módl się, a jak będzie trudno w czasie szkoły to wystarczy "Jezu, pomóż" czy "Jezu ufam Tobie!". W drodze do szkoły możesz odmówić Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
Spróbuj do szkoły iść jak najszybciej. W czwartek, piątek. Jak już zaczniesz chodzić regularnie to trochę się to poprawi wszystko na pewno. Ale nie zaniedbuj szkoły.
Powodzenia :)

 Re: Powinnam chodzić do szkoły, ale.
Autor: AsiaBB (---.158.217.69.pat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-09-25 09:44

Do pracy chciałabyś? Moja kochana, w pracy też pojawiają się różne problemy, o których jeszcze teraz nie musisz wiedzieć, zanim do pracy dorośniesz. Większość pracujących dorosłych z radością odpoczęłoby sobie w szkolnej ławce, naprawdę. Ty boisz się szkoły, to się nazywa fobia szkolna i można ci pomóc. Porozmawiaj koniecznie z wychowawcą klasy i pedagogiem szkolnym. Niech wiedzą, że nie olewasz szkoły i nie wagarujesz, bo ci się nie chce uczyć na klasówkę z matmy, tylko masz poważne problemy, o czym świadczą też te myśli samobójcze. Prawdopodobnie zostaniesz skierowana na badania do poradni psychologiczno-pedagogicznej (sama też tam możesz pójść prosząc o rozmowę z psychologiem o swoich problemach), gdzie mogą (ale nie muszą) orzec właśnie to indywidualne nauczanie. Ale to nie jest ucieczka od problemów. Pewna dziewczyna, z którą miałam kontakt, dostała indywidualne nauczanie na semestr, podczas którego uczęszczała na terapię i celem był jej powrót do normalnego funkcjonowania w klasie w przyszłym semestrze. Bo przed problemami się nie ucieka, tylko je rozwiązuje. Dlatego koniecznie poproś o pomoc dorosłe osoby, które chcą i potrafią pomóc. I pamiętaj, że jesteś na początku drogi, a wtedy wszystko wydaje się trudne; nowa szkoła, nowi koledzy i nauczyciele, nowe obowiązki, więcej nauki itd. Taka sytuacja jest stresująca niemal dla każdego, nawet dla osoby, która mało się przejmuje wszystkim, łatwo nawiązuje kontakty itp. A co dopiero dla kogoś, kto boryka się z nerwicą i myślami samobójczymi. Jednak dużo dobrego robi tu czas - nową klasę poznaje się z tygodnia na tydzień coraz lepiej, poznaje zwyczaje i wymagania nauczycieli, przyzwyczaja do nowych, trudniejszych obowiązków. Jedni robią to szybciej, inni wolniej, a tobie wystarczy trochę pomóc. I są osoby, do których masz prawo o taką pomoc się zwrócić. Zobaczysz, że wszystko się poukłada, a za parę lat, odbierając świadectwo maturalne łezka ci się w oku zakręci (jak większości z nas), że to już koniec beztroski, że teraz studia, praca, pieniądze, dzieci... Trzymaj się i głowa do góry.

 Re: Powinnam chodzić do szkoły, ale.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-09-25 11:07

Elveine, co dzieje się w twoim sercu? Może zostało zranione przez osoby związane ze szkołą, masz złe wspomnienia i stąd ta niechęć do szkoły? Zwróć się do Jezusa o pomoc, bo On najlepiej rozumie ludzkie zranione serca. Jego Serce zostało najbardziej zranione. Módl się: Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według serca Twego.

 Re: Powinnam chodzić do szkoły, ale.
Autor: Ava (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-09-25 23:35

Przestań się nad sobą użalać. Liceum to najlepszy czas w Twoim życiu. Weź się w garść.

 Re: Powinnam chodzić do szkoły, ale.
Autor: Monika (już 17l.) (---.piaseczno.robbo.pl)
Data:   2013-09-26 08:06

Ava, mylisz się. To wcale nie jest najlepszy czas.
Widocznie nie przechodziłaś/łeś przez takie problemy.
Mówić to każdy potrafi tak.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: