Autor: gonia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2014-01-28 20:36
Witajcie. Postanowiłam napisać, ponieważ dopadają mnie wyrzuty sumienia. Od prawie roku pracuję w dużej firmie, która świadczy oględnie pisząc pomoc. Pracy mamy w bród, wynagradzani jesteśmy słabo, jestem odpowiedzialna za wiele rzeczy, a dla mojego kierownika najważniejsze są terminy w sprawach przeróżnych. Często zostaję za darmo po godzinach, a mimo to nie udaje mi się ani utrzymać z tych pieniędzy, ani zrobić rzeczy, które są naprawdę ważne. Przeważnie marnuję energię na sprawy, które wymaga się ode mnie, by były zrobione w ściśle określonym czasie. Są to sprawy, których nie imałabym się, gdybym prowadziła tę firmę, ponieważ poświęcam czas krętaczom, a ludzie którzy potrzebują naprawdę naszej pomocy czekają na nią czasem naprawdę długo. Za długo. Często jestem wyczerpana, zapominam o nich, bądź po prostu mi się nie chce i czekają na termin, gdy będę musiała to zrobić, choć często mogłabym znacznie to przyspieszyć. Czasem ze zmęczenia i natłoku obowiązków coś pomylę, później się zreflektuję, co znacznie wydłuża czas wykonywania usługi. Nie wykluczam, że działam na ich niekorzyść, ale niestety łatwo o pomyłkę, gdy pracuje się czasem 11 godz. ciągiem w jednej pozycji, jak maszyna... Wg mnie nie jestem dobrym pracownikiem. Z drugiej strony obowiązują mnie określone czynności, które muszę wykonać w danym momencie, a gdy ich nie dopełnię będę miała nieprzyjemności. Często zdarza mi się również nie poświęcać czasu rzeczom niedochodowym, bo tak jak już pisałam - jesteśmy słabo wynagradzani, częściowo prowizyjnie i gonimy za pieniądzem. Wszystko to co napisałam sprawia, że czuję się coraz gorzej, bo wiele rzeczy partaczę, ale wiele też nie zależy ode mnie, choć być może mam większy wpływ na to, niż mi się wydaje. Jestem na początku drogi zawodowej, boję się, że wejdzie mi to w nawyk, nauczę się jak kręcić i nigdy już nie będę robić niczego porządnie. Dopadają mnie wyrzuty sumienia, że nie pomagam tym, którzy najbardziej potrzebują mojej pomocy. Martwi mnie to, bo skoro nie jestem dobrym pracownikiem, nie mogę być dobrą chrześcijanką.
|
|