logo
Czwartek, 16 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-04 13:10

Witam, niech mi kotos tu na tym forum odpowie jak to jest z pomoca dla biednych rodzin, zwracalem sie z prosba o taka pomoc do roznych instytucji panstwowych i nic,zwrocilem sie o pomoc dla mojej rodziny do kosciola i tez jej nie otrzymalem, jak to jest, przecierz podstawa naszej wiary jest milosc do blizniego, a moja 6 osobowa rodzina nie moze nigdzie uzyskac takej pomocy, w moim domu nie ma alkoholu. przemocy itp, jestesm normalna rodzina tylko tyle ze biedna.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Iza (---.tvkdiana.pl)
Data:   2014-05-04 17:11

Jak to jest? Ano tak kiepsko, że Pan Bóg musi nam o tym przypominać ustami papieża Franciszka. Napisz coś więcej - skąd jesteście, w jakim wieku są dzieci, czego potrzebujecie poza gotówką (może ktoś będzie miał coś do oddania), jak dokładnie wygląda Wasza sytuacja.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: fc (---.dyn.optonline.net)
Data:   2014-05-04 17:56

A na internecik kasa jest...
Panie Stefanie, Przede wszystkim Pan jest głową rodziny i na Pana barkach spoczywa utrzymanie rodziny. Niech Pan spróbuje poszukać (tylko poszukać) pracy, niech Pan zarejestruje się w Ośrodku Pomocy Społecznej i w parafialnym Caritasie, jeśli jest i na pewno w jakimś stopniu otrzyma Pan pomoc.
Tylko niech Pan nie siedzi z założonymi rękami jak niektórzy, co to dowodzą, że pomoc im się od państwa, Kościoła i ludzi po prostu NALEŻY....Bo jeśli Pan jest z takiego rodzaju ludzi, to nie powinien Pan otrzymać ŻADNEJ pomocy aż do czasu, gdy pańska postawa się zmieni.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Joanna (---.9.212.187.static.ttnet.com.tr)
Data:   2014-05-04 19:09

Napisz prosze, co wedlug Ciebie jest kryterium okreslajacym 'biedna rodzina'. Byc moze to rozbieznosc w rozumieniu slowa biedny powoduje brak reakcji ze strony kosciola i instytucji.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-04 20:17

Rodzina biedna to taka ktora naprawde nie ma srodkow na jedzenie, oplaty itp,ktora zyje ponizej minimum, nigdy sie nie skarzylem, nie prosilem o pomoc, gdy postanowilem poprosic o pomoc to bardzo sie zawiodlem.

Mieszkamy w Gdansku, dzieci sa w wieku szkolnym, ptrzebujemy glownie zywnosci, ubrania udalo nam sie uzbierac, najwiekszym problemem jest kupowanie pradu, mamy licznik na karte, oplate za czynsz ktory wynosi za mieszkanie 73 m 1250zl, gdy zdrowie mi dopisywalo to dawalem sobie rade, ale po 28 latach pracy jako murarz niestety kregoslup juz nie wytrzymuje noszenia ciezarow, szukam jakes pracy typu stroz na parkingu lub podobnej ale obecnie jest z tym trudno.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Beata (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2014-05-04 20:40

Może to zabrzmi brutalnie, ale jeśli sytuacja jest aż tak beznadziejna to może warto wziąć tyłek w troki i zacząć coś robić, miast prosić o pomoc? Szukać pracy, zgłosić się do PUPu? PUPy organizują mnóstwo darmowych kursów, na których można wyuczyć się zawodu. Może warto zainwestować czas w naukę? Napisać dobry biznesplan, wziąć środki z Unii i założyć coś swojego?

Z jakiego regionu jesteś? Jakie jest wykształcenie Twoje i Twojej rodziny? Czy sprzedaż domu i wyjazd do innego miasta jest niemożliwy?

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-04 22:02

Czy dzieci korzystają z bezpłatnych obiadów w szkole? U nas płacą za to anonimowi rodzice lub Rada Rodziców.
Czy próbowaliście uzyskać obniżenie czynszu/prądu/wody/ogrzewania? W takich sprawach warto chyba próbować na jak najwyższych szczeblach.
Przykro mi, że nie mogę pomóc materialnie.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2014-05-05 09:08

W jaki sposób prosisz i dlaczego odmawiają? Do instytucji państwowych to pewnie trzeba pisemnie, załączając dokumenty o zarobkach. W Caritasie u mnie w parafii jest tylko napisane, że osobom nietrzeźwym pomocy się nie udziela, jak to wygląda w praktyce to nie wiem.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Joanna (---.9.212.187.static.ttnet.com.tr)
Data:   2014-05-05 09:32

W Twojej sytuacji widze duzo potencjalnych mozliwosci, glownie zmiane pracy lub zalozenie firmy remontowej skoro sie na tym znasz i zatrudnienie zdrowych pracownikow. Nie piszesz, czy zona pracuje, chyba nie oczekujecie, ze ktos bedzie was ze zdrowymi glowami i rekami utrzymywal do emerytury. A co potem?
Zycie w Gdansku jest drogie, na pewno latwiej w jakims malym miescie lub na wsi. Nie zrozumialam, czy to mieszkanie jest twoje? To najwyzsza pora sprzedac i kupic domek do remontu, ktory bedzie znacznie tanszy w utrzymaniu i zostanie wam troche srodkow.
Zdaje sobie sprawe, ze w Polsce pomoc spoleczna jest marnotrawiona, dlatego nigdy nie wspieram organizacji charytatywnych tutaj. Sporo podrozujac twierdze,ze w Polsce prawdziwej biedy nie ma, a jesli ktos twierdzi inaczej niech przejedzie sie do Azji lub Afryki. Zycze Ci dobrych pomyslow i odwagi, zeby w pelni wziac sprawy w swoje rece, abys o tym epizodzie z szukaniem pomocy mogl jak najszybciej zapomniec.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-05-05 09:40

W ochronie bez licencji (dozorca) zarabia ok. 1500 zł na umowę zlecenie. Wiem, bo mój teść tak dorabiał do emerytury jeszcze pół roku temu. Nawet jeśli dostaniesz taką pracę, starczy tylko na czynsz, chyba że masz lub będziesz miał także rentę. Czy jesteś w stanie jeszcze trochę popracować na budowie? Może dostałbyś pracę bez dużego dźwigania (np. malowanie), a może ze względu na duże doświadczenie byłbyś gdzieś potrzebny do nadzoru murarzy z mniejszym doświadczeniem? Gdzieś, tzn. za granicą. Tam można utrzymać się nawet za najniższe wynagrodzenie, a zasiłki na dzieci to realne pieniądze. Jestem gotowa kupić Ci bilet za granicę w cenie do 300 zł, ale potrzebujesz także wsparcia na miejscu. Kogoś, kto użyczy Ci na pierwsze tygodnie łóżka w swoim pokoju i przeprowadzi przez formalności związane z pobytem, pomocą społeczną i zatrudnieniem. Znasz kogoś kto pracuje za granicą i Cię nie wykiwa? A może ktoś z forumowiczów potrafiłby pomóc choćby wiedzą, jak zorganizować sobie start (zapewne bez znajomości języka)? Decyzja o wyjeździe należy oczywiście do Ciebie, ale weź pod uwagę, że państwo polskie potrafi "pomóc" tylko poprzez odebranie dzieci (na które następnie da 3 tys. zł na każde dziecko, ale rodzinie zastępczej albo sierocińcowi), a osoby fizyczne nie będą w stanie pomagać Wam długofalowo. Co do pomocy Kościoła - nie słyszałam o niczym poza akcjami Caritasu (typu: paczka na święta, kolonie, wyprawka do szkoły), ale to są akcje, a nie codzienna pomoc.
W sprawie biletu (jeśli się zdecydujesz) napisz do mnie: izazdo@wp.pl

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-05 10:04

W odpowiedzi dla pani Beaty,zrobilem wszystko by poprawic byt mojej rodziny,gdy bylem zdrowy niczego nie brakowalo w domu,co do zmiany zamieszkania to realia polskie sa jakie sa i to jest niemozliwe,czekalem na to mieszkanie od miasta 9 lat,w zadnym miescie urzad nie da mi mieszkania tylko bede musial wynajmowac,przy tych niepewnych czasach jestem pewny ze wyladowal bym na ulicy z rodzina i tak mamy zaleglosci w czynszu dlatego nie moge sie ubiegac o dotacje do czynszu,dlatego zdrowie czlowieka jest wazne bo mozna pracowac a gdy go nie ma to niestety w tym kraj czeka cie bieda,nigdy nie prosilem o pomoc nikogo a gdy zmusila mnie do tego sytuacja zyciowa wyrosla sciana niecheci,moze gybym byl alkocholikiem i degeneratem to uzyskal bym taka pomoc ale nie jestem,jestesm normalna kochajaca sie rodzina i zyjemy tak jak pan Bog przykazal.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-05 10:26

Gdyby ktos zdecydowal sie nam pomoc to prosze o kontakt na moj adres s1967@wp.pl,podam w nim wszystkie swoje dane i numer telefonu.Stefan

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Hanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-05-05 13:14

Z tym państwem niekoniecznie jest aż tak źle, tylko trzeba sporo cierpliwości przy sprawach formalnych. Znam rodzinę z 8 dzieci, czyli 10 osób. Pracuje tylko ojciec, w markecie, więc zarobki możecie sobie wyobrazić. Dostają duże dofinansowanie do czynszu, prądu, dodatki dla dzieci,
wyprawki szkolne, podręczniki, w szkole obiady itp. I nie ma mowy o alkoholu czy degeneracji, to nie jest żaden klucz dostania wsparcia. Moja parafia od lat finansuje obiady w szkołach dla pewnej grupy dzieci, przez cały rok szkolny,
więc nie jest to doraźna krótka akcja, lecz rzecz długofalowa. Rozumiem Twoje umęczenie sytuacją, ale może jednak warto wzmóc starania o wsparcie na miejscu.
Poza tym masz stosunkowo wysoki czynsz. Może jednak warto szukać innego, także nieco mniejszego (a tańszego oczywiście) lokum.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2014-05-05 14:27

Proszę mnie zrozumieć dobrze ale to co Pan pisze to są ogólniki. Nic o Pana problemach nie wiemy.
Każdy może powiedzieć: jestem biedny i potrzeba mi pomocy. Pewien mój znajomy, właściciel paru fabryk i kilku biznesów żalił mi się, że jest biedny. "Chyba żartujesz stary, Ty biedny?" powiedziałem mu. "Tak, jestem biedny" powiedział poważnie "Bo bogaci to leżą sobie na plaży pod palmą, popijają drinki i zastanawiają się nad absolutnymi bzdetami. A my, biedni ludzie, musimy ciągle troszczyć się o to co mamy i starać się aby tego nam nie ubyło, bo będą problemy. A że, przy okazji przybywa, to już inna historia".
Czy może Pan określić swoje potrzeby? Jaki charakter ma mieć ta pomoc? Jeśli finansowy, to ile, na co i kiedy Panu potrzeba?

Dopiero wtedy tutejsi Forumowicze będą mogli podać Panu jakieś adresy, dać jakieś wskazówki.

Nie przesadzałbym z tym narzekaniem na miłość bliźniego. Ludzie mogą być pełni miłości bliźniego ale dzielenie się z drugim to wymaga pewnych umiejętności. Także przyjmowanie pomocy.
A że ludzie niechętnie się dzielą? Nie powiedziałbym, że niechętnie ale raczej ostrożnie. Zarobienie paru groszy dziś w Polsce to ciągle spory wysiłek. Nie jesteśmy, jako społeczeństwo, na skraju nędzy ale ciągle mamy krótkie kołdry. Czemu takim powodzeniem u nas cieszą się dyskonty a nie luksusowe delikatesy? Czemu sieć "Biedronka" nie odniosła sukcesu w bogatych krajach a u nas nieustannie otwiera sklep za sklepem? Bo ludzie ciągle patrzą raczej na cenę niż inne aspekty produktu. Dlaczego gros aut jeżdżących po naszych drogach to są raczej dość leciwe pojazdy niż "fulwypasy prosto z salonu"? I tak dalej.
Ciągle jesteśmy poniże przeciętnej europejskiej i z reguły dwa razy oglądamy monetę nim ją wydamy. Także przy pomaganiu innym.

I jeszcze jedno. Nie chcę Pana urazić, broń Boże ale trochę ludzi nacięło się na pomaganiu. Wiemy o zroganizowanych gangach żebrzących dzieci o ciemnej karnacji skóry, wiemy o fikcyjnych "fundacjach", które żerują na chorych ludziach, wiemy o ostentacyjnej działalności charytatywnej ludzi, którzy zarobili niegodziwe pieniądze i teraz chcą się "wyprać". Wiem, że to jest margines ale także taki margines odpycha. Pamiętna sprawa trójmiejskiej piramidy finansowej, która darowała środki na remont kościoła zakonowi. Zakon je zwrócił ale po świecie poszła informacja: wzięli pieniądze od złodziei. Ktoś do kogo zwrócą się o pomoc, w innej szlachetnej sprawie, dwa razy się zastanowi nim im da. Ale i oni dwa razy pomyślą nim pójdą po pomoc. Efekt: dach ciągle przecieka. Przykre ale wytłumaczalne.

Na sam koniec, bo myśl kołacze mi po głowie od wielu, wielu lat. W narodzie jest przekonanie o niesamowitym bogactwie polskiego Kościoła. Znamy "kto ma księdza w rodzie..." i tak dalej. Kłują nas w oczy wypasione bryki proboszczów, kosztowne hobby niektórych hierarchów, cenniki "co łaska ale nie mniej niż" i tak dalej. Jestem w tym Kościele ponad pół wieku, całe moje życie. Mam dość bliski kontakt z ludźmi Kościoła, duchownymi i świeckimi. Poza jednym przypadkiem (mojego ex proboszcza) nie spotkałem się z nikim, kto by na Kościele się wzbogacił. Raczej krótka kołdra niż rozrzutność, raczej skromność niż ostentacja. Jestem krytycznym (nieraz surowym) wiernym i kitu nie daję sobie wciskać. Ale to co widzę wokół mnie jest raczej normalne niż nie normalne. Ten facet, który u nas proboszczował i chciał w szybkim tempie "wyczesać trochę kasy" dla siebie i swojej rodziny długo tego nie robił. Parafianie poszli do biskupa, ten przyjrzał się sprawie i bez większych skandali "wytransferował" księdza proboszcza na mniej zamożną placówkę. Gazety o tym nie pisały, telewizji nie było. Gdy jest normalnie, to nie ma newsa.
Większość z nas (także kler) jest normalna. "Robię w pieniądzach" od wielu, wielu lat. Wiem, że tam gdzie jest mowa o pieniądzach potrzeba ciszy, spokoju, rozsądku, chłodnej kalkulacji i rozumu. Emocje, bezmyślność, hałas nie służą. Wręcz przeciwnie. Oczywiście, że Kościół instytucjonalny trzeba finansować. Także po to aby mógł realizować zadania, o których pisze Pan Stefan. I trzeba to robić jawnie i mądrze. Uważam, że proboszcz mojej parafii musi być dobrym specjalistą od duszy człowieka a księgowym czy kasjerem już dobrym nie musi być. Jeśli jest bardziej biznesmenem niż duszpasterzem, to czujemy, że proporcje są nie takie. No ale duszpasterstwo też wymaga środków, które trzeba jakoś pozyskać. I koło się zamyka.
Warto poważnie o tym kiedyś porozmawiać.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-05 14:50

Co do internetu to jest on potrzebny dzieciom do szkoly jak podreczniki, wiec te 39 zl miesiecznie musze miec na to, wiem ze jestem glowa rodziny i dopuki bylem zdrowy to dawalem sobie rade bo pracowalem po 10 godz dziennie 6 dni w tygodniu, ja prosze o skromna pomoc, duzo mnie to kosztowalo napisanie tego i proszenie sie po roznych instytucjach, wiem ze jest duzo oszustow na tym swiecie ale ja do nich nie naleze.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Hanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-05-05 15:46

pomoc żywnościowa Gdańsk:

www.pkps.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=214:gdansk&catid=29&Itemid=112

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Marta (---.40.82.189.threembb.co.uk)
Data:   2014-05-05 15:55

Stefan, ile macie tych zaległości w czynszu? Gdzie konkretnie byłeś po pomoc i po jaką? Pieniążki to generalnie ciężko dostać, ale już łatwiej dostać jedzenie, ubrania itd, w związku z czym więcej pieniędzy zostaje na czynsz. Na początku nie jest łatwo się zorientować co i jak, ale chodź i nie przestawaj, dla swoich dzieci, w końcu znajdziesz swoje źródła pomocy. Nie mam pojęcia jak w Gdańsku, ale w Krakowie kapucyni mają spore dzieło pomocy, głównie dla bezdomnych, ale innym też pewnie wsparcia nie odmawiają. W Gdańsku są kapucyni, ale na ich stronie pod linkiem dzieło pomocy znalazłam link do Krakowa, hmm... Ale może warto spróbować.
Iza, proszę, nie wysyłaj chorego człowieka za granicę z biletem w jedną stronę. My tu w Londynie też kupujemy bilety w jedną stronę, tylko że w kierunku do Polski, dla tych, co tu przyjechali w nadziei na raj (na zasiłkach?) i wylądowali pod mostem. Żeby tu dostać jakiekolwiek zasiłki, trzeba przepracować bodajże 6 miesięcy. Jeżeli ktoś ma problemy z załatwieniem sobie zasiłków i wsparcia w Polsce, to tu mu wcale nie będzie łatwiej.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Marta (---.40.82.189.threembb.co.uk)
Data:   2014-05-05 16:07

Śmiem twierdzić, że nie widzałeś tego i nie byłeś w tych wszystkich miejscach, bo jest tego naprawdę dużo:
www.gdansk.pl/organizacje?organizacje=true&address=all&range=7&letter=all
Poczytaj, na pewno coś się znajdzie.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-05 16:08

Marta,zaleglosc w czynszu wynosi na dzien dzisiejszy okolo 6 tys zl,splacam po trochu ale dlug i tak rosnie,bylem w opiece spolecznej,prosilem rozne instytucje,ludzi i nic,ludzi pisz tutaj zaloz firme,zgadzam sie z tym ale firma musi miec sprzet do pracy ktory jest drogi,samochod do przewozu materialu itp,po drugie przebic sie na tym rynku jest naprawde trudno,wiem bo jestem na biezaco w tym temacie,wiele probowalem zrobic dla mojej rodziny,prosba do ludzi o pomoc to jest wszystko co moge teraz zrobic,przeciez ni pojde krasc.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: dorota (---.204.115.147.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2014-05-05 16:31

Panie Stefanie,
Czy szukał Pan pomocy w MOPSie lub PCPR? Jeśli nie to
koniecznie musi się pan tam udać. Najpierw do MOPSu najbliższego pana miejsca zamieszkania. Tam uzyska pan pomoc. Jeśli dzieci są w wieku szkolnym mogą uzyskac stypendium socjalne. Możecie państwo jeśli nie przekraczacie dochodu
na osobe ubiegać się o dodatek mieszkaniowy do czynszu i dodatek energetyczny, a dzieci o dofinansowanie obiadów w szkole (mogą być nawet darmowe dla dzieci z ubogich rodzin). Ale o tym wszystkim poinformuje Pana pracownik socjalny.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Beata (78.10.92.---)
Data:   2014-05-05 18:09

Panie Stefanie, pytanie podstawowe - dlaczego żona nie pracuje? Pisze Pan o swoim stanie zdrowia - nic nie ma o stanie zdrowia żony. Nie może znaleźć, czy też w Pańskiej rodzinie kobieta jest od garów? Nie chce pracować? Bo tego nie rozumiem- pisze pan, że sytuacja ciężka; jednocześnie nic nie pisze, by żona była niepełnosprawna- tymczasem z postu wynika, że to tylko pan całe życie pracował. Dlaczego?

Gdańsk duże miasto, łatwo o pracę, PUPy kursy organizują - można nawet postarać się o sfinansowanie studiów wyższych zaocznych.

Może firma remontowa? Własna działaność?
www.pup.gda.pl/formy_aktywizacji/projekty_ue/49.html

Przykro mi pisać niemiłe rzeczy, ale czasem one bardziej motywują niż pocieszanie. Nie ma takiej sytuacji militarnej, z której nie można wyjść zwycięsko. Mieszka Pan w mieście, gdzie naprawdę trzeba nie chcieć pracować, by pracy nie mieć. Fakt, że za 1500zł - ale jeśli Pan i żona tyle zarobią to już razem robi się 3 tysiące, a za to można żyć i nie prosić o pomoc. Żeby Pan ze wsi był to bym może zrozumiała sytuację - bo na wsiach nie ma pracy, ale w Gdańsku?

Stan zdrowia nie uniemożliwia Panu pracy w handlu, zakładach produkcyjnych czy pracach biurowych. Może warto tak szukać? Widziałam na stronie internetowej PUPu gdańskiego ogłoszenie o poszukiwanym pracowniku do sprzątania - może warto wysłać żonę?

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2014-05-05 18:30

"Iza, proszę, nie wysyłaj chorego człowieka za granicę z biletem w jedną stronę."

Dołączam do prośby. Tym bardziej że to nie pierwsza tego rodzaju Twoja sugestia, Izo. Niedawno obiecywałaś komuś choremu czy zagrożonemu chorobą, że po trzyletnim zaciskaniu pasa za granicą zdobędzie kapitał pozwalający mu na życie z odsetek w Polsce (!).
Za granicą nawet zdrowi i pracowici nie zawsze są w stanie sobie poradzić. A niejednemu zdrowemu zdrowie wysiada w obliczu trudności.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Magda (---.play-internet.pl)
Data:   2014-05-05 18:32

MOPS pomoże rodzinie, w której jest patologia albo osoba niepełnosprawna lub wielodzietność. Albo przekraczacie dochód, albo macie tylko 2 dzieci. Pomyślałabym o zamianie mieszkania na mniejsze i tańsze w utrzymaniu.
Mój mąż zarabia średnią i nasza rodzina żyje wg ustalonego przez fachowców minimum socjalnego. Oczywiście, dla wielu osób tak wypadamy. Ale na tle większości ludzi w moim mieście wypadamy dość bogato. Mamy np. bardzo fajne auto, tylko 20-letnie ;)
Nie czepiałabym się internetu. Wolny można mieć za jednorazowym wydatkiem poniżej 39 zł - na stałe a bywa i za darmo (kiedyś mieszkałam w centrum i łapaliśmy miejski). Wiele bibliotek oferuje bezpłatny internet.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-05-05 19:55

Gwoli ścisłości, Joy, tamten człowiek nie był jeszcze chory, tylko zagrożony chorobą w przyszłości. I owszem, to jest realne (co nie znaczy, że łatwe i że będzie to życie komfortowe, ale on pisał o braku środków na pokrycie podstawowych potrzeb biologicznych, a te są w naszym kraju oszacowane na ok. 500 zł miesięcznie). Tak się składa, że wyjechała znaczna część moich znajomych z podstawówki, LO i studiów (z podstawówki chyba z 80%, z LO ok. 50%, ze studiów ok. 30%) i tak się składa, że radzą sobie dobrze, a są to ludzie o bardzo różnym poziomie wykształcenia (ci z podstawówki mają głównie wykształcenie zawodowe, bo z całej klasy do LO poszło 5 osób). Wracają po 3-5 latach z ilością pieniędzy pozwalającą kupić dom lub mieszkanie bez kredytu, czyli rzędu 500 000 zł, co przy lokatach na 5% daje 1600 zł netto miesięcznie odsetek. Jakby ukradli, a nie zarobili, to by inwestowali w złoto i brylanty, a nie w nieruchomości, bo tu bardzo łatwo mieć skarbówkę na karku. Sama bym wyjechała, gdyby nie bezwartościowy poza Polską zawód męża i brak jego chęci do przekwalifikowania się. Owszem, nie wszystkim się udaje, dlatego podstawą jest nie jechać w ciemno, o czym napisałam.

Stefan nie może dźwigać, ale nie każda praca fizyczna polega na dźwiganiu i jest zabójcza dla kręgosłupa. Mam dyskopatię od liceum i też nie mogę dźwigać, a ściany w mieszkaniu malowałam sama. Owszem, bolały potem mięśnie, ale nie kręgosłup. Wiek emerytalny wynosi obecnie 67 lat. Stefan ma 47, więc jeszcze trochę życia zawodowego przed nim. 20 lat tak jakby. Lekarze orzecznicy ZUS wymagają pracy nawet od ludzi z nowotworami i siedzących na wózkach (jeśli ręce mają sprawne). Nie róbmy osoby niepełnosprawnej z człowieka, który ma przeciwwskazania tylko do podnoszenia ciężarów. Praca to nie tylko pieniądze, praca to poczucie kontroli nad własnym życiem i poczucie własnej wartości, zwłaszcza dla mężczyzny. Pomoc różnych organizacji bywa potrzebna doraźnie, w razie nagłych tarapatów, ale docelowo Stefan powinien z wielu powodów wrócić na rynek pracy i to właśnie w tym trzeba mu pomóc.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Muszka (---.cm-4-3c.dynamic.ziggo.nl)
Data:   2014-05-05 20:37

Musze sie calkowicie zgodzic z Joy. Nie wiem gdzie pracuja za granica Twoi znajomi Iza, ale odlozenie w ciagu kilku lat 500 tysiecy zlotych to moim zdaniem mozliwe tylko jesli naprawde zarabiasz nawet nie srednio ale doskonale. Chyba, ze jest gdzies kraj na swiecie gdzie tak swietnie sie zyje - wtedy cofam co napisalam. Pobieznie obliczylam, ze oznaczaloby to (w okresie 5 lat) oszczednosci rzedu ponad 2 tys. euro miesiecznie. Oszczednosci nie zarobku - czyli po odliczeniu podatkow i wszystkich oplat. Nie chodzi o to aby kogos zniechecac do wyjazdu ale trzeba trzezwo spojrzec na realia. Stefan ma 47 lat. W czasach obecnego kryzysu gdzie mozna w pracownikach wybierac jak w ulegalkach np. w Holandii najchetniej zatrudnia sie osoby do 23 roku zycia bo ich nie obowiazuje najnizsza stawka wynagrodzenia (obecnie okolo 9 euro brutto na godzine). Osobom po 40 roku zycia w ogole trudno jest znalezc prace. Czesto nawet wyksztalconym fachowcom. Taka jest brutalna prawda. To nie znaczy, ze Stefan nie ma szans na prace za granica. Jednak obiecywanie komus zycie rentiera po kilku latach pracy za granica uwazam za przesade.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Coya (---.ksi-system.net)
Data:   2014-05-05 23:22

Panie Stefanie,
Wiem, że lekko nie jest, ale kilka słów "na pocieszenie" :)

Mam teraz 30 lat, prawie całe swoje życie żyłam w biedzie, czasem skrajnej - bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy np. przez ponad pół roku w mieszkaniu nie ma prądu, gazu i ciepłej wody? I nie było to lato... Dług za mieszkanie był na takim poziomie, że miałyśmy z mamą (ojciec po tym, jak dowiedział się, że moja mam jest w ciąży szybko się ulotnił) orzeczoną eksmisję - nawet komornik z komendantem policji przyszli zobaczyć jak wygląda mieszkanie, ile jest rzeczy i czy nie będziemy stawiały oporu... Udało się ją odwołać dosłownie w ostatniej chwili. Jak się łatwo domyślić, zdrowie mojej mamy całkiem po tym wysiadło (nie mówię tylko o eksmisji, ale o ponad 25 latach walki o każdy dzień). Ja przed ukończeniem studiów (a więc bez żadnego zawodu i z perspektywą pracy za 600-900zł miesięcznie) musiałam zdobyć - w ciągu miesiąca - ponad 50 tysięcy złotych (!!!). Jak patrzę z perspektywy czasu, to sama się dziwię jak się udało. Ale się udało. Częściowo był to kredyt bankowy (dzięki dobrej woli mojego szefa - nie miałam w ogóle zdolności kredytowej przy umowie o dzieło - zgodził się na zmianę na umowę o pracę), częściowo pomogli mi prawie obcy (wtedy) ludzie.

Teraz, po prawie dwóch latach od tego czasu mam stałą pracę w dużej firmie, i to już nie na pierwszej linii. Zarabiam tyle, że starcza na opłaty, spłatę kredytów itd, a także na zapewnienie mojej mamie (teraz już nie tylko starsza, ale i niepełnosprawna - prawie niewidoma - osoba) godnej starości. Jak po pierwszej wypłacie pod koniec miesiąca zostało mi coś na koncie, to nie mogłam w to uwierzyć.

Jak udało mi się to zrobić?
1. Modlitwa - nawet gdy nie było widać efektów (a nie było ich widać kilka lat)
2. Jeśli chodzi o urzędników - pisanie pism, zanoszenie ich osobiście, jak zamykali drzwi, to właziłam oknem,jak zamknęli okno, to dziurką od klucza... a jestem (a przynajmniej wtedy byłam) dość nieśmiałą osobą i bardzo dużo mnie to kosztowało. Po 2. negatywnej odpowiedzi - umówić się na rozmowę z dyrektorem (nie vice, tylko głównym) zarządu budynków komunalnych, czy jak tam w Gdańsku ta instytucja się nazywa i z tą osobą załatwiać sprawę - rozłożenie na raty, anulowanie części długu itp. Jak powie, że nie - umówić się na kolejną wizytę. I tak do skutku.
3. Przekopanie się przez tonę darmowych poradników z serii "Jak znaleźć pracę",:Jak napisać dobre CV", "Jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej" i zastosowanie tej wiedzy w praktyce - wysłałam kilkaset CV, na kompletnie różne stanowiska - od sprzątaczki po analityka jakości w dużej korporacji. Jak się można spodziewać, odezwało się tylko kilka firm.
4. Zaczęłam myśleć o rzeczach, o których w życiu bym wcześniej nie pomyślała. Bo skoro robienie tego, tego i tego nie daje pożądanych efektów, to trzeba zrobić coś, czego się do tej pory nie robiło - w moim przypadku założyłam firmę. Można dostać na to pieniądze z urzędu pracy, jest też sporo projektów unijnych - trzeba poszukać, może akurat coś się znajdzie - np. jeden z banków oferuje pożyczkę, gdzie spłaca się tylko odsetki.
5. Nie poddawać się! jak się nie da iśc prosto, to na kolanach, albo sie czołgać. Byle do przodu.

Nie było łatwo. Zapłaciłam za te kilka lat ogromnego stresu depresją i paroma innymi dolegliwościami. 1000 razy na prośby o pomoc słyszałam "NIE", albo widziałam przerażone spojrzenia moich rówieśników, dla których problemem było kolokwium czy egzamin. Ale - dzięki Bogu (to nie jest bezmyślny przerywnik) - się udało. A skoro mnie się udało, to Panu też się uda :) Powodzenia!

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-05 23:58

Jestem porażona stanowiskiem Beaty. Państwo mają 4 dzieci, czyli 6-osobowa rodzina. Obrobić tyle osób i dom, dopilnować nauki dzieci, sprzątać, gotować, prać, wszystkiego dopilnować to i tak sukces jak na jedną osobę.
Chyba nie myślisz, Beato, że żona pana Stefana, wyrabia się z taką dniówką w trzy godzinki od rana, a później leży i pachnie. Dopilnowany dom i edukacja dzieci są bezcenne.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Beata (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2014-05-06 08:59

Jedzenie dla dzieci, opłata za najem lokalu (bo Pan Stefan ma, jeśli dobrze rozumiem, mieszkanie komunalne - 1250zl to o wiele za dużo na czynsz na mieszkanie własnościowe- a więc może je nawet stracić) są w sytuacji Pana Stefana również bezcenne... Lepiej iść do pracy niż żebrać po MOPSach. Znam mnóstwo pracujących zawodowo kobiet, które potrafią zająć się domem. Dzieci są w wieku szkolnym - to nie niemowlęta, same moga pomagać przy sprzątaniu. A i kochający mąż powinien pomóc zapracowanej żonie. Utrzymać 6-cioosobową rodzinę SAMODZIELNIE w dzisiejszych czasach? To trzeba chyba być dyrektorem w korporacji albo wziętym informatykiem.

Kobieta pracująca i dzieląca się obowiązkami z mężem nie popełnia żadnego grzechu. Zwłaszcza, że dzieki w wieku szkolnym naprawdę nie potrzebują pielęgnacji 24h/d. Więc nie rozumiem, czemu porażają Cię moje słowa. Mnóstwo znam kobiet pracujących- ani dzieci nie są zaniedbane, ani nie jest tak, że nie ma obiadu... Na niepracowanie mogą pozwolić sobie żony bogaczy- a nie kobiety, które nie mają na chleb - a tak opisuje swoją sytuację Pan Stefan.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-06 10:33

Wasze rady sa bezcene i na pewno z nich skorzystam, co do zalozenia firmy remotowej to nie jest problem ja zalozyc, tylko jak zdobyc srodki na zakup sprzetu do wykonania prac, wiertarki, wkretarki itp, po drugie musze miec swoj samochod do przemieszczania sie na roboty i najwazniejsze trzeba zdobywac zlecenia, bo gdy ich nie mam to generuja sie dlugi bo trzeba placic skladki na ZUS, pytam sie i prosze kto moze mi pomoc teraz doraznie przetrwac, wiem trzeba dzialac ale jak czlowiek moze dzialac spokojnie wiedzac ze w domu brakuje zywnosci, wtedy wszystki mysli skupiaja sie na tym by zdobyc srodki na nia, zona dorabia sprzatajac pewnej pani dom ma z tego 600zl miesiecznie.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2014-05-06 10:42

Marzena, tylko po części masz rację. Oczywiście, że to jest ogrom pracy. Ale przecież Stefan nie pracuje, więc rozumiem, że bardzo pomaga żonie w domu. Powinien teraz (skoro sam nie może znaleźć pracy) zająć się domem, a żona będzie wtedy mogła szukać zatrudnienia. To nie są maleńkie dzieci, żeby mężczyzna sobie nie poradził. Trudno, tak się życie ułożyło. To też jest pewne "przekwalifikowanie się". Dzieci w wieku szkolnym spokojnie w domu mogą pomagać. Może o pracę dla kobiety będzie łatwiej? A może jest bardziej obrotna. "Dopilnowany dom i edukacja dzieci są bezcenne" pod warunkiem, że jest co do garnka włożyć. Ale może żona jednak pracuje? Stefan, z czego wy żyjecie? Zasiłki rodzinne na dzieci to grosze. Jakie pieniądze jeszcze macie?

A czy w ogóle przeprowadzali u was jakiś wywiad środowiskowy z tych instytucji? Bo jeśli byli i uznali, że wam się nie należy pomoc, to trudno coś zrobić, bo jakiś powód muszą mieć. Jakoś mi się nie chce wierzyć, żeby nigdzie nic nie wyprosić, jeśli prosiłeś rzeczowo i spokojnie, a nie na zasadzie "musicie dać, macie obowiązek". Jak argumentowali odmowę pomocy? Bo jednak pomocy musisz szukać obok siebie, u tych, którzy mogą sprawdzić prawdomówność. Jesteś rozgoryczony, ale musisz zrozumieć, że w internecie można napisać wszystko, nie mamy możliwości tego sprawdzić. Pomagamy jak możemy słowem, bo od tego jest to forum, ale tutaj jest wielu bezrobotnych lub w ciężkiej sytuacji finansowej. Nie mamy możliwości robić zbiórki pieniędzy, ani w ciemno rozdawać ciężko zarobionych pieniędzy. Trzeba szukać wokół siebie, tam gdzie Cię znają. Sąsiedzi wiedzą więcej niż my. Instytucje mogą sprawdzić.

W parafiach są sekcje charytatywne, które często pomagają właśnie systematycznie, tyle że mają tyle ile ludzie dadzą, czyli mało. U nas chyba jest to 30-50 zł miesięcznie na potrzebującą rodzinę, czyli na chleb i mleko. W zeszłym roku była jeszcze pomoc unijna przez parafie, nie wiem czy jest dalej.
Caritas działa, ale też ma ograniczone zasoby. A nam się często z lenistwa nie chce tego jednego procenta podatku odpisać.

Czynszu faktycznie bardzo dużo płacicie, ale może jest w tym spłata pożyczki na mieszkanie. Mieszkanie macie też dość duże. Wiem, czwórka dzieci. Ale nas była trójka, a wychowaliśmy się na 30 m kw. Może więc zamiana mieszkania na mniejsze? Bo przeprowadzka do innej miejscowości to gorszy pomysł, jak się ma mieszkanie od gminy. Chyba tego nie można zwyczajnie sprzedać czy zamienić. Rzeczywiście może się rozpocząć tułaczka. Ale zmniejszenie metrażu w ramach pomocy, jeśli nie macie na czynsz? Może się udać, zapewne nie prywatnie tylko tą samą drogą co otrzymanie mieszkania. A dopytywałeś się, czy nie da się czynszu odpracować? Choć w małej części? Mało prawdopodobne, ale próbuj.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Joanna (---.9.212.187.static.ttnet.com.tr)
Data:   2014-05-06 14:32

Panie Stefanie,
Moge Panu praktycznie pomoc w obliczeniu kosztow, zrobieniu biznesplanu, ogolnym doradztwie biznesowym. Wracam jutro do kraju i po weekendzie jestem do Pana dyspozycji. Mieszkam dosc daleko od Pana, wiec mozemy dzialac mailowo i telefonicznie. Moze okaze sie, ze sa na forum ludzie z Pana regionu.
Prosze forumowiczow, aby zglosila sie osoba pracujaca w funduszach unijnych i pomocy dla mikrofirm. I moze ktos z ksiegowosci. Coya, jestem pod wrazeniem tego, co opisalas, szczerze gratuluje. Twoje doswiadczenia moga byc bezcenne.
Panie Stefanie panu rowniez gratuluje, ze zdobyl sie Pan na odwage w mysleniu. Z Boza pomoca mozna osiagnac wszystko.
Podaje kontakt do siebie dla osob mogacych pomoc w zalozeniu firmy i zdobyciu zlecen - riverina@wp.pl. Jesli chcecie i mozecie pomoc - napiszcie maila podajac kontakt telefoniczny. Z Panem Bogiem.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: dorota (213.158.222.---)
Data:   2014-05-06 16:32

Wiem jak trudno jest znalesc prace osobom w wieku 50+, pierwszeństwo mają renciści, emeryci i osoby z orzeczeniem częściowej niezdolności do pracy z prostego powodu - po prostu są opłacalni dla pracodawcy. Trudno tez osobom w tym wieku przekwalifikować się jak przepracowało się 20 kilka lat w jednym zawodzie czy zakładzie pracy. Projekty unijne okej ale dla młodych ludzi, wiem cos o tym takie są realia niestety. Nie kazcie ludziom w tym wieku po przepracowaniu
prawie 30 lat zakladac firm bo to jest śmiesznie. Czlowiek któremu już zdrowie szwankuje po tylu latach ciężkiej pracy nie ma glowy ani sil zakladac biznesu.
Kobiecie takiej jak zona pana Stefana, która poswiecila się wychowaniu dzieci a nie robieniu kariery zawodowej, po tylu latach przerwy w pracy tez jest trudno wrócic na rynek pracy nie oszukujmy się, w mojej miejscowości są nawet rekrutacje na sprzątaczke, na bazar na stoisko z torebkami jest 50 chętnych, albo rąbanie betonu za 2/h, takie są realia niestety. Przykro mi panie Stefanie ze nie mogę pomóc finansowo, doskonale pana rozumiem, jeśli nie przekraczacie dochodu 623zl/ na osobę to może pan korzystać z pomocy MOPSu, to żaden wstyd ani żebranie.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Joanna (---.9.212.187.static.ttnet.com.tr)
Data:   2014-05-06 17:18

Doroto, to co piszesz to typowe podcinanie skrzydel zanim sie je wyprostowalo. Po 50-tce zostalam bez pracy i szukalam jej kilka dni, wiec nie mozna uogolniac. Oczywiscie, moze sie okazac, ze pomysl z firma nie wypali, ale daj czlowiekowi chociaz nad tym sie zastanowic. Co proponujesz? Zycie z zasilkow do smierci? Jesli nie mozesz pomoc to przynajmniej nie przeszkadzaj. Wiele osob w moim wieku zaczyna od nowa z roznych powodow i z roznym skutkiem.Przed nami jeszcze ok 20 lat aktywnosci zawodowej. To prawda, ze trzeba sie blyskawicznie nauczyc mnostwa rzeczy, a ja po jakosci wypowiedzi pana Stefana nie posadzam go o deficyt umyslowy, zeby nie mogl tego zrobic. Dlatego tez osoby bardziej doswiadczone w prowadzeniu malych dzialalnosci moga mu pomoc. Chyba o wedke chodzi, nie o rybe, jak sadzisz?

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: dorota (---.147.218.201.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2014-05-06 18:18

ad. Pani Joanno chyba ze mieszka pani za granicą tam są trochę inne realia albo w dużym miescie. Piszę jakie są warunki znalezienia pracy w małej miejscowości takiej jak moja 20 tyś mieszkańców i zadnego przemysłu tu nie ma, fabryk, czy dużych firm.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Joanna (---.9.212.187.static.ttnet.com.tr)
Data:   2014-05-06 18:40

Doroto mieszkam w miescie mniejszym niz Gdansk kilkakrotnie. Ale gdybym musiala, pojechalabym do pracy np na drugi koniec Polski, jesli mialabym tam dobra oferte. A tez po 50 musialam nauczyc sie tureckiego, bo mialam tam akurat pomysl na biznes. Nic z niego nie wyszlo, stracilam sporo pieniedzy, ale zdobylam ogromne doswiadczenie, ktore nie wiadomo, czy kiedys sie nie przyda, bo jak zauwazylas, o dobra prace jest dosc trudno wszedzie. Dlatego jedynym rozwiazaniem wydaje mi sie branie spraw w swoje rece, a nie godzenie sie na najgorsze warunki.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-07 10:38

Staram sie zarobic w kazdy sposob dla rodziny,to nie jest tak ze siedze na tylku i jecze ze mam biede,pochodze ze wsi i jestem nauczony pracy od dziecka,ale jak zdrowie zaszfankuje to w tym kraju czlowiek jest skazany na biede,chyba ze ludzie pomoga mu stanac na nogi,nie pisze tu o pomocy finasowej,ktora jest tez wazna ale o pomocy w znalezieniu innego zajecia,jestem dobry w budowlance,postawilem nie jeden dom i tylko to umiemrobic,trudno jest sie przestawic w tym wieku ale bede musial to zrobic zeby przezyc.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-05-08 06:00

Może żona mogłaby spróbować wyjechać za granicę do opieki nad starszą osobą? Caritas zdaje się organizuje kursy i pośredniczy.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-05-08 12:55

Może warto przelecieć się po sąsiadach (bliższych i dalszych), czy ktoś z nich nie potrzebuje pomocy złotej rączki w zamian za jedzenie? Wymiana barterowa jest zwolniona ze składek i podatków, więc nie grozi długami, karami itd, a już sobie można wyrobić markę. Firmy typu "mąż do wynajęcia" (złota rączka) są oblężone (wiem, bo szukałam takiej pomocy i ceny oraz terminy mnie zaskoczyły). To świadczy o tym, że jest zapotrzebowanie na pomoc męskiej ręki w domach kobiet, które mężów nie mają albo mają, ale zapracowanych. W domu, w którym jest jakiś facet, który nie ma czasu, zapewne są wszystkie narzędzia, a sama praca nie jest skomplikowana. Ot, dokręcić odpadające gniazdko, naoliwić skrzypiące drzwi, powiesić w końcu półkę, wymienić uszczelkę, przyciąć żywopłot, powiesić karnisz itp. rzeczy, które nie są awariami, ale kobieta sama nie zrobi. Od tego bym zaczęła.
Poza tym, firmy typu "mąż do wynajęcia" to z reguły pośrednicy gromadzący sieć podwykonawców, a nie firmy jednoosobowe. Zbierają zamówienia i wysyłają fachowca, którego mają najbliżej. Odezwij się do nich.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2014-05-08 15:01

Iza, to bardzo dobry pomysł. W firmach też się zdarza, że trzeba wymienić zamek w drzwiach, skręcić biurko czy dokleić wykładzinę.

 Re: Jak to jest z pomocą dla biednych rodzin?
Autor: stefan (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2014-05-15 10:15

Dalem sporo ogloszen wlasnie o takie drobne prace i na razie cisza, rynek teraz jest trudny a zyc i jesc trzeba codzienie, wielkie podziekowania dla pan Marty, Izabeli, Irminy za wsparcie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: