Autor: Sylwia (---.centertel.pl)
Data: 2014-07-03 21:27
Ewa,
jeśli znajdziesz trochę czasu to polecam dwie książki:
"Kontemplacja w świecie" (to teksty Jacquesa i Raissy Maritain oraz brata Morisa) i
"Jak znaleźć swoje miejsce w życiu" Marko Ivana Rupnika, jezuity.
Tak sobie myślę, że by Cię może zaciekawiły, bo pasują do Twojego problemu, a druga przy okazji jest pomocna w rozeznawaniu powołania (skoro nie widzisz sensu tam gdzie jesteś).
Być może nie zdaje Ci się i faktycznie "nie przynosisz Bogu owoców"... Ale dzieje się tak nie dlatego, że brakuje Ci dobrej woli, tylko dlatego, że jeszcze nie do końca pozwoliłaś Mu się zbawić. Takiej zrozpaczonej "z pustką w sercu", jak piszesz, Ojciec Cię przecież nie wypuści na żadną misję w świat. Bo tak naprawdę to nie my działamy, tylko On działa przez nas dla innych, ale dopiero wtedy, kiedy najpierw pozwolimy Mu żeby zatroszczył się o nas.
Nie wiem na ile Ty czujesz się naprawdę kochana przez Boga.
Bo skoro zastanawiasz się po co jesteś Mu potrzebna, to chyba jeszcze wydaje Ci się, że na Jego miłość trzeba zasłużyć czynami, a kolejność powinna być odwrotna: radość z doświadczenia Jego bezinteresownej miłości jest tak wielka, że z Ciebie promieniuje i wydaje owoce w działaniu, do którego znajdujesz wtedy siłę, bo to Jego łaska w Tobie działa.
Więc jeśli pozwolisz tak naprawdę Bogu żeby ogarnął Cię swoją miłością, to na pewno nie będziesz się już zamartwiać, że jesteś niepotrzebna. On potrzebuje Ciebie dlatego, że Cię kocha, że nie ma na świecie nikogo takiego jak Ty, że oddał za Ciebie życie żeby Cię zbawić i już sama Twoja obecność na modlitwie jest czymś dla Niego istotnym.
W świecie naprawdę potrzebny jest też charyzmat Marii, która usiadła u stóp Jezusa i słuchała Go, była przy Nim. Bo czasem miło kiedy ktoś posiedzi przy nas, posłucha, potrzyma za rękę i wcale nie musi dla nas pracować. Wystarczy, że jest. Bóg też czasem pragnie takiego towarzystwa, więc nie myśl, że modlitwa to mało.
A jak już znajdziesz w tym sens, to pomysł na przynoszenie owoców też się znajdzie. Może zaangażujesz się w jakieś dzieło, bo wolontariatów, wspólnot ewangelizacyjnych i tego typu dzieł nie brakuje. Ale czasem nie trzeba oficjalnych dzieł, bo przynoszeniem owocu może być pokój w sercu jakim promieniuje osoba modląca się i świadoma bycia kochaną przez Boga. I tym, czasem całkiem bezwiednie, dzieli się z innymi w zwykłej codzienności, poprzez słuchanie, łagodność itd. Nie martw się. Jesteś Bogu bardzo potrzebna. Tylko po prostu wszystko ma swoją kolejność:-)
Pozdrawiam.
Lb 6, 24-26.
|
|