Autor: wyszywaczek (93.175.167.---)
Data: 2014-08-31 13:07
Informacja z pierwszej ręki o pracach wykonywanych w zakonach kontemplacyjnych (konkretnie: klaryski i karmelitanki bose).
Więc po pierwsze, w klasztorze zamkniętym trzeba pracować tak, że czasami łeb odskakuje. Dosłownie. Wszystkie prace dnia codziennego, sprzątanie, gotowanie, ogród, opieka nad starszymi i chorymi. Do tego to, czym dana wspólnota się zajmuje, czyli haft, wyrób różańców, figurek, co tam jeszcze. Przy wielu z tych prac da się modlić - na początku. Pamiętam, jak przekonywałam siebie, że zbiór malin przy plus trzydziestu stopniach sprzyja kontemplacji :P, po trzecim kubku zmieniłam zdanie. Stosunkowo najłatwiej modlić się haftując i kwasząc ogórki :P. Przy wielu pracach było tak, że siedziałyśmy razem, jedna siostra liczyła zdrowaśki, a myśmy dopowiadały, koncentrując się raczej na pracy niż modlitwie. Tyle że nie myślało się o głupotach.
Ale. Można wejść w taki stan, kiedy praca staje się modlitwą. Jest wykonywana z taką uwagą i z taką miłością, i w takim ofiarowaniu. Nie wiem, może na tym polega to, co nazywamy życiem konsekrowanym? W klasztorze jest o tyle łatwiej, że masz tabernakulum na kilka kroków, jak sprzątasz to co chwilę możesz odwrócić głowę, popatrzeć, podeprzeć się króciutkim aktem strzelistym. Zwłaszcza jak szorujesz podłogę albo ławki w kościele. Tak zmęczona, że nie wiesz, czy więcej w tym zmywaniu wody, czy twojego własnego potu. :P
|
|