Autor: Pani T. (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2015-05-14 23:22
Łukaszu, chciałabym umieć Ci coś doradzić, ale nie potrafię. Może dlatego, że Twoje objawy przypominają kilka różnych stanów: doświadczenie nocy ciemnej, depresję, choroba psychiczna, zniewolenie demoniczne, rozpacz, nawet nerwicę natręctw. Bez dokładnego rozeznania Twojej sytuacji, zadania kilkudziesięciu pytań, poznania m.in. historii życia i wyboru, o którym piszesz, nie mogę udzielić porady. Tym samym sugeruję, abyś poszukał w swoim otoczeniu kogoś, komu zaufasz i przed kim otworzysz swoje serce. Może to być spowiednik, albo chrześcijański psycholog...
Znów podzielę się tylko kilkoma ogólnymi refleksjami. Po pierwsze, możesz być spokojny - wedle mojej wiedzy grzech przeciwko Duchowi Świętemu nie zaistniał. Charakteryzuje się on bowiem zatwardziałością serca (nie chodzi tu o fizyczne lub psychiczne uczucie żalu, ale o decyzję nawrócenia, czyli decyzję, że chcę żyć z Bogiem, choć bywa trudno i upadam) oraz śmiercią (ponieważ tylko po akcie zgonu człowiek nie może się nawrócić).
Po drugie, Bóg nigdy nie daje człowiekowi tylko jednej szansy. Nawet jeśli przez grzech czy głupotę przekreślam wolę Bożą względem mnie, to Bóg może "zmienić swoje plany" i poprowadzić mnie inną drogą, która także będzie mu się podobała albo przywrócić mnie na tamtą Sobie tylko znanym sposobem.
Po trzecie, brak uczuć jest najczęściej zaproszeniem do pogłębienia wiary, a nie dowodem na to, że Bóg miałby cię opuścić.
Wreszcie po czwarte, doszedł tu do głosu typowy błąd wielu katolików, mianowicie wybiórcze traktowanie pism duchowych i Biblii. Polega on na tym, że wszędzie znajdę jakiś fragment, który pasuje do mojej aktualnej sytuacji życiowej w jakimś celu (aby się np. usprawiedliwić albo zabłysnąć wiedzą) bez jego rzeczywistego kontekstu i całości konkretnego dzieła. Tu przytoczyć można znany dowcip. który to obrazuje.
Otworzył ateista Pismo Święte i przeczytał:
- nie ma Boga (Ps 53,2b).
Poradzę Ci tylko z dobrego serca. Nie próbuj za wszelką cenę usunąć tego stanu ze swego życia, Łukaszu, ale jak najszybciej poszukaj kogoś, kto pomoże Ci go wytłumaczyć i ewentualnie mu zaradzić we właściwy sposób. Bardzo mi przykro, ale ani o. Daniel, ani czytanie Pisma św., ani czytanie "Dzienniczka" nic tu nie pomoże. Nie można bowiem zażywać lekarstwa, nie znając choroby.
Czytając wypowiedzi swoich przedmówców, czasem jestem zaskoczona. Udzielają porad, chociaż nie wiedzą komu (każdy psycholog, terapeuta, ksiądz, kierownik potwierdzi, że porady należy dawać bardzo umiejętnie z określeniem temperamentu, osobowości, możliwości itd. człowieka, zaś aby to określić, trzeba człowieka choć trochę poznać). Nawet jeśli każdy opiera się na własnym doświadczeniu, którego wartości nie można przekreślić, nie musi ono sprawdzić się i wydać pozytywnych efektów u drugiego człowieka.
|
|