Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2017-04-03 23:57
Trzeba będzie złapać dystans do własnego wyznania. Analogia? Ucząc licealistów nt. literatury średniowiecznej, np. "Bogurodzicy", nie trzeba w nich wcale kształtować kultu maryjnego ani zachęcać do modlitwy. Co więcej, powiedziałabym, że w publicznej szkole nie należy tego czynić, bo to nie to miejsce. Ów dystans nie jest niczym złym, nie jest wypieraniem się swoich przekonań, swojej wiary.
Przypuszczam, że chodzi o ogólny program, nie o katechezę, tak? Cóż, rodzice mają pełne prawo do bezwyznaniowego wychowywania swoich dzieci. Szanując to, tradycję można pokazać jako tradycję, jako element kultury, nie próbując wychowywać cudzych dzieci w wierze, nie ucząc ich modlitwy itp. Tak samo trzeba byłoby postępować wobec dzieci wychowywanych w innych wyznaniach, niekoniecznie niechrześcijańskich.
Z pewnością jest pewnym trudem wyjaśnienie (takim) maluchom, że w naszym kraju jest wielu ludzi, którzy wierzą w Pana Boga, w dobrą Istotę duchową, która stworzyła świat. Ale tym tropem trzeba byłoby pójść. To się da zrobić, opowiedzieć.
Co dalej? Ludzie żyli inaczej niż Pan Bog zaplanował, popełnili sporo zła i dlatego Pan Bóg posłał swojego Syna po to, aby przywrócić pełną zgodę między Bogiem a ludźmi. I w tej tonację wpisuje się narodzenie Chrystusa w postaci dziecka. Ludzie się bardzo tym cieszą - mamy podstawę do świętowania Bożego Narodzenia. Analogicznie trzeba będzie sobie poradzić z Wielkanocą, ze świętymi, z szacunkiem dla zmarłych (Zaduszki) itp. Być może używając nieco innego słownictwa (mogłam nie trafić w poziom). Nie ukrywamy chrześcijańskich korzeni tej tradycji, ale szanujemy wybory rodziców. Dzieci wychowywane w wierze prędzej czy później połączą te treści z tym, co przekazuje im rodzina albo katecheta. Dzieci bezwyznaniowe itp. poznają tradycję, naszą tradycję, jak piszesz, i o to przecież chodzi.
Dodam, że nie można oceniać tego, że rodzice nie obchodzą takich czy innych świąt, nie można ich w obecności dzieci krytykować itp., nie można też budować barier czy wartościujących różnic między dziećmi wierzącymi i prawdopodobnie niewierzącymi, co zapewne jest absolutną oczywistością.
|
|