Autor: Martha78 (185.107.143.---)
Data: 2017-04-15 07:12
Aniu, nie widzę niczego niestosownego w Twoim pytaniu. Zakładam jednak, że pytasz dla zaspokojenia próżnej ciekawości, a po prostu, tak jak piszesz, zastanawiasz się. Może kiedyś komuś ta Twoja wiedza pomoże? Wiadomo, że niektórzy umierają nagle, ale przecież są osoby, które wiedzą o zbliżającej się śmierci. Nie wszyscy leżą też w hospicjum. I owszem, można (ale nie trzeba, jeśli wszystkie dotychczasowe spowiedzi były dobre) skorzystać ze spowiedzi generalnej. Sądzę, że takie zamknięcie ziemskich spraw i otwarcie się już na sprawy Boże może pomóc - znam takie przykłady z najbliższego otoczenia.
Nie rozumiem jednak dlaczego mielibyśmy, my, katolicy, zrezygnować z mówienia o śmierci? Mamy tak, jak to lansuje się współcześnie, udawać, że śmierć nie istnieje? A jak ktoś myśli o niej, to od razu są to "czarne myśli"? Modlitwy o dobrą śmierć (sądzę, że dobrą = będąc pojednanym z Bogiem, można sobie wymodlić), Bractwa Dobrej Śmierci itp. to średniowieczne pomyłki?
|
|