Autor: Marta (---.know.cable.virginm.ne)
Data: 2018-02-22 21:46
Możliwe, że masz błędne wyobrażenia na temat miłości. Pan Bóg nam nie wybiera partnerów - to my ich wybieramy. Bóg nam dał wolną wolę, może podpowiedzieć to i owo oraz doprowadzić do różnych "przypadkowych" spotkań, ale to od nas sporo na tym polu zależy.
Myślisz, że jak spotkasz tego "wybranego" to on się od razu oświadczy i już? I będziecie obydwoje wiedzieli, że jesteście dla siebie stworzeni? Tak też bywa, ale bardzo bardzo rzadko. Najpierw trzeba się poznać i dotrzeć, nauczyć siebie nawzajem itd. Moja rada, to iść czasem na jakąś randkę. Na pewno nie z każdym jak leci, ale jak jakiś taki przyzwoity na pierwszy rzut oka się nadarzy, to dać mu szansę i iść na randkę czy dwie. Nie ma co zasypiać gruszek w popiele, bo za kilka lat najfajniejsi będą już zaobrączkowani. Poza tym, dzięki chodzeniu na randki czy przez związki, które się rozpadają po kilku tygodniach czy miesiącach, też się można dużo nauczyć na temat płci przeciwnej - jak reagują, jak myślą, co dla nich ważne itd. Taka wiedza może się bardzo przydać jak już spotkasz tego wybranego. Do chodzenia na randki i przebierania w potencjalnych kandydatach też jest cierpliwość potrzebna :)
P.S. Rozumiem, że piszę to do osoby, która już przekroczyła dwudziestkę? Bo jak tak myślę, to u mnie w ogólniaku już niektórzy byli "sparowani", w sąsiedniej zawodówce już planowali rodziny zakładać, bo dzieci w drodze, a nawet w przedszkolu chyba się co poniektórzy "zaręczali" :) Więc jeśli masz poniżej dwudziestki, to jeszcze masz mnóstwo czasu i możesz sobie dalej spokojnie czekać, a powyżej dwudziestki, to można zacząć coś robić w tym kierunku, a nie tylko czekać.
|
|