Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2018-07-12 17:00
Była bym za odmawianiem, nie tylko za całkiem biernym słuchaniem. To dla mnie nie jest równoważny zamiennik. Oni, ci z nagrania, odmawiają, a ja tylko słucham? Co się dzieje z moją świadomością, z moją myślą, uwagą?
To jest różnica między udziałem a biernością. Dać coś od siebie.
Ale odmawiać można, np. spacerując. Czy i co Ci przeszkadza odmawiać na spacerze BEZ nagrania, samodzielnie? Po co dodatkowy bodziec?
Jest w tej chwili wielu ludzi uciekających od ciszy. Coś musi im grać, mówić, pobrzękiwać cokolwiek. Nie zawsze pamiętają treści. Nie angażują się. Ot, brzmienie. Medium towarzyszące. Zastanów się może, czy to nie coś z tych rzeczy.
Czy można przy pracy, to zależy od typu pracy. Przy obieraniu ziemniaków i przyszywaniu guzików, przy prasowaniu - da się, o ile umiesz pogodzić te czynności i się nie rozpraszasz. Czy koszuli nie przypalisz, zmianę tajemnicy zauważysz. Nagranie o tyle pomaga, że np. "samo" liczy za nas dziesiątki, gdy ręce mamy zajęte.
Przy redagowaniu tekstu, przy pracy koncepcyjnej, wymagającej skupienia intelektualnego - już wg mnie nie da się symultanicznie a uczciwie odmówić czegokolwiek bez uszczerbku dla pracy. Poza tym, nie chodzi o samą recytację zdrowasiek, ale i o skupienie myśli przy tajemnicach różańcowych.
|
|