Autor: Mateusz (84.38.84.---)
Data: 2018-12-11 22:56
"Z tym wszystkim czuję się zupelnie sam..nie mam przyjaciół, znajomych, a z mamą nie będę o wszystkim rozmawiał..poza tym bardzo chciałbym opuścić dom, a póki co wydaje się ten temat odległy z racji braku środków finansowych".
Czujesz się pozostawiony sam z problemami? W takim razie odezwij się do ludzi, którzy mogliby pomóc Ci je rozwiązać. To nie jest tak, że wszyscy, których spotykasz są skrajnymi egoistami. Oni (mam tu na myśli w szczególności osoby, które nie są z Tobą w żaden sposób spokrewnione) wychodzą po prostu z założenia, że skoro jesteś dorosłym człowiekiem i nie sygnalizujesz im żadnych problemów, z którymi się borykasz, to znaczy, że albo ich nie masz, albo poradzisz sobie ze wszystkim sam. Spójrz, nawet lekarz nie puka do Twoich drzwi sam z siebie, pytając czy na pewno nic Ci nie dolega-musisz sam umówić się na wizytę, kiedy uznasz, że to konieczne. Znajomi, a potem przyjaciele pojawią się, jak podejrzewam, gdy znajdziesz jakąś pracę. Zresztą-nie poznałeś w czasie nauki w szkole nikogo, z kim do dziś utrzymywałbyś kontakt? Wydaje się to trochę naciągane, musi być przynajmniej jedna taka osoba. Pojawiły się też w Twoim poście słowa, które dość mocno mnie zaniepokoiły. Na przykład te: "z mamą nie będę przecież o wszystkim rozmawiał". Nie wiem, jak wyglądała Twoja rodzinna przeszłość, ale powiem Ci jedno: poza przypadkami jakiś patologii, to właśnie matka jest osobą najbliższą człowiekowi. Po pierwsze dlatego, że Cię urodziła, a po drugie dlatego, że jej miłość jest POMIMO, a nie "DLATEGO, że". Tego nie ma nawet w małżeństwie, gdzie żona kochałaby Cię dlatego, że wspólnie wychowujecie dzieci, dlatego, że łączą Was wspólne sprawy, dlatego, że oboje ślubowaliście sobie wierność-widzisz, ile tu "dlatego"? To jednak tylko taka mała dygresja, za pomocą której chciałem uświadomić Ci, że to właśnie mama jest osobą, której powinieneś powiedzieć o swoich problemach. Nie oczekując, że ona sama rozwiąże je wszystkie, ale może przynajmniej coś doradzi. Dlatego, że jesteś jej synem. No chyba, że wolisz psychologa w ujęciu amerykańskim, czyli odwiedzanego w związku z każdym, nawet najdrobniejszym problemem i wątpliwością. Z nim na pewno można porozmawiać o wszystkim, za odpowiednią opłatą. Nie wiem jak jest z tym u Ciebie, ale mnie osobiście takie zrozumienie za pieniądze po prostu odrzuca.
"poza tym bardzo chciałbym opuścić dom, a póki co wydaje się ten temat odległy z racji braku środków finansowych"
Dobrze rozumujesz, jednak na razie dom rodzinny jest Twoim jedynym domem. Mógłbyś go opuścić na przykład wtedy, gdy miałbyś żonę, kupilibyście lub wybudowali dla siebie własny i chcieli się tam przeprowadzić. Na razie jednak jak wynika z Twojego opisu sytuacji jesteś bezrobotnym kawalerem. Co w związku z tym? Opuścisz dom rodzinny i zamieszkasz na ulicy? To chyba nie jest najlepszy pomysł? O wiele bardziej sensowne wydaje się być znalezienie jakiegoś zajęcia i pozostanie póki co w tam, gdzie żyłeś do tej pory partycypując w kosztach związanych z tzw. szarą codziennością.
A modlitwę oczywiście polecam, tak samo jak zrobili to poprzednicy. Nie dlatego, że tak wypada ze względu na tematykę forum, ale dlatego, że w stanie "duchowej rozsypki" naprawdę może ona pomóc. I w przeciwieństwie do wspomnianych porad psychologa, jest dostępna za darmo.
|
|