Autor: HalinaMR (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2020-07-23 18:20
Czy jeszcze funkcjonuje pojęcie śmierci klinicznej?
Przecież chyba w 1996r. wydano dokument (nie pamiętam tytułu), w którym przedstawiciele władz Kościoła i lekarzy zgodnie orzekli, że skoro człowiek obudził się po narkozie, to żyje, więc nie umarł.
Ponadto też mam swoje doświadczenia z 2 narkoz (było ich w życiu więcej, ale te 2 były trudne), ale nie pomyślałam o tym żeby chwalić się nimi przed kamerami TV lub znajomymi. Czasem powiem komuś co nieco, kto boi się śmierci i jestem pewna, że nie zacznie myśleć, że zwariowałam. Lekarzowi w kolejnym szpitalu wyrecytowałam listę leków, które mi wstrzykiwali do kroplówki, potem bacznie śledziłam mimikę jego twarzy i na jakie konsultacje mnie będą wieźć. Nie wierzyłam szczerości jego stwierdzenia, że mam doskonałą pamięć i teraz wie jakie leki może mi podać a jakich nie powinien (wypis z poprzedniego szpitala nie zawierał informacji o podawanych lekach, oczywiście wypisano mnie w stanie dobrym, tak dobrym, że w kolejnym leżałam kilkanaście tygodni). Nie przyprowadzili ani nie zawieźli do psychiatry, więc nazwy leków musiały być poprawne. A skoro tak, to to, co przeżyłam nie było snem narkotycznym. Jak zatem nazwać poprawnie ten stan?
Na zakończenie podzielę się z Wami jedną mim zdaniem ważną informacją: pierwszą narkozę ok. 20minut podano mi z zaskoczenia (wyrostek), nie miałam możliwości się wyspowiadać. Druga była planowana i bardzo długa - około 4 godzin. Przeżycia z pierwszej były traumatyczne nie tylko w sensie fizycznym, zdrowotnym ale także psychicznym, aczkolwiek tam dokąd dotarłam już traumy nie było. Druga była spokojnym, pięknym snem... W obecnych czasach warto być przygotowanym na ostateczną ewentualność.
|
|