Autor: SzukajcieAżZnajdziecie (---.play-internet.pl)
Data: 2022-08-10 21:03
Dziękuję bardzo Pani za reakcję i przepraszam, że tak późno odpisuję.
Zapewne ma Pani rację, że to nie jest tak, że wszelkie plany i marzenia są złe. Zapewne czasem Pan Bóg pomaga je niektórym osiągnąć, jeśli są wartościowe. Rozsądkiem się z Panią zgadzam, ale serce już się buntuje. Nie mogę przestać myśleć, że wszystko, co ode mnie wychodzi jest z natury czcze i jałowe. Marzenia o sławie? Pycha i egocentryzm. Marzenie o byciu wybranym przez Boga? Próżność i niedowartościowanie. Boję się siebie, że taki jestem i dla bezpieczeństwa odmawiam sobie wszystkiego. Czuję się źle, ale Pani też wie, że te marzenia są złe. A sercem mocno to czuję, choć nie chcę. Niepokoję się, że realizując marzenia, poczuję się wielki i że przestanę szanować ludzi - bo w końcu ktoś, kto jest niezauważalny, będzie dostrzegany. Znam siebie i unikam siebie.Boję się też, że moje jedyne marzenie jest poza moim zasięgiem. Rozsądek już wie, ale serce nie.
Z tego samego powodu unikam bliskości. Boję się, że zamienię to w płytkie pragnienie, które mi towarzyszy, a rosnąca przerwa mi tego nie ułatwia. Nie potrafię ich oddzielić - zmysłowość i bliskość.A też kiedy, mimo strachu, otworzyłbym się na bliskość, jest ryzyko, że w następstwie to inny ktoś zapragnie zmysłowości, a ja nie będę mógł tego dać i ktoś zakochany będzie mieć złamane serce. Nie mogę dać, dopiero po ślubie. Mało kto się tego trzyma dzisiaj. Przeraża mnie też myśl, że musiałbym to wszystko ujawnić przed kobietą - to, co dobre i złe. To, czego w sobie nie akceptuje, bo wywołuje grzech. Jest mi przykro, że taki się urodziłem winny.
Zawsze ustępowałem innym, bo kierowałem się naukami Chrystusa i widziałem, że inni pragną mocniej niż ja - wtedy uznałem, że on lepiej z tego korzysta. Kiedy ja i ktoś, interesował się pewną dziewczyną - odpuszczałem i zachęcałem, by ktoś próbowałem. Odchodziłem smutny, bo bałem się porażki, ale pocieszałem się myśli, że może Bogu podoba się taka ofiara. Gdy ktoś zazdrościł jak mi szło, obniżałem poziom ze strachu, że sprawiam, że czuje się źle i mnie nienawidzi.
Dzisiaj już naprawdę odstaję od innych...naprawdę już nie mam nic do zaoferowania...ale udaje, że jestem mocniejszy, by nikt nie próbował ograniczać mojego życia. Nie rozumiem tego życia. Czemu marzyć, by potem to pozostawić? Po co się tutaj mam umeblować na tym świecie, skoro odejdę kiedyś z niczym? Czemu muszę tu być, zanim pójdę do nieba? Wciąż jestem zagubiony i bezradny, ale dziękuję za odpowiedź.
|
|