logo
Czwartek, 02 maja 2024 r.
imieniny:
Atanazego, Longiny, Toli, Zygmunta – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Geoffroy-Marie
Ewangelizować siebie
Wydawnictwo Homo Dei
 


Bóg chce wejść z impetem w nasze życie, dać nam zakosztować swojej obecności i przekazać nam swój pokój i swoją radość. Najpierw musimy jednak otworzyć serce na Miłość, a umysł na światło Boże. Czy można zatem podjąć ryzyko omówienia tematu życia wewnętrznego? Tak, ponieważ chodzi o królestwo Boże w naszym sercu! Czy możemy myśleć, że nawiążemy relację z Bogiem, pomijając życie wewnętrzne? Nie, ponieważ wymaga ona doświadczenia osobistego spotkania z Bogiem.


Wydawca: Homo Dei
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-62579-58-7
Format: 125 x 195mm
Stron: 168
Rodzaj okładki: Miękka
Kup tą książkę 
    

 
Życie wewnętrzne przeżywane w samotności i ciszy 
 
 
Skoro rozumiemy dobrze, czym jest miłość włas­na, najważniejsze w tej chwili, by móc poddać nasze życie wewnętrzne ewangelizacji, jest zagłębienie się w samotność wypełnioną ciszą. Czy człowiek, który poszukuje swojego wnętrza, może uciekać w samot­ność? Czy ten stan jest konieczny do rozwijania ży­cia wewnętrznego? Często zdarza się, że konfronta­cja ze sobą samym jest przeżywana jak próba, przed którą wolimy uciec. Dzisiaj, może nawet częściej niż wczoraj, samotność jest prawdziwym wyzwaniem, z którym musimy się zmierzyć. 
 
Samotności możemy się poddawać lub sami ją wybierać. Narzucona jest trudna do zniesienia: po­myślmy o owdowiałych, rozwiedzionych, o celibacie, którego się nie wybrało, więzieniu. Istnieje także sa­motność z powodu bycia niezrozumianym, z powo­du braku komunikacji z tymi, którzy dzielą z nami życie, na przykład w rodzinie, między małżonkami albo w pracy. Niezadowolenie lub smutek mogą za­gnieździć się w naszej duszy i w ten sposób samot­ność zmieni się w uczucie wyizolowania, zamknięcia się w sobie, które w konsekwencji odcina człowieka od innych. Ten rodzaj samotności ciąży na duszy i powoduje niezadowolenie, często przytłaczające życie wewnętrzne. Jednym ze znaków źle przeżywa­nej samotności jest brak umiejętności dochowania tajemnicy. Tak jakby człowiekowi było za ciężko ją nosić, nieopanowana chęć popycha go do dzielenia się nią, przekazywania jej dalej: jest to sposób na dodanie sobie odwagi oraz jeszcze jedna możliwość ucieczki przed sobą. 
 
Samotność przeżywana pozytywnie, karmiąca nasze życie wewnętrzne, to ta, którą dobrowolnie przyjmujemy lub osobiście wybieramy. W jaki spo­sób dojść do postawy uwalniającego wyboru, dzię­ki któremu pozostajemy tylko sami ze sobą, aby żyć w komunii z Bogiem w pokoju duszy? Wróć­my do swoich doświadczeń: czy w naszym życiu był taki moment, kiedy zakosztowaliśmy tej kojącej samotności? W sensie psychologicznym zdarza się na przykład, że mimo regularnych spotkań z przy­jaciółmi i tak często ogarnia nas uczucie odosob­nienia. Zastanówmy się więc głębiej nad własnym życiem: Bóg jest naszym Stworzycielem, bez prze­rwy podtrzymuje nas w naszym bycie, w naszej eg­zystencji. Boska obecność w sercu naszego istnienia przekonuje nas, że w rzeczywistości nigdy nie jeste­śmy sami. Modlitwa adoracji przypomniała nam ten metafizyczny pewnik: osoba jest bezpośrednio związana ze swoim Stworzycielem. W świetle wiary chrześcijańskiej możemy pójść jeszcze dalej, ufając Chrystusowi, który nas stworzył raz jeszcze dzię­ki łasce odkupienia, a który bezustannie daje swoje życie w obfitości. Poprzez miłosną adorację jedno­czącą nas z Synem możemy dać naszej duszy odpo­cząć w czułości Ojca, przez Ducha zaś zanurzamy się w życiu Trójcy, w Jej wiecznej miłości. Im bardziej nasze życie wewnętrzne będzie wrośnięte w życie teologalne, tym częściej będziemy mogli doświad­czać tego cudownego zjednoczenia z Bogiem. Nie tylko nie jesteśmy sami w naszym istnieniu, ale jako Boże dzieci, możemy żyć w ciągłej obecności Trójcy Świętej, głęboko w nas zakorzenionej: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u nie­go przebywać (J 14, 23). Doświadczenie zjednocze­nia w samotności pomiędzy naszą duszą a Bogiem zainspirowało św. Jana od Krzyża do napisania tych pięknych słów: „Żyj tak, jakby nie było nikogo na tym świecie, tylko Bóg i ty” (Zasady miłości, nr 143) [6]. Jest to jakby echo słynnej formuły św. Teresy z Avili: „By zawsze być samej z Nim samym” [7]. Brat Wawrzy­niec od Zmartwychwstania natomiast oświadcza: „Po tym jak zupełnie oddałem się Bogu (…), uwie­rzyłem, że jedyną rzeczą, którą mogę robić w życiu, jest żyć tak, jakby na świecie nie było nikogo oprócz Boga i mnie” (O praktykowaniu Bożej obecności). 
 
Każdy mistyk daje świadectwo tego rodzaju sa­motności, w której pozostaje w komunii z Bogiem zamieszkującym jego wnętrze; pozwala mu to zno­sić wszystkie niedostatki życia w świecie. Samotność wybrana to odwrotność samotności szatana, dążą­cego do odcięcia się od woli Bożej. W konsekwencji ateista pogrążony jest w prawdziwej pustce. Skazuje się na przebywanie sam ze sobą, oddzielony od in­nych. Pisma Sartre’a albo Camusa są doskonałym przykładem tej metafizycznej próżni. 
 
Całe biblijne objawienie wyznacza nam drogę prowadzącą do miłosnego zjednoczenia z Bogiem, którego On dla nas pragnie. Wszystko zaczyna się w Księdze Rodzaju, kiedy Bóg chce, aby Adam uświadomił sobie przez doświadczenie, że nie został stworzony po to, by pozostawał sam ze zwierzętami, i że praca nie jest w stanie zaspokoić głębokich po­trzeb jego serca: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam (Rdz 2, 18). Po wybudzeniu się z niesamowicie głębokiego snu, podczas którego Bóg daje Adamo­wi Ewę, mężczyzna od razu rozpoznaje w niej swo­je dopełnienie: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! (Rdz 2, 23). Adam nie potrze­buje wyjaśnień, nie szuka już u zwierząt dopełnienia siebie, od razu dostrzega cud, jakim jest Ewa: inny człowiek taki jak on, podobny do niego, z którym będzie mógł wejść w związek serca i ciała. Ta boska symbolika pierwszej pary wyjaśnia nam strukturę ludzkiej osoby. Tak jak Adam potrzebuje Ewy, tak samo my potrzebujemy jedni drugich. Objawienie biblijne rozpoczyna się od pary ludzkiej w ogrodzie Eden, a kończy na mnogości ludzi w Świętym Mie­ście. Księga Apokalipsy 21 przedstawia nam tę im­ponującą wizję końca czasów, której symbolem jest niebieskie Jeruzalem. Celem miasta jest połączenie ludzi, aby żyli wspólnie. To Boskie miasto jest obra­zem zgromadzenia wszystkich uratowanych przez Chrystusa, kochających się miłością braterską w mi­łosnym zjednoczeniu. Jest to symbol przeciwstawia­ny samotności. 
 
Jeśli Bóg nigdy nie zamierzał oddzielać jednego człowieka od drugiego, dlaczego tak wielu ludzi uwa­ża się za samotnych i swoje życie wewnętrzne ocenia jako nic niewarte? W pewnych momentach życia przytłaczające uczucie rozpaczy w obliczu cierpienia czy osamotnienie mogą doprowadzić do próby sa­mobójczej. Dochodzimy tutaj do zaburzeń sfery psy­chicznej, które mogą nam przeszkodzić w dotarciu do naszego celu, kiedy uważane są za rzeczywistość. To grzech pierworodny i jego zgubne konsekwencje stanowią przyczynę zaburzeń występujących w na­szej psychice, wzmocnionych dodatkowo siłą i po­wabem świata wyobrażeń. To właśnie grzech, bardzo często popełniany nieświadomie, najbardziej wzma­ga nasze poczucie wyizolowania, to życie bez Boga odcinające nas od naszych boskich korzeni i łatwo wywołujące niepokój o przyszłość. Kiedy człowiek koncentruje się tylko na samym sobie, mocno od­czuwa własną śmiertelność. Szatan, autor grzechu pierworodnego, sam siebie skazał na pewną samot­ność, odrzucając na zawsze wolę Boga. 
 
Nie byłoby sprawiedliwie sądzić, że źle przeżywa­na samotność jest skutkiem nieodpowiedzialności grzesznego człowieka. Chodzi jednak o to, aby zrozu­mieć, że uczucie wyizolowania wypływa z zaburzeń emocjonalnych i że istnieje samotność pozytywna, owoc życia wewnętrznego zbudowanego na relacji z Bogiem obecnym głęboko w nas. Gdy posiada się umiejętność odróżniania tych dwóch typów samot­ności, w życiu codziennym mogą się w nas łączyć poczucie wyizolowania i pewność, że wiara w Boga daje nam Jego realną obecność oraz miłosne z Nim zjednoczenie. 
 
Samotność prowadzi nas nieuchronnie w stronę pytania o ciszę, która stanowi jakby jej owoc. Zo­baczmy, w jaki sposób życie wewnętrzne może być wypełnione prawdziwą ciszą. Tak jak trudno jest przeżywać samotność wynikającą z cierpienia, tak samo uciążliwa i trudna do zniesienia jest cisza na­rzucona z zewnątrz. Niektóre rodzaje ciszy mogą powodować głębokie rany psychiczne, a nawet do­prowadzić do moralnej śmierci; mówi się wtedy o „ciszy, która zabija”. I odwrotnie, wybierając ciszę, odkrywamy głęboko w swoich sercach własną obec­ność oraz naszą obecność przed Bogiem, która zanu­rza nas w wewnętrznej ciszy. Nasze wnętrze bardzo lubi ten rodzaj ciszy, a nawet go potrzebuje, by nie zagubić się w hałasie i zgiełku słów. Mistycy mówią o „dziewiczej ciszy” różniącej się od wrażliwości i uczuciowości, pozwalającej związać się tylko z Bo­giem. Dziewictwo to czystość i przezroczystość mi­łości niczym niewstrzymywanej, a cisza jest jej wy­razem w najwyższym stopniu zjednoczenia. Kiedy dwoje małżonków się kocha, słowa oraz gesty cieles­nej czułości mogą być przekazywane w ciszy wypeł­nionej wzajemną obecnością. Cisza wypływa z daru miłości. Tak samo przedstawia się nasza miłos­na relacja z Bogiem, w prośbach, modlitwach i ad­oracji. Poprzez dar obecności Bóg przekazuje nam ciężar swojej cichej wiecznej miłości, a my możemy pozwolić Mu ogarnąć nasze istnienie. Możemy brać udział w misterium Boga w Trójcy Jedynego, który w wiecznej ciszy dokonuje wymiany Miłości. Wielki doktor Kościoła, mistyk, św. Jan od Krzyża dotknął tej tajemnicy, kiedy powierzył nam te piękne słowa: „Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczy­stym milczeniu. W milczeniu też powinna słuchać Go dusza” (Zasady miłości, nr 99) [8]. Ojciec jest źró­dłem Słowa, On je tworzy na wieki przez wypowie­dzenie tylko jednego słowa, w ciszy i z miłością. A ta­jemnica Wcielenia: „Słowo ciałem się stało”, wyraża wielką ciszę Ojca. Przez całe życie Jezusa Ojcowska cisza zamieszkuje w Nim, ujawniając się jedynie w pragnieniu „wypełniania woli Ojca” aż do końca Jego ziemskiej egzystencji. Chrystus przez trzydzie­ści lat życia w Nazarecie, a także przez cały okres działalności apostolskiej, aż po krzyż i grób, jest pro­wadzony przez tę cichą czułość Ojca i tę ciszę Trójcy chce nam przekazać. Maryja jest pierwszą osobą, która korzysta z tego dobrodziejstwa. Dzięki niemu pozostaje na poziomie kontemplacji, aby iść za Jezu­sem wszędzie, także na krzyż. Na Golgocie Maryja zanurza się w tę głęboką ciszę i w ofiarę z siebie sa­mej, jednoczącą Ją z Chrystusem. Wiedziała, że Je­zus wypełnia wolę Ojca, i jedyną rzeczą, jaką mogła zrobić, było zjednoczenie się z ciszą Ojca niosącego dar Syna. Czy nie powinniśmy, tak jak Maryja, wy­brać tej ciszy, by zjednoczyć się z Chrystusem i we wszystkim wypełniać wolę Ojca? Ta dziewicza cisza stanowi centrum naszego życia wewnętrznego lub naszego kontemplacyjnego życia w komunii z Bo­giem. Zakonnicy, mówiąc o życiu wewnętrznym, używają bardzo dobrze znanego obrazu małej iz­debki, którą nosimy w sobie, a którą trzeba kształ­tować i troszczyć się o nią przez całe życie. Jest jak sanktuarium, jak święte tabernakulum, nośnik ci­chej obecności Boga. Kto dochodzi do stanu, dzięki któremu przez cały dzień odczuwać może w głębi swego serca ciężar cichej miłości Boga, będzie mógł już od tej chwili żyć pełnią, ciągłą obecnością, być zamieszkanym przez Tego, który pragnie przekazać nam swoją tajemnicę.  

_____________________
Przypisy:

 [6]
Św. Jan od Krzyża, Dzieła, Kraków 2010; Słowa światła i miłości, tłum. B. Smyrak, s. 135.
 [7] Św. Teresa z Avili, Dzieła, t. 1: Księga życia, tłum. H.P. Kossowski, Kraków 1987, s. 468.
 [8] Św. Jan od Krzyża, Słowa światła i miłości, dz. cyt., s. 139.




 
Zobacz także
ks. Rafał Masarczyk SDS
Wieczny tzn. istniejący bez końca. W ścisłym znaczeniu, to co istnieje bez początku i końca, bez żadnych zmian i następstw. Definicja wieczności wg Boecjusza: "Wieczność to stałe i zarazem doskonałe posiadanie nieskończonego życia". Objawienie wypowiada się stanowczo na temat tej prawdy: Podobnie jak Bóg, prosty i nieskończony, niczym nie jest ograniczony przestrzennie, tak samo i przez czas nie może być ograniczony, ponieważ jest niezmienny. Bóg jest bez końca i bez początku.
 
Dobiega koniec Wielkiego Postu. W kościołach w Wielkim Tygodniu będzie wiele okazji do skorzystania ze spowiedzi. Wielu jednak boi się do niej przystąpić. Jak przełamać ten lęk? Pomocą mogą być wypowiedzi „praktyków miłosierdzia” – tych, którzy znają siłę i wartość tego sakramentu. 
 
Paweł Hańczak OCD

Tak często bywa w życiu nas, osób wierzących, że modlimy się, chodzimy do kościoła, ale jakby nie miało to dużego, albo tylko częściowe, przełożenie na rzeczywistość. Jest to zagrożenie, które staje przed każdym człowiekiem – rozdzielić życie duchowe od codzienności, poszatkować swoje życie wewnętrzne i  zewnętrzne na wiele kawałków. To zagrożenie dostrzegało wielu świętych i światłych ludzi – dostrzegła je też św. Teresa od Jezusa i pisze o nim w swoich dziełach. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS