Autor: ag (---.centertel.pl)
Data: 2009-01-22 20:59
rozproszona calkowicie, 'nabuzowana' calym dniem i sprawami pracy, trzymam rozaniec jak kotwice, i to ze trzymam juz daje pewnosc, ze sie modle prawdziwie bo samym pragnieniem juz (a Duch sie wstawia za nami gdy nie umiemy sie modlic) klepiac formulki, mimo tysiecy mysli, bo mowie je zgodnie z intencja serca, bo rozaniec jak kabelek z pradem (moze byc taki pielgrzymkowy do tub) daje pewnosc lacznosci, przewodzi dzieki Maryi nawet jesli nie mysle o Niej w ogole mowiac Zdrowas - to wlasnie cala Maryja - rowniez w modlitwie rozancowej stoi z boku, bo Syn jest Najwazniejszy, no wiec tak sobie paplam jak dzieciak co uczy sie pacierzy na pamiec, gadam jak robot jak maszyna, myslac o wszystkim, nie zawsze o wszystkim wokol danej tajemnicy, w zasadzie te tajemnice maja mi pomagac, rozwazanie zycia w strukturze rozancowej modlitwy ma mnie pobudzac by nie uciekac na modlitwie, wiec lapie sie czasem ze juz sama nie wiem ktora tajemnice rozwazam, albo ze w kolo macieju te sama, bo jakos wplata sie w te mysli o ludziach i wydarzeniach, wystarczy ze trzymam, tak jak dziecko lapie mame za reke gdy jest niepewne lub gdy szuka jej bliskosci, a gada o tym gdzie jest tata i kiedy wroci z pracy i co bedziemy razem robic, co mamy wcale nie boli jako odrzucenie jej matczynej milosci przecie, bo Ona jest obok obecna i tym sie cieszy - obecnoscia sama, ze dziecko blisko jest bezpieczne, bo Ona sie zatroszczy i o butelke i pampersa i brudne portki.
|
|