Re: Neokatechumenat - kilka pytań. |
Autor: Zofia (---.mielec.mm.pl)
Data: 2013-09-15 16:14
Uczęszczałam pare lat temu na katechezy początkowe, w założeniu mające na celu powstanie wspólnoty Neokatechumenalnej w mojej parafii. Wszystko było dobrze do czasu, gdy na jednym z ostatnich spotkań zaplanowano adorację Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Ustawiono ławki w kwadracie, w środku na podwyższeniu monstrancja z Najświętszym Sakramentem. Zaproponowano nam podchodzenie do monstrancji, objęcie jej rękami - takie uświadomienie sobie bliskości z Jezusem, niejako dotkniecie Go. Potem było błogosławieństwo, podczas którego, jak zapowiedział zakonnik prowadzący całe spotkanie, mamy wszyscy STAĆ. Nie powinno się klękać, bo jesteśmy dziećmi Boga itd itp.
Cóż, moje doświadczenie spotkania z Jezusem jest takie, że w Jego obecności nie sposób nie upaść na kolana. Zresztą wszyscy pozostali uczestnicy też uklękli.
Wspólnota w tym czasie nie powstała...
Kiedy czytam wszystkie wypowiedzi za i przeciw, to nieodparcie nasuwa mi się Słowo z 1 Kor 12, 12-27. Wszyscy jesteśmy Ciałem Chrystusa. Dlaczego się dzielimy? Dlaczego uważamy, że z jednymi jest nam po drodze a z innymi już nie? Są potrzebne wspólnoty. Ale nie wyizolowane, z tajemniczymi rytami do których pozostali nie mają dostępu. Czy wszyscy poza Neokatechumenatem to materialisci, niezdolni do oddania życia? Zdolni. Zapewniam. ŻYCIA. Czyli oddający swój czas np służbie chorym, potrzebujacym. Ogromne rzesze wolontariuszy...
Może nie wszystko rozumiem. Ufam, że Pasterze Koscioła wiedza co robią. Choć, wydaje mi się, że jeżeli coś jest dobre, to nie może być tajne...
Czas pokaże owoce :).
|
|